|Jest to czwarta/piąta część serii Hope Swan, jeśli nie czytałeś poprzednich części możesz nie zrozumieć fabuły|
Miesiąc miodowy był cudowny i minął nam w spokoju. Następnym wydarzeniem jest ślub Belli i Edwarda, ale wyskakują nowe komplikacje. Jak...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Obudziły mnie promienie słońca, złośliwie święcąc mi prosto w oczy. Uchyliłam delikatnie powieki i zaczęłam rozglądać się wokół siebie . Szybko natrafiłam na sylwetkę mojego męża , który czytał tutejszą gazetę co róż marszcząc nos, no tak hiszpańskiego nie umiał, ale przynajmniej miał obrazki to już coś, bo w niektórych tutejszych gazetach obrazków już nie było i wtedy to już by nic nie zrozumiał, a ta to może coś tam wyłapie. Kiedy zmarszczył brwi nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem, po prostu jego twarz wyglądała jak jakiś kosmita .
-Jezusie ,Hope!-krzyknął , kładąc rękę na sercu, wow udało mi się przestraszyć wampira, ale wyczyn, zapisać mnie w księdze Guinessa(nie pamiętam jak to się pisało)
-Wybacz kochanie-mruknęłam uspakajając oddech
Za nim mogłam mrugnąć , poczułam jego usta na swoich. Był to bardziej taki buziak, oboje nie ruszaliśmy wargami tylko czerpaliśmy przyjemność z samego dotyku i intymności
Nasze pieszczoty przewał Hunter wchodząc do pokoju
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale za pół godziny wychodzimy aby poznać Leonardo-powiedział z lekkim uśmiechem, co odwzajemniłam
Kiedy wyszedł podniosłam się z łóżka i ruszyłam w stronę walizki, starając się wybrać, coś w czym się nie zapocę na śmierć
-Ja bym wybrał tą białą-usłyszałam głos Jazz'a kiedy miałam w ręach dwie sukienki:
Pierwsza- jasno różowa we wzorek paproci
Oraz druga, biała koronkowa sukienka na cienkich ramiączkach ze wzorem czerwonych róż
-W sumie-mruknęłam do siebie biorąc wybraną przez Jaspera sukienkę i zaczęłam się przebierać.
Na głowę nałożyłam białą bandanę oraz włożyłam sandałki
-Gotowa?
-Gotowa
Chwyciliśmy się za ręce i zeszliśmy na dół do recepcji gdzie czekał Hunter
-Alice jeszcze się szykuje?-zagadnął Jazz
-Takkkkk, ja na prawdę nei wiem, jak wy , kobiety to robicie-mruknął rudowłosy
Wtedy jak na zawołanie pojawiła się przy nas Al, ubrana w zieloną sukienkę i czerwone japonki
-Możemy ruszać-powiedziała , chwytając swojego mężczyznę za rękę
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
20 minut później
Doszliśmy do miejsca docelowego, czyli małej restauracji, która dziś była zamknięta. Alice zapukała dwa razy , po chwili otworzyła nam mężczyzna, a ja i Al uchyliłyśmy lekko usta w szoku, to był ten wampir z wizji , ojciec Felixa(media2)
-To wy chcieliście porozmawiać o moim synu?
-Tak-powiedziałam już trochę otrząsając się z szoku
-Wejdźcie, jak mniemam nie będzie to , krótka rozmowa
Weszliśmy do knajpki , a Leonardo poprowadził nad do stolika, który nie był przy żadnym oknie
-Skąd o nim wiecie?-zapytał
-Hope i Alice mają dar wizji, nasza rodzina jest w krytycznej sytuacji, naszemu bratu urodziło się dziecko, jego żona , a siostra Hope była wtedy człowiekiem, niestety Volturi dowiedziało się o niej i idą aby ją zabić, zbieramy świadków , ale boimy się, że to ich nie przekona-wytłumaczył Jasper
Mężczyzna przypatrywał się nam z ciekawością, lekko pocierając nasadę nosa
- Co mój syn musiałby zrobić?
-Chcielibyśmy aby na jego przykładzie Volturi zrozumieli, że moja siostrzenica nie jest czymś niebezpiecznym ani nieśmiertelnym dzieckiem-powiedziałam
-Na to mogę się zgodzić, wyruszamy jutro rano-powiedział
-Dziękujemy- ze łzami w oczach lekko go przytuliłam, na co dostałam ładny uśmiech
Ustaliliśmy jeszcze kilka szczegółów i wyszliśmy z restauracji. Nagle usłyszałam płacz dziecka, bez zastanowienia pobiegłam w alejkę, a za mną cała trójka
Naszym oczom ukazała się dwójka dzieci, dokładnie to chłopców. Jeden na pewno był starszy, chciałam coś powiedzieć, ale dostałam wizji
Wizja
Stałam na wzgórzu, Jasper obejmował mnie w tali , oboje patrzeliśmy na dójkę biegających chłopców
-Mamo !Tato! Zobaczcie znalazłem żabę !-krzyczał starszy , przybiegając do was i pokazując swoją zdobycz
-Pięknie kochanie, ale wypuść ją za chwilę-pogłaskałam chłopa po policzku
Wtedy dobiegł do nas młodszy i od razu przytulił się do nóg Jazz'a
-Tatusiu, naucz mnie tak szybko biegać, tak ja ty!
-No kolego, może jak będziesz starszy bo na razie jesteś jeszcze za malutki-a kiedy skończył mówić zaczął go łaskotać
-M-M-mamo! -Rrr-atuj!
Żartobliwie uderzyłam Jazz w plecy, a on udał, ze upada na ziemie
-Zły pokonany! zły pokonany! mamusiu dziękuje!-młodszy zaczął całować mnie po policzkach
Rzeczywistość
Uśmiechnęłam się lekko i ostrożnie podeszłam do dzieci ,kucając przy nich. Kątek oka zobaczyłam jak Alice mówi cos Jasperowi a on uśmiecha się wzruszony, a ot jędza, czyli wiedziała. Ale teraz wolałam skupić swoją uwagę na chłopcach
-Hej, jestem Hope-przywitałam się uśmiechem nie chcąc ich przestraszyć
-Cześć-usłyszałam cichutki głosik, ale był on tak delikatny, że w środku się rozpływałam- jestem ...CDN
(tradycja : sorki za błędy)
Przepraszam, że rozdział jest taki krótki, ale nei wyspałam się dziś i wszystko o czym marze to cieplutkie łóżko, ale mimo wszystko obiecałam wam coś wiec o to jest tenrozdział