17. Przesłuchania

168 13 1
                                    

Stukała pomocą w ścianę nucąc kołysankę. Miała ochotę poddać się i pokazać jaką jest słaba. Nie dodała filmiku na YT i zawiodła tym wiele osób. W tym samą siebie. Lata funkcjonowała jak w zegarku. Zawsze na czas aby zdążyć.

Spogladał mentnym wzrokiem w oko kamery uśmiechając się kpiaco.  Miał gdzieś co z nim zrobią skoro i tak za niedługo będzie martwy. Rudy obserwował powoli jak jego psychikę zjada strach.

Otworzyła oczy po dłuższej chwili. Chcieli ją przesłuchać. Podejrzewała że przesłuchanie prowadzić będzie Natasza Romanoff którą już zdążywła znienawidzić. Zdziwiła się gdy przyszedł po nią Rogers. Uśmiechnęła się blado.

- Dzień dobry panu.-Mruknela.-Zależy jednak dla kogo dobry.

-Chodź mam kilka pytań.-Powiedział spokojnie kiedy złapią jej kajdanki na nadgarstkach.

***

Przyszła po niego Rosjanka. Zmarszczyła brwi widząc jego wrogie spojrzenie. Odsłonił groźnie zęby.

-Mam pytania.-Warkneła.-Wstawaj.

Wykonał posłusznie polecenie i wystawił ręce do słucha nadgarstków. Nie spojrzał kobiecie w oczy. Nie bał się ale jego spojrzenie było puste i nieobecne. Miał gdzieś co z nim zrobią. Chciał tylko mieć czas... czas na normalne życie spędzone na podróżach z kuzynką... spędzone na cudownych momentach i z uśmiechem na ustach bez obaw że jego stary się nim zainteresuje.

Usiadł przy czarnym metalowym stole  w pokoju o ścianach czarnych pokrytych lustrami weneckimi. Westchnął cicho i wpuścił wzrok.

☆☆☆

Patrzyła jak Natasza prowadzi jej dziecko do pokoju przesłuchań. Chłopak nawet jej nie zauważył! Patrzyła jak jej syn jest przesłuchiwany przez jej przyjaciółkę. Zacisnełaś dłonie w pięści.

- Jak się nazywasz?-Zapytała Nat.

- Azjel Hayes. Pseudonim Rudy.-Odpowiedzial prawie szeptem.

-Ile masz lat?

-Szesnaście.-Mrukną nadal nie unosząc wzroku.

-Skąd masz moce?

-Zmusili mnie... Grozili jej śmiercią.-Przygryzł dolną wargę.-Nie mam normalnej rodziny. Mam kuzynkę, która jest dla mnie jak siostra i dlatego musiałem się zgodzić.

-Kto?

-HYDRA.-Prsełkną głośno ślinę.

- Co łączy Cię z nim...-Pojawił się kilogram mordercy seniora Hayes'a, ojca chłopaka.

-Ja... Ja... -Strach wkradł się w to jego głosu.

-Co Cię z nim łączy?! Dlaczego macie to samo nazwisko?!- Warkneła kobieta.

- To mój ojciec.-Szepną. Unikał wzrok i spojrzał Nataszy w oczy.

Wanda zobaczyła w nich strach. Bał się go. Po prostu się go bał.

***

Widział jak dziewczyna idzie z uniesioną głową do drugiego pokoju przesłuchań. Usiadła zadiornie unosząc głowę. Zamierzała najwidoczniej grać pewną siebie. Uśmiechnął się na to.
Przesłuchanie prowadził Steve.

- Jak się nazywasz?-Zapytał spokojnie.

-Och nie lubię swojego imienia...-Westchneła.-Masz może jakiś inny zestaw tych pytań? Nie... Wolę jak się mówi do mnie Pixar... To mój pseudonim pseudo artystki. Mam tak w papierach.-Zaczeła nawijać.

- Jak więc naprawdę masz na imię?

-Serio Ci to potrzebne? No dobra... Jestem Roxley Nox. Serio nie wiem kto mi wybrał to imię.

-Ile masz lat?-Pytał dalej spokojnym tonem mimo tego że dziewczyna gadała jak nakręcona.

-A w tym roku kończę piętnaście. Wiesz Kapitanie marzyła mi się impreza na strimie... Wiesz co to strój prawda?

-Skąd masz moce?

-Wstrzykneli mi coś. Zgodziłam się co prawda ale Rudego mieli zostawić w spokoju. Wiesz lekarze dali mi jeszcze parę tygodni życia musiałam zaryzykować. Podeszłam się do eksperymentu... Wolałam żyć. Moce do szczęścia nie są mi potrzebne. Nigdy nie były. Matka ma mnie gdzieś, ojca nie znam... Rudy to moja jedyna rodzina.-Usmiechneła się do Steva.-Powiem wam wszystko.

-Kto na tobie experymentował?

-HYDRA.-Przełkneła głośno ślinę.-Debli sami tam są. Trzymali nas w szklanych celach. Trochę się klaustrofobi nabawiła o i to tyle.

- Ty zawsze tyle gadasz?

-Traktuję to jak wywiad. Udzielała ich dużo więc tak zawsze tyle rozmawiam czasem nawet sama że sobą i nawet przez sen.-Załmiała się pod nosem.

-A tego znasz?-Pojawił się chlogram typa który nawiał z pierdla.

- Nie osobiście ale Az wspominał... To ciężki temat tak jak i z moją matką... Pan wie że nie zawsze każdy ma dobrze... no to Masz dwójka to idealne tego przypadki.

- Co sugerujesz?

- To ojciec Rudego. Mój kuzyn wychował się w bidulu...

-Skąd wiesz że jesteście kuzynostwem?

-Miałam białaczkę. Sprawdziliśmy zgodność genetyczną... Była za niska... woleliśmy nie ryzykować. W sumie to tylko moce trzymają mnie przy życiu.-Usmiechneła się smutno.

Przygryzła wargę. Zauważył to... on gdy się zastanawiał nad czymś ważnym też tak robił. Uśmiechnął się na to. Parę chwil później obok niego staną Bucky.

-I jak?-Zagadną.

-Wygadana jest. Steva zaczyna to chyba denerwować.

-Gada tyle co Ty?

-Więcej.

***

Wstrzymała oddech. Bała się tak samo jak on. Nie mogła się nadziwić że on tak wyrósł. Żałowała... Tak bardzo żałowała że nie mogła wychować tego dzieciaka... Uśmiechnęła się smutno.

-Skąd o tym wiesz?-Pytała co nadal Rosjanka.

-W ośrodku wychowawczym są moje dokumenty... A w sumie były... zabrałem wszystkie pięć lat temu.-Uśmiechnął się kpiaco.

-Gdzie są teraz?

- Nie wiem. Mam nadzieję że sploneły.

-Matkę znasz?

- Nie. Nie chciała mnie, miałem trzy miesiące kiedy oddała mnie do sierocińca. Tylko Pixar uważam za rodzinę. Nie chcę litości. Nie potrzebuje jej.

-Obywatelstwo?

-Sokovia.

***

Doprowadzili ją do celi. Cela Rudego była jeszcze pusta. Zaczynała się martwić.

-Gdzie Rudy?- Zapytała lekko zaniepokojona.

-Jest przesłuchiwany.-Odpowiedział jej Kapitan.

-Ale że tak długo.-Mrukneła kiedy zamknęły się za nią drzwi celi.

- Spokojnie jest w dobrych rękach.

***

Chłopak spoglądał na Nataszę z lekką wyniosłoscią, złością, zwiedzaniem i urazą w oczach. Wanda zaczynała mieć wrażenie że on ma nie tylko cechy po niej ale i po Pietro... Wiedziała że geny się przenoszą ale nie spodziewała się że jej syn będzie mieć jej oczy, uśmiech jak jej matka i iskierki w oczach jak jej własny brat. Uśmiechnęła się na to stwierdzenie.

Nie mam czasu - MarvelWhere stories live. Discover now