Zakręcam wodę, odwracam się z zamiarem wrócenia z powrotem do samochodu.
Nie to chyba sen, czuję oblewający mnie zimny pot.
Stoi w drzwiach z przekrzywioną głową, bacznie mnie obserwując.
- Nie wyobrażasz sobie nawet jak bardzo za tobą tęskniłem...
Czuję, że serce wyskoczy mi zaraz z piersi. Ledwo mogę wydobyć z siebie jakiekolwiek słowo.
- C-o Ty t-u rob-isz? - próbuję zapanować nad drżącą szczęką.
- Skarbie znalezienie ciebie to była tylko kwestia czasu. Przyznaj sama podświadomie o tym wiedziałaś, że prędzej, czy później nasze drogi znów się spotkają.
Ale tym razem nie pozwolę, aby ktoś mi cię odebrał.
Robi krok w moją stronę.
- Nie proszę... nie podchodź. Błagam cię Nathan daj mi wreszcie spokój, chce zacząć normalnie żyć... bez ciebie... - spoglądam na niego ze łzami w oczach, wyciągając przed siebie rękę próbując zachować odległość między nami.
- Proszę.... - szepczę.
Łzy spływają po moich policzkach jedna za drugą wyznaczając sobie swoją drogę.
Przez chwilę stoi zamyślony, po czym kręci przecząco głową.
- Nie ma takiej opcji, twoje miejsce jest tylko i wyłącznie u mojego boku. Jesteś
M-O-J-A zrozum to w końcu!- wyciąga dłoń w moją stronę.W przypływie paniki wbiegam do kabiny i zamykam za sobą drzwi zjeżdżając placami po nich w dół.
Słyszę jego śmiech.
- Oh Cornelia...Cornelia... tak chcesz się teraz ze mną bawić?
- Odejdź! - krzyczę
- Otwórz drzwi.... dla twojego dobra... obiecuję, że nic ci się nie stanie. Jeżeli będziesz grzeczna nic ci nie zrobię, wszystko się dobrze dla ciebie skończy. Nie mamy za dużo czasu... - zaczyna jeździć ręką po drzwiach.
Panicznie rozglądam się dookoła. Myśl dziewczyno, myśl, zamykam oczy i nabieram powietrza, liczę do trzech i wypuszczam je.
- Tracę cierpliwość
Okno, jest dość wysoko ale może mi się uda..., w pośpiechu wstaję, wchodzę na spłuczkę, ledwo dosięgam do klamki, przekręcam ją i otwieram...
- Cholera Cornelia otwieraj te pieprzone drzwi !- wali pięścią, przez co prawie ześlizguje się.
Z całych sił próbuję wspiąć się i za trzecim razem udaje mi się, kiedy prawie znajduje się po drugiej stronie...
Słyszę huk za plecami, a potem silną dłoń obejmującą moją kostkę u nogi.
- Ostrzegałem cię... - chwila dezorientacji i leżę na ziemi łapiąc łapczywie powietrze.
Otwieram oczy i widzę surowy wyraz twarzy mężczyzny.- Ty chory psycholu... - syczę przez zęby, krztusząc się co drugie słowo.
Łapie mnie za włosy na co się krzywię.
- Daje ci pięć .... - jego ryk przerywa dzwonek telefonu, spogląda na wyświetlacz, odwraca się i wychodzi na korytarz.
- Co tu się dzieje? - do pomieszczenia wchodzi w średnim wieku mężczyzna, przypięta plakietka na jego koszulce świadczy, że jest sprzedawcą.
- Błagam niech mi Pan pomoże - podaje mi dłoń i ostrożnie pomaga wstać z ziemi.
- Nic ci nie jest?
- Musimy uciekać, tu jest niebezpieczny człowiek, niech Pan dzwoni po policję, szybko! - ciągnę go za rękę przekraczając próg toalety.
