2

194 29 2
                                    

Tubbo znów niemal w pełni stracił złudną pewność siebie.
Sam trzask drzwi w niepojęty sposób przywodził mu na myśli te momenty kiedy jego ojciec zdenerwowany i pijany wchodził do jego pokoju.
Zadrżał. I spróbował odgonić od siebie te bolesne myśli.
Tommy natomiast nawet nie pofatygował się żeby zerknąć w tamtym kierunku.
- Ranboob, miło cię widzieć - rzucił w powietrze.
Chłopak stojący w drzwiach, którego twarz, była teraz widoczna, oświetlona subtelnym blaskiem, wpadającym przez otwarte drzwi, skrzywił się na przezwisko. Jednak nie skomentował tego, nigdy nie komentował.
- Technoblade mnie wysłał - stwierdził chłodno. - Mówi, że jak zaraz nie wrócisz Philza wydziedziczy cię za bratanie się ze śmiertelnikami. Kazał przekazać, że jest on w złym humorze.
- Mhm... - mruknął Tommy, jakby nie obeszło go to w najmniejszym stopniu. - Cały Techno. - uznał - Nadopiekuńczy braciszek. A poza tym czy Phil zawsze nie jest w złym humorze?
Ranboo skrzywił się tylko bardziej. Nie podobało mu się podejście Tommiego, a on doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Jak wszyscy, którzy choć trochę go znali, wiedział, że jest zazdrosny o takiego brata. I ojca w pewnym stopniu także.
Ranboo był półbogiem, osieroconym od lat, a od niedawna też uczniem i podopiecznym Technobladea. Tak długo był samotny, a to sprawiało, że marzył wręcz o osobie, która darzyłaby go podobną sympatią i opiekuńczością. Dlatego właśnie, między innymi, rosła między nim a Tommim niema rywalizacja.
- Technoblade ma rację. Jeśli Philza cię wydziedziczy stracisz jakiekolwiek znaczenie. A wiesz, że może to zrobić.
Tommy wzruszył ramionami.
- I tak byłbym silniejszy od ciebie. - mruknął. - Przekaż Techno, że robię co mi się żywnie podoba. Umiem o siebie zadbać. - mówiąc to popatrzył na Ranboo wyzywająco.
- Liczę, że nie wplączesz się w ten sposób w kłopoty. - stwierdził, choć zarówno jego ton jak i mina sugerowały coś wręcz przeciwnego.
Tommy demonstracyjnie wywrócił oczami, a Ranboo otworzył usta jakby chciał dodać coś jeszcze.
Przerwał mu jednak fakt, że Tubbo, trzymający się dotąd z boku, odchrząknął głośno, pokazując jasno rosnące zniecierpliwienie.
- Dobra, ale zanim się pozabijacie. Kim ty kurwa jesteś? - zapytał ostro. Przy tych słowach wbił wzrok w Ranboo - I co tu się odpierdala? O co chodzi? - mówiąc to podparł się pod boki.
Jego ojciec był prawdopodobnie jedną z najbardziej stanowczych osób na świecie, a on uczył się od niego, miał też to w genach. Poza tym irytował go fakt, że wszystko rozgrywa się bez jego udziału, podczas gdy on sprowadzony został do poziomu niemal powietrza.
Ranboo drgnął nagle. Zdał sobie sprawę w jak złym świetle teraz się stawia.
Przeprasował dłońmi garnitur, a jego wyraz twarzy zmienił się diametralnie.
- Ehem- - zawahał się - Jestem Ranboo - stwierdził - Ranboo Beloved - doprecyzował po chwili. - Miło poznać. - z tymi słowami wyciągnął rękę w jego kierunku.
Tubbo zmarszczył brwi, nagła zmiana zachowania, a także diametralna różnica w charakterach Tommiego i Ranboo, którą nagle zauważył była dla niego wyjątkowo zaskakująca.
Przez chwilę stał w milczeniu.
- Tubbo - mruknął chcąc uścisnąć wyciągniętą dłoń. Zawahał się gdy pojął, że to, że skóra nowopoznanego chłopaka zdaje się czarna nie było wcale grą cieni. Mimo to ostatecznie do niej sięgnął. - Nazywam się Tubbo.
- Ładne imię - stwierdził Ranboo uśmiechając się.
Tubbo, bezwiednie niemal, odwzajemnił uśmiech.
- Twoje też. - z niepojętych przyczyn już po tej krótkiej wymianie zdań zaczynał odczuwać sympatię dla tego nietypowego chłopaka.
___________________________
Nie, nie