//14°Piewszy krok do zemsty°

233 14 6
                                    

Minęło trochę czasu odkąd spotkałam Pikę, pogadaliśmy trochę i od razu poczułam że jestem mega szczęśliwa! Ale niestety minęło to ponieważ już za miesiąc będzie 1 września.. mieliśmy się spotkać z resztą ekipy, ale czy uda mi się to zrobić żeby nikt tego nie zauważył? Raczej nie.. Niestety

- Ja już tęsknię za tobą Kurapika - uśmiecha się lekko patrząc się na odbicie szyby widząc Machi, odwróciłam się szybko patrząc się na nią - Co ty tu robisz?

- Przyszłam żeby z tobą porozmawiać - usiadła koło mnie patrząc się na mnie, a ja na nią.

- Słucham.. - Patrzyłam się na nią oczekując aż mi coś powie. Siedzieliśmy tak przez minutę aż w końcu zaczęła coś mówić.

- Bardzo cię lubię, a do mnie to coś nowego bo z tej Trupy bardzo rzadko z kim rozmawiam. Jesteś jedną osobą którą naprawdę lubię i mnie nie wkurza. Więc mam do ciebie pytanie, czy zechciała byś ze mną się... - patrzyłam się na nią, nie mogła tego wykrztusić nawet kiedy chciała.

- Przyjaźnić..? - Patrzyłam się na nią a ona na mnie, pokiwała głową. Ja położyłam rękę na jej ramieniu z uśmiechem - Oczywiście że tak Machi! - Uśmiechnęła się do mnie lekko kładąc głowę na moim ramieniu a ja na jej głowie patrząc się przed siebie.

- Cieszę się - Patrzyła się przez siebie, ja ją przycisnęła lekko patrząc i się lekko uśmiechając - Obiecaj mi że nie dasz się zabić... - Popatrzyłam się na nią

- Obiecuje... Ty też Machi - Uśmiechałam się do niej zamykając oczy relaksując się.

- Jasne kurduplu.. - Zaśmiała się cicho a ja popatrzyłam się szybko na nią szturchając ją przyjaciółko.

- Sama nim jesteś! - Zaśmialiśmy się taśmę obejmując się przyjacielsko. Dziwne uczucie przytulając kogoś z Trupy, to fakt lubiłam Machi ale nigdy nie przepuszczałam że zaproponuje przyjaźń taką naprawdę i będzie się wygłupiać i przytulać... Będę cię chronić... Obiecuje kochana.

~Kurapika~

- Został już tylko miesiąc do aukcji. Do tego czasu macie za zadanie znaleźć jeden przedmiot z listy, i go tutaj przynieść - Popatrzyłem się w telefon, nie mogłem uwierzyć na własne oczy.. otworzyłem szeroko oczy ze zdenerwowania i zdziwienia.. - Jeśli wam się uda, zatrudnimy was do roli ochroniarza i kolekcjonera.

|Tamten mówca najprawdopodobniej nie był rzeczywistym pracodawcą. Pokazuje to, jak mi daleko do ich szefa. Zredaguje ten dystans do zera, aż szef będzie czuł, że może mi  zdradzić swoje sekrety. Muszę to zdać. Następnie zdobędę ich zaufanie |

Inni zaczęli już podchodzić do drzwi, patrzyłem się cały czas przed siebie gdy tamci mnie nie wyrwali od transu.

- Nie chcą się otworzyć - Popatrzyłem się na niego zdziwonym wzrokiem. Później usłyszeliśmy ten sam głos, odwróciliśmy głowę w stronę ekranu.

- Zapomniałem wam powiedzieć. Podstawowym warunkiem jest bycie silnym. Na tyle, aby ujść stąd z życiem - Nie zdążyłem zaatakować na jego wypowiedź bo ktoś wbiegł szybkim tempie do tego pomieszczenia, popatrzyłem się na nich.. to byli ludzie ubrani czarne ubrania zasłoniętą twarzą a na dłoniach mieli miecze. Wszyscy się gwałtownie odsunęli.

Wyciągnąłem swój łańcuch i zacząłem nim kręcić na razie byle jak. Z tyłu wyszli ci samy ludzie tylko że pistoletami. Jeden chłopak stuknął dłonią a podłogę tak że stół się podniósł ochraniając jego ciało oraz drugiego. Dziewczyna zrobiła ze starca tarcze tak że się obroniła od trzczałów. A ja podniosłem rękę wyżej i zacząłem kręci przed sobą łańcuchem robiąc sobie obronę, łańcuchy zatrzymały pociski od wrogach. Przestałem bo już przystali trzczelać lecz z mieczami zaczęli do mnie biegnąc atakując mnie a ja na każdym razem zrobiłem unik skakiwając na barierkę.

Turn The Plage ✓ <Kurapika x Reader>Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz