23. Uciekamy

125 9 0
                                    

Głuche stunkęcie metalu o podłogę. Ocuciło wszystkich. Pixar chciała teraz tylko jedno... Uspokoić Kuzyna. Oczy chłopaka rozjażyły się jeden ruch ręki i ona została zamknięta z nim w szczelnej bańce.

- Azjel wszystko będzie w porządku. -Powiedziała do niego.

-On wie.-Szepną przerażony.-Czarna koperta...

-Nic Ci nie zrobi. Jesteśmy bezpieczni.

-Ucieknę im. Muszę uciekać.

- Nie ma mowy że puszczę Cię samego!-Prychneła.

-Roxley nie.

-Uspokój się. Panika jest zbędna.-Trzepła go w tył głowy.  A pole energetyczne zniknęło.

- Nie rozumiesz że mnie zabije!-Fukną.

-Azjel Idiota uspokuj się bo skoczę na Alske zgarne lód i co go w majtki w sądzę.

-Roxley do kurvy nędzy...-Łzy popłynęły mu po policzkach A wściekłość błysnęła w oczach.-Najpier zabije Ciebie potem mnie!

-A to jakaś nowość że życiem ryzykuje?!

-Mogłabyś w końcu przestać.

Zapanowała cisza. Pixar zacisnełaś zęby tak mocno że zabolała ją szczęka.  Azjel otarł zły i patrzył na nią spod byka. Dorośli patrzyli na tą konfrontację z szokiem wypisanym na twarzach.

♤♤♤

Rozwalił tłumik mocy. Wanda była w szoku. Taka moc jest niebezpieczna A tym bardziej kiedy chormony szaleją... Pietro wymienił z nią spojrzenia. Dzieciak wiedział. Doskonale wiedział... Wanda podeszła do chłopaka. Pociągnęła brata z sobą i sama zamknęła ich w ochronnej bańce.  Azjel Popatrzył na nią jak by chciał jej przekazać że to jej wina...

-Porozmawiajmy sami bez zbędnego towarzystwa.-Powiedziała spokojnie.

-Uważam że to dobry pomysł.-Powiedziała równie spokojnie Roxley.

- Nie mam chociażby na rozmowy.-Mrukną Rudy obrażony tonem.

-Wiem że sytuacja jest nieprzyjemna ale musimy to przedyskutować.-Powiedział Pietro.

-Zgadzam się.-Przytakneła Pixar.-Az popatrz na to Z innej strony...

-Rox nie denerwuj mnie.-Mruknął.

- Azjel. Bo serio pójdę po lód po ochłoniesz.-Prychneła dając jednoznaczny sygnał oznaczający FOCH.

-Musimy uciec przed zagrożeniem.-Powiedziala to chłopaka Wanda.-Na nas zależy mu najbardziej. Ja muszę znów zniknąć nie mogę Cię narażać... Tyle lat trzymałam się z daleka żeby nic Ci się nie stało... Azjel to tylko i wyłącznie obecnie moja sprawa. Musisz się tu schować. Tu jesteś bezpieczny...-Gula rosła jej w gardle. Nie pozwoliła sobie jednak na łzy.-Musisz tu zostać rozumiesz?

-Oboje uciekamy od problemów.-Mruknął już bardziej wyraźnie.-Rozumiem.

-Pietro będziesz go pilnować? -Zwróciła się do brata.

-Będę.

-Ja go popilnuje. Rewanż.-Powiedziała z uśmiechem białowłosa.

Bariera opadła. Reszta Avengers była w ciężkim szoku. Najwidoczniej dopiero teraz do nich dotarło że Wanda ma syna. Podobieństwo nimi było widoczne gołym okiem. Chłopak przeczytał dłonią rude włosy i znów czuła że popełnia błąd.

***

Pietro zaprowadził ich do pokoi specjalnie wyszykowanych pod gusta nastolatków. Pokoje sąsiadowały ze sobą.

♧♤♧

Pixar przeszły dreszcze. Siedziała sama z kuzynem. Wiedziała że będzie wściekły. Na nią, na natkę i wuja... na cały świat.  Bez słowa przytulił ją. Był rozdarty. Łzy bezgłośnie spłynęły mu po policzkach. Miał dość. Coś w nim pękło. Bezgłośny Szkoci wstrząsnął nim. Za dużo tego. Po oraz pierwszy od wielu lat pozwolił sobie na pokazanie słabości. Mimo tego że Pixar była rok młodsza potrafiła zachować pogodę ducha w każdej sytuacji. Azjel nie.

-Przep-praszam.-Zająkną się.

-Az rudielcu wszystko będzie dobrze.-Poklepła go po plecach.

- Nie będzie.

-Hej... będzie okej. Chodź porozmawiamy o tym co Cię trapi. Tak jak kiedyś... Jeszcze będzie tak jak kiedyś.

- Nie rób mi nadzieji.

-Obiecuje Ci.

♧◇♧

Patrzyli na ekran z niedowierzaniem. Tak zamontowano kamery w pokojach. Kamery włączają się tylko w tedy kiedy siedzą razem... Tak to naruszanie prywatności. (I TO DUŻE <;~AUTORKA)

Obserwowali jak dziewczyna spokojnie tłumaczy rozemocjowanemu chłopakowi że to koniecze i niezbędne działanie. Co wszystkich zszekowało.

-Obiecuje Ci dam się nawet zabić jeśli będzie trzeba albo ja zabiję go pierwsza.

-Pixar nie...

-Powiedziałeś mi kiedyś że wszystko jest możliwe, żyję dzięki tobie, tyle razyvroztowałeś mnie więc teraz daj mi szansę na rewanż.

- Nie.

- Nie pytam Cię o zgodę, nie proszę tylko przekazuję... przekazuję Ci prosty fakt. Nie miałam czasu A gdy w końcu to mam... ty dużo poświęciłeś żeby ogjechać ze mną świat... Azjel... Obiecuję.

Prosta rzecz ale tak niespodziewana.

Prosta, szczera...

Zaufanie.

Nie mam czasu - MarvelOù les histoires vivent. Découvrez maintenant