24

2.1K 160 15
                                    

Samochód się zatrzymał, a Taehyung patrzył przez szybę pasażera na dom stojący obok. Jego dom, w którym spędził dziewiętnaście lat. Nie widział tego miejsca od dawna, ale wygląda prawie tak samo.

— Co, jeśli już jej tu nie ma? — zapytał niepewnie Jeongguk, który go bacznie obserwował, aby sprawdzać, czy wszystko w porządku. W końcu taką możliwość też trzeba wziąć pod uwagę, skoro tyle czasu nie miał kontaktu ze swoją mamą.

— Najwidoczniej nie dane było mi ją spotkać. Bez spróbowania się nie dowiem. Jakoś będę musiał się z tym pogodzić... — odparł, nie odwracając głowy.

— A jeśli... — zawahał się — on też tam jest?

Taehyung chwilę milczał. Oczywiście, że o tym nie zapomniał. To właśnie tutaj działo się to wszystko. Westchnął ciężko.

— Nie wiem... ma teraz dwadzieścia dziewięć lat, wierzę, że się wyprowadził. Chcę zobaczyć mamę, więc zaryzykuję... dzięki temu, że jesteś tu ze mną.

— Dobrze. — Uśmiechnął się do niego pokrzepiająco, bo spojrzał mu w końcu w oczy. Jego Tae jest silny.

Wysiedli z auta, aby podejść pod drzwi. Taehyung od razu wystawił rękę do dzwonka, jednak zawiesił trzęsącą się dłoń. Przełknął ślinę i gwałtownie nacisnął guzik. Nie zamierza zrezygnować, skoro tak dużo osiągnął.

Obaj ogromnie się stresowali, wyczekując co będzie dalej. Absolutnie nie wiedzieli, czego się spodziewać. Być może otworzy im nawet ktoś zupełnie obcy i cała nadzieja Kima, która się w nim zebrała, zostanie zrujnowana, a być może to będzie... on. Dlatego stojący obok Taehyunga Jeongguk starał się pozostać czujnym. W końcu musi o niego zadbać oraz panować nad sytuacją, chociaż też targały nim emocje.

Drzwi się otworzyły, sprawiając, że ich serca zabiły mocniej. Stanęła w nich kobieta o krótkich, brązowych włosach. Popatrzyła najpierw na Jeongguka, a później zawiesiła zdziwiony wzrok na chłopaku obok.

— Taehyung?

— Mamo... — wydusił ledwo. Ona naprawdę wciąż tutaj jest. Właśnie ją zobaczył po takim czasie. Kobieta przyłożyła rękę do buzi, a ich oczy się zaszkliły, gdy przez chwilę oboje stali, patrząc na siebie z niedowierzaniem.

— Tae?

Ciało chłopaka zesztywniało. Gwałtownie oblał go pot po usłyszeniu tego głosu. Mimowolnie zauważył za nią zbliżającego się do drzwi blondyna o zbyt znajomej posturze, a jego serce chyba się zatrzymało. Ledwo zrobił krok do tyłu. Czuł, jakby miał upaść, ale jakimś cudem rzucił się jak najszybciej do biegu.

On jednak też dalej tu jest.

Jeongguk nie zamierzał tłumaczyć się komukolwiek. Od razu ruszył za Taehyungiem, żaby nie stracić go z oczu. Chociaż tak bardzo ciągnęło go do rękoczynów, to musiał zacisnąć szczękę i się powstrzymać.

Kierował się za nim, nie wiedząc dokąd zmierza. Na dodatek był naprawdę szybki, czego nigdy by się po nim nie spodziewał. To pewnie przez emocje, ale powoli go doganiał. Minęli całą ulicę, po czym Taehyung wbiegł do jakiegoś pobliskiego parku. Zatrzymał się przy jednym z dużych drzew, kucając, więc zaraz dobiegł do niego, aby przy nim uklęknąć. Drżący chłopak rękami targał swoje włosy, ledwo łapiąc oddech.

— Chcesz się przytulić? — zapytał troskliwie Jeongguk.

— Nie! — wydusił szybko, niekontrolowane podnosząc ton. Bardziej ścisnął swoje kosmyki między palcami.

— Dobrze — potwierdził, wciąż pozostając łagodnym. Właśnie dlatego wolał się aktualnie upewnić. Wyobraża sobie jego myśli i to, co musi przeżywać. Uwolnił się od niego i znowu zobaczył swojego oprawcę. Domyślał się, że może właśnie tak zareagować.

Curved perspective | taekookWhere stories live. Discover now