Rozdział 12

4.3K 159 113
                                    


-Nathan? Gdzie jest Sam...- panikuję

-Shh... Spokojnie- gładzi mnie po twarzy.
Ciemność...
Rozbiera mnie...

 Zaczynam się wić...

-Ściągam ci tylko buty, nie zrobię ci krzywdy.- oddycham ciężko.

Przegrałam walkę z powiekami.

Spadam w przepaść, nie mam czego się złapać, to koniec...


                                                                   ***

Czuje oddech i czyjeś ciepłe usta na swoich, znajomy zapach perfum. Delikatny pocałunek sprawia, że mogłabym zostać już tak na wieczność.

 Unoszę powoli powieki.

-Czemu zawsze musisz się pojawiać tylko w moich snach?

-To nie sen kochanie, to się dzieje naprawdę...-uśmiecha się i przeczesuje ręką moje włosy.

Opuszkami palców zataczam kółka na jego miękkich, malinowych ustach.

-Chce zostać tak na zawsze, żeby nikt nas już nigdy nie rozdzielił.- obejmuję go i przytulam.

-Zapraszam na śniadanie śpiącą królewnę- wstaje, odsłania zasłony, a promienie słoneczne oświetlają jego wyrzeźbioną klatę i piękne białe równe zęby. Przeczesuje swój nieład na głowie. 

Wyciąga rękę w moją stronę, a ja bez namysłu ją obejmuję. 

-Muszę się ogarnąć, wyglądam okropnie.- próbuję ruszyć w stronę łazienki, ale ktoś mi na to nie pozwala przyciągając do swojego torsu.

Zakrywam się rękoma.

-Dla mnie jesteś najpiękniejszą osobą, o każdej porze dnia i nocy.- całuje mnie czule.

Udaje, że się zastanawiam nad jego wypowiedzią

-Dobrze niech Pan prowadzi...

Wychodzimy z pokoju i zmierzamy schodami na dół.

-Jak pachnie, aż burczy mi w brzuchu.

Wychodzimy na taras na stół jest zastawiony po same brzegi przeróżnym jedzeniem.

-Zapraszam- mężczyzna odsuwa mi krzesło.

Siada naprzeciwko mnie, nalewa soku i zaczynamy jeść. 

                                                                   ***

-Zaraz pęknę, dziękuję za pyszne śniadanie. Obiad robię ja.

-Cieszę się, że smakowało.

Zaczynam sprzątać naczynia, czuję oplatające ręce wokół mojego tułowia.

-Zostaw to, przejdźmy się - składa czułe pocałunki na mojej szyi, po czym chwyta moją rękę i rusza przed siebie.

Idziemy dróżką w stronę jeziora, wchodzimy na pomost, kładę się.

Chłopak zwisa nade mną, patrzy mi prosto w oczy, po czym całuje czule w czoło, zaplatam sobie jego włosy na palcu, pozostaje tak przez chwilę, uśmiecham się sama do siebie.

 Kładzie się obok mnie, obserwuję chmury na niebie, wiatr rozwiewa moje włosy.

-Czy nasze poranki będą wyglądać codziennie tak samo? Czy otwierając codziennie oczy będę widzieć twoją twarz przy swojej, dotykała twojego ciała, czuła twój zapach...- przygryzam wargę

Nieznajomy 3Where stories live. Discover now