Zanim zdążę się odwrócić i rozejrzeć, uderzam tyłem głowy o coś, a bardziej o kogoś tors.- Idziemy! - cedzi przez zaciśnięte zęby wprost do mojego ucha.
Patrzę błagalnym wzrokiem na mężczyznę przede mną.
Zabiera dłoń z mojego uścisku, poprawia koszulę.
Nathan wyciąga z kurtki kopertę i podaje mężczyźnie, ten chowa ją i zmierza z powrotem na swoje stanowisko rzucając na odchodne:
- Wyjdźcie zapleczem, ten chłopak zaraz tu przyjdzie.
Stoję jak wryta...
Ten mężczyzna był moją ostatnia nadzieją...- Dlaczego...? - szepczę
- Luke podjedź od tyłu. - mówi po czym chowa telefon do kurtki.
- Czekasz na specjalne zaproszenie? Rusz się! I lepiej nie igraj ze mną. - ciągnie mnie za rękę.
- Nigdzie z Tobą nie pójdę. Pomocy! - zapieram się i zaczynam krzyczeć z całych sił.
Wyrywam się i zaczynam biec w przeciwnym kierunku, lecz moja wolność nie traw długo, pracownik sklepu zastawia mi drogę ucieczki.
- Jak ci nie wstyd?! Wydałeś bezbronną dziewczynę, za pieprzone pieniądze! Zobaczysz spotka cię sprawiedliwość!
Silna ręka obejmuje mnie w pasie i przerzuca przez ramię.
Wierzgam, kopię ile sił w nogach, ale to na nic, drzwi zamykają mi się przed nosem.
Słyszę nadjeżdżający samochód, który po chwili hamuje z piskiem opon tuż przed nami.
- Puszczaj! Słyszysz! - otwiera drzwi, po czym rzuca mnie na tylnie skórzane siedzenie.
Nie poddam się tak łatwo.
Szybkim ruchem znajduję się przy drugich drzwiach i ciągnę za klamkę, ale ani drgnie.
- Nie tym razem, kochanie. - słyszę za plecami, spoglądam za siebie i widzę ten zadziorny uśmiech Nathana.
Zaczynam z całej siły walić pięściami w szybę i krzyczeć.
- Masz trzy sekundy żeby przestać! - warczy, ale jego słowa nie docierają do mnie.
Łapie mnie za kark i ciągnie w tył.
- Rozumiesz co się do ciebie mówi? - wzmacnia uścisk, przez co moja złość przybiera na sile i zaczynam kopać nogami w drzwi.
- Luke wiesz co robić - spoglądam na mężczyznę, który wyciąga ze schowka strzykawkę, wbija w małą buteleczkę, napełnia lekiem i odwraca się w moją stronę.
- Nie będzie bolało - szarpię się ale to na nic, czuję ukłucie. Zaraz przecież ja go skądś znam, ale zanim się dobrze zastanowię, świat przed oczami zaczyna się rozmazywać.
- Co mi podałeś? - spoglądam na mężczyznę nade mną.
Nie odpowiada, tylko sadza mnie na swoich kolanach po czym obejmuje i zamyka w szczelnym uścisku.
- Teraz nikt nas nie rozdzieli. - moje ciało jest wiotkie, nie mam nawet sił na wyszarpnięcie się z jego uścisku.
Po moich policzkach zaczynają spływać łzy.
Ponownie przegrałam, los podjął decyzję za mnie.
Słyszę dźwięk odpalanego silnika, później nastaje ciemność.
***
Jak wam się podobał rozdział kochani?
YOU ARE READING
Nieznajomy 3
Mystery / ThrillerCzy to koniec cierpienia Corneli? Czy będzie mogła wreszcie zacząć żyć normalnie, osiągnąć w życiu cele, które sobie postawiła będąc nastolatką? A może to początek koszmaru, którego tak naprawdę nigdy jeszcze nie poznała do końca? Czy spotka kogoś...