6. Ucieczka

283 18 0
                                    

Mogli ją mieć za wariatkę  ale wolała być wolna. Prubowała rozbić szybę lecz nic to nie dawało. Rudy przyglądał się temu z lekkim zdziwieniem. Jedyny plus nowej sytuacji było wyleczenie Piksar.

Dziewczyna w zamknięciu wariowała. W ty samym czasie jej kuzyn przysuchiwał się rozmową ich oprawców... podali im tylko fałszywe dokumenty ale mimo to tamci znali prawdę o której nawet oni nie wiedzieli.

"- Kolejne głupie dzieciaki które się na to zgadzają. Te geny to po prostu czysta zdobycz. 16 lat temu... och ale wtrącili się Ci w piżamach!

-Wiesz bliźniaki Maximoff jednak dały się przekupić... I nawet dzieci wiedziały by że to zła decyzja...

-Ale Ci tu to ich dzieci...

-Niewydurniaj się oni nawet o tym nie wiedzą... Dziewczyna że śmiertelną chorobą i nieletni jej towarzysz robiący za opiekuna... To po prostu śmieszne!

-Masz rację to gówniarze.

Wybuchłi śmiechem."

Blondynka zamrugała... doskonale znała nazwisko Maximoff... Przecież to Avengers... To niemożliwe! Wymieniała z kuzynem który ewidentnie włsuchiwał się w tą rozmowę... Zmarszczyła brwi. Drobnymi dłońmi przesunął po gładkiej szybie szukając jakich kolwiek uszkodzeń. Rudy obserwował jej poczynania i sam zastanawiał się co mu podali że słyszy w głowie niesamowity szum... Nie mógł wytrzymać. Czerwona mgła skłoniła palce chłopaka. Poświata energii wywoływały ciekawość i strach a tym bardziej, że nie umie kontrolować tych umiejętności. Roxley zawsze uważała, że chce stać po dobrej stronie po tej samej co Avengers a w tym momencie zaprzeczyła sama sobie.

Wściekła uderzyła po raz kolejny w szkło. Warkneła rozwscieczona.

- Azjel nie podoba mi się to. -Powiedziała do kuzyna. - Zacznam się bać.

-Spokojnie coś wymyślę. A przy okazji się czegoś dowiemy o naszych starych. -Odpowiedział jej.

-Wiem.

Spróbowała po raz kolejny rozbić szybę. W końcu po licznych próbach na szke pokazała się drobna pajęczyna. Uśmiechnęła się na to. W końcu szyba pękła! Ostre kawaki szkła poraniły dziewczynę która to obecnie miała w głębokim poważaniu. Roztrzaskała również cele kuzyna. Szarpneła go za ramię do pionu. Zaczęli się czaić do wyjścia.

Strzały.

Wrzask.

Błysk.

Znaleźli się dalej A dziewczyna padła na śnieg. Nie wiedziała ile krwi straciła i w jak ciężkim stanie była. Rudy kucną obok niej.

-Coś ty zrobiła?

-Lepiej mi pomóż z tymi odłamkami. Dobrze że to nie są głęboki rany.-Uśmiecjneła się blado.-Wiesz gdzie jesteśmy?

-Północ kraju a przynajmniej tak mi się wydaje.

-Przynajmniej tyle.

◇◇◇

Tydzień później

Szykowali się do transmisji na żywo. Uśmiechnięta Pixar pomachała radośnie do kamery.

-Witam wszystkich serdecznie! Jestem wam winna wyjaśnienia wiem... 




.♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡.

Jak się podoba ?

Nie mam czasu - MarvelOù les histoires vivent. Découvrez maintenant