Rozdział 16

3.4K 112 143
                                    

-Dziękuję...- charczę

-Za co? - jego łza upada na moje usta.

-Za wszystko c-o dla m-nie zrobi-łeś... - mimowolnie moje oczy się zamykają.

***

Cały ból i cierpienie znika, wszystkie zmartwienia zamieniają się w popiół, łzy w rzekę...

Moja dusza jest wolna...

***

Z trudem uchylam lekko powieki, w pomieszczeniu panuje półmrok, potrzebuję chwili, aby mój wzrok się przyzwyczaił.

Półprzytomna próbuję podciągnąć się na rękach do góry, lecz silny ból przechodzi po całym moim ciele i utrudnia wstanie. Drżącymi rękoma podciągam koszulkę do góry, brzuch mam owinięty bandażem i nagle w mojej głowie jak na zawołanie odtwarza się ostatnie zapamiętane wydarzenie, później już, tylko pustka nic nie pamiętam...  Krzywię się na samą myśl o tym wspomnieniu.

Nie wiem co się ze mną działo, jak tu trafiłam, jaki dziś jest dzień...
Gdzie jest Sam? A jak mu się coś stało, muszę go odnaleźć...

Zaczynam panikować, w moich oczach wzbierają się łzy, zaciskam zęby i za którymś podejściem udaje mi się podnieść do pozycji siedzącej... Czuję narastający ból w dole brzucha, ale ignoruję go.

Najgorsze za mną... Powoli wyciągam jedną nogę za drugą, przygotowując się na dotknięcie zimnej podłogi, ale ku mojemu zdziwieniu natrafiam na miękkie puchowe kapcie.

Na szafce nocnej dostrzegam ledwo widoczną lampkę, po omacku szukam włącznika i po chwili na moje szczęście udaje mi się go odnaleźć.

Ciepłe światło lekko oświetla pomieszczenie, w którym się znajduję. Bacznie przyglądam się pokojowi, centymetr po centymetrze, duży telewizor wisi na wprost łóżka, w lewym rogu znajduje się drewniane biurko z krzesłem, natomiast po prawej stronie są dwie pary drzwiczek, zapewne do wbudowanej szafy. 

Wstaję wstrzymując oddech, obejmuję rękoma kolumny od łóżka.

Podchodzę do okna, palcami lekko rozsuwam żaluzje.
Moim oczom ukazuje się rój drzew. Mogę wnioskować, że jesteśmy, gdzieś w środku lasu.

 
Odwracam się, kątem oka zauważam, że na krześle leży puchowy szlafrok, bez wątpienia biorę go do ręki i otulam się nim, tym bardziej że mam na sobie samą koszulkę sięgającą mi do ud.

Zmierzam w stronę drzwi, muszę się dowiedzieć co tu robię. Biorę głęboki wdech i naciskam delikatnie na klamkę, drzwi się uchylają, a moim oczom ukazuje się długi drewniany korytarz.

Czuję na twarzy zimny powiew.

Ruszam przed siebie, panele skrzypią przy każdym moim kroku, za co karcę się w myślach.

Wychodzę zza rogu, a moim oczom ukazuje się sporych rozmiarów, wysoki salon, za ogromnymi niezasłoniętymi oknami jest już prawie ciemno. Po ogniu w kominku już prawie nie ma śladu.


Na środku pomieszczenia znajduje się duży okrągły stolik jak i również sofa, a na niej otulony kocem z pilotem w ręku śpi Sam. Uśmiecham się w duchu, że to jego widzę.

Nieznajomy 3Où les histoires vivent. Découvrez maintenant