27

2.2K 159 153
                                    

Rzucił się na szyję chłopaka, który ledwo przeszedł przez próg mieszkania. Jeongguk zaśmiał się, odwzajemniając uścisk. Uwielbia jego powitania i tylko na nie czeka podczas powrotu do domu.

— Spóźniłeś się. Zrobiłem ci obiad, a teraz już jest zimny — powiedział z przekąsem, odsuwając się od niego.

— Przepraszam, były korki — wytłumaczył się szybko Jeongguk, którego dopadało małe poczucie winy. — A ty już jadłeś?

— Wiesz, że zawsze czekam na ciebie.

— A ja zawsze mówię, żebyś tego nie robił. Nie chcę, żebyś czekał głodny.

— Nie słucham cię, to ja tu rządzę — oznajmił dumnie, na co Jeongguk westchnął. Chciał się jeszcze odezwać, jednak rozległ się dźwięk telefonu Taehyunga. Chłopak wyjął go z kieszeni i odebrał.

Po jakimś czasie schował telefon, a Jeon wyczekująco na niego patrzył. Słyszał z jego rozmowy, że chyba coś się stało, widział to również po jego reakcji, jednak nie był w stanie zrozumieć, co dokładnie się wydarzyło.

— Mama powiedziała, że... Hosung ma problemy, trafił do aresztu — wyjaśnił Kim, który wciąż próbował przetrawić tę informację.

— Co? Poważnie? — spytał również zaskoczony Jeongguk. — Za co?

— Spowodował poważny wypadek samochodowy i był agresywny, jeszcze nie zna dokładnych szczegółów... — Taehyung poparzył mu niepewnie w oczy. — Czy to źle, jeśli się tak trochę cieszę?

— Nie, ja też się cieszę. — Podszedł do niego, żeby znowu go przytulić. — Należało mu się i ma za swoje. Wiem, że nie chciałeś nic z tym robić, ale teraz sam się wpakował tam, gdzie jego miejsce. Mam nadzieję, że zostanie odpowiednio potraktowany.

— Chciałbym ci jeszcze coś powiedzieć przy okazji...

— O co chodzi? — zapytał wystraszony Jeongguk, bojąc się, że coś jeszcze ukrywał.

— Wiem, dlaczego mógł taki być. Gdy do mnie przychodził, czasami się rozklejał. Wiesz, że ma ojca, on jest dobrym człowiekiem, ale jego matka... to coś z nią. Płakał. Tęsknił za nią. Chyba próbował znaleźć jakąś jej część we mnie. Mówił, że jestem do niej podobny. Nie wiem co mu zrobiła, nie chciałem go słuchać. Trochę... trochę mu współczuję... może mogłem mu jakoś pomóc?

— Twoje serce naprawdę jest zbyt dobre. — Wciąż gładził Kima po plecach, nie opuszczając go. — On cię skrzywdził, a ty i tak mu współczujesz. Może masz rację, może coś się stało i to się na nim odbiło. Ale tak czy siak, nie usprawiedliwia to tego, co ci robił. Udaje, nie żałuje, nie przejmował się, do jakiego stanu cię doprowadzał. A ty nie miałeś żadnego obowiązku, żeby mu pomagać, szczególnie że nie był dla ciebie dobry. To nie twoja wina, że cię tak obciążył. Rozumiesz?

— Tak... Ale przykro mi na myśl, co musi czuć jego tata... Mama mówi, że bardzo to przeżywa. Po tym, co się dowiedział, potrzebował czasu dla siebie i czuł się winny. Bardzo mnie przepraszał.

— To zrozumiałe, skoro to jego syn, ale niestety nic nie jesteśmy w stanie na to poradzić... — Odsunął się, aby spojrzeć mu w oczy i pogłaskał Taehyunga po policzku. — Twoja mama przy nim jest, na pewno spróbuje go wesprzeć.

— Dziękuję, że ty wspierasz mnie. —  Taehyung pocałował go delikatnie w usta, a Jeongguk się uśmiechnął.

— Zawsze będę. 

Ten chłopak stał się dla Jeongguka wszystkim. Natychmiastowo oszalał na jego punkcie, sam się trochę wprosił do jego życia. Uwielbia go. Jest przeuroczy, rozumie jego dziwne zachowania.

Curved perspective | taekookWhere stories live. Discover now