21. Pogaduchy

156 11 0
                                    

Wszystko się zmieni. Była w stanie mu wybaczyć i znała zdanie kuzyna w tej kwestii. Zamilkła na dłuższą chwilę. Rozmowa trwała w najlepsze ale ona zaczynała mieć wrażenie że coś po raz kolejny jej umyka. Westchnełaś cichutko tracąc humor. Rudy miał rację i słuszne obawy. Szybko się rozpogodziła i posłała ojcu uśmiech. Obawy jej kizunq były słuszne ale w grupie siłą teraz było ich 2 razy więcej i może Avengersi im pomogą...

***

Odpowiadał jej zdawkowo, unikał odpowiedzi. Strasznie nie chętnie przebywał z matką w jednym pomieszczeniu. Jednak patrząc z innej strony nie był już bezbronny i na dodatek otaczali go bohaterzy. Pixar miała rację. Już byli bezpieczni. Nie był jednak wstanie jej wybaczyć. Chciała to chronić ale tylko uszkodziła mu psychikę i to chyba na stałe.

-Wiesz masz coś w spojrzeniu po ojcu.-Uśmiechneła się.-Ale uśmiech masz po babci. Mam gdzieś twoje zdjęcie jak miałeś może ze 2 miesiące...

- To dlaczego mnie oddałaś?-Zmarszczył brwi.

- Nie miałam wyboru tłumaczyłam Ci już.-Jej łagodny ton przypominał mu Roxley kiedy miała gorączkę.

-Wiem i nie mogę się przyzwyczaić.-Zacisną dłonie w pięści.-Denerwuje mnie to.

-Daj sobie czas. Nic nie przychodzi od razu... Jak to się stało że poznałeś Rox?

-Obserwowałem ją dłuższy czas w szkole. Wszystko zaczęło się od krwi z nosa.-Uśmiechną się pod nosem.-Zaproponowałem jedyne słuszne dla mnie rozwiązanie... Spełnić marzenie. Miałem 11 lat A i tak już wiedziałem że mój ojciec jest niebezpiecznym przestępcą który w krótce ucieknie. Nie wiedziałem wtedy że znikną przez pstryknięcie.

-Przykro mi że wszystko potoczyło się w ten sposób.

***

Uśmiechnęła się ponownie. Odpowiadała na pytania rozległe wręcz wylewnie. Potok słów cisną się jej na usta.

- Jak to się stało że zaczęłaś podróżować? Ja mogę w paręnaście sekund znaleźć się gdzie chcę.

-Wiesz spełniłam głupie marzenie. Chciałam być zapamiętana teraz mogę przestać myśleć o tym wszystkim... To może być dla Ciebie szokujące choć pewnie o tym wiesz... Cholera... Byłam śmiertelnie chora A teraz nie muszę już się martwić że nie dożyję osiemnastki.

- Spokojnie wiem. Widziałem wyniki badań Starka. Jak myślisz jak Azjel przyjmie wiadomość że moja siostra A twoja ciotka to jego matka?

-Zostawiła go w bidulu nie spodziewałabym się radości i wiwatów. Ja jestem niepoprawną optymistką która kocha histeryzować... on raczej zawsze opanowany, lekko wybuchowy, cholernie odpowiedzialny i powiedziałabym że zorganizowany. Zawsze ma plan B. Zniesie to wszystko bez trudu ale to panierowana klucha... Będzie przerywać po nocach ale za hu się nie przyzna.

-Cała matka.-Skwitował.-Ona zawsze wyrachowana totalne moje przeciwieństwo.

-Ja nie będę musiała wrócić do tej starej pruchwy zwanej moją starą?

- Nie będziesz musiała.-Zaśmieł się.-Tamta od zawsze była sztywna. Skosyniała najwidoczniej na dobre.

Nie mam czasu - MarvelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz