Rozdział 2

6K 221 80
                                    

Nie wiem ile czasu upłynęło, powoli wstałam czułam jak moje ciało pulsuje pod wpływem gorącej wody, zakręciłam kurek, wzięłam ręcznik i szczelnie się nim owinęłam. Otworzyłam po cichu drzwi, poszłam w kierunku dużej szafy, otworzyłam ją. Wcześniej nie miałam ochoty ubierać się w rzeczy, które były od nich, niestety dziś już musiałam to zrobić, moje już nie były pierwszej świeżości i potrzebowały wyprania. Świeżą bieliznę położyłam na łóżku teraz jeszcze spodnie i bluzka. Przeglądałam rzeczy, kiedy usłyszałam zgrzyt przekręcającego się klucza w zamku, tylko nie to, nie teraz, błagam. Spojrzałam ukradkiem, czy naprawdę musiał teraz tu przyjść... Zamknął drzwi. Daj mi człowieku święty spokój. Zamknęłam szafkę. Odwróciłam się w jego stronę, nie miałam zamiaru się odezwać.

-Nie przeszkadzaj sobie...- przekrzywił głowę na bok, widziałam ten jego zadziorny uśmiech na twarzy.

-Chyba sobie żartujesz, że się rozbiorę przy tobie, jesteś nienormalny- powiedziałam ze złością w głosie, chyba mu się to nie spodobało, bo uśmiech zniknął z twarzy, a oczy pociemniały, no to Cornelia masz przerąbane.

Zaczął iść w moją stronę, a ja bardziej przywierałam ciałem do szafy jakby miało mi to jakoś pomóc.

-Chyba ktoś tu zapomniał, że tak nie wolno się do mnie odzywać- czułam jak jego ciało napiera na moje, odwróciłam głowę w stronę ściany.

-Posłuchaj mnie skarbie...- zaczął jeździć ręką po moim ciele, co mnie przywołało o ciarki, drugą ręką natomiast złapał moją brodę i odwrócił w swoją stronę, tak aby nasz wzrok się spotkał.

-Jesteś moja, mogę zrobić z tobą co zechce- zatrzymał rękę na ręczniku, gdzie go związałam, jeden jego ruch i materiał który mnie zakrywa będzie leżał na ziemi.

-Nathan proszę...- łzy zaczęły napływać mi do oczu, położyłam rękę na jego dłoni, ale ją złapał i dał nad moją głowę.

-Teraz umiesz być miła, a jeszcze przed chwilą pyskowałaś- ścisnął mocniej moją szczękę, coś czuję że zostawi znak po sobie na mojej buzi. 

-Proszę przestań to boli...- z trudnością wymówiłam te słowa

Widziałam jak swoim wzrokiem wypala we mnie dziurę, chciałam się zapaść pod ziemię. Poczułam jak jego usta spoczywają na mojej szyi i przemieszczają się z góry na dół. Łzy zaczęły spływać po mojej buzi, poczułam ulgę na twarzy, zaczął gładzić ręką policzek.

-Cii..- szepnął mi do ucha. Roztrzęsłam się na dobre.

-Nathan...- usłyszałam głos dobiegający zza drzwi, mężczyzna oderwał wzrok ode mnie i spojrzał w drugą stronę

- Czego?- warknął

-Przyszedł ten gościu, o którym ci wspominałem- przeklął pod nosem, widać było, że nie spodobało mu się to, że ktoś śmiał przerwać mu w takim momencie. Natomiast ja w duchu dziękowałam, mężczyźnie który zapukał.

Odwrócił wzrok na mnie, przybliżył twarz do mojej, zamknęłam oczy, błagając żeby już sobie poszedł.

-Nie martw się dokończymy to kiedy indziej- wyszeptał mi do ucha, przygryzając je przy okazji, ciarki rozeszły się po moim ciele, myślałam że zwymiotuję zaraz.

Puścił mnie i słyszałam jak się oddala, otwarcie drzwi i zgrzyt zamka, otworzyłam powoli powieki, pokój był pusty. Podeszłam do łóżka, szybkim ruchem weszłam pod kołdrę i szczelnie się nią owinęłam, mam dość, nie dam rady już.

Nieznajomy 3Where stories live. Discover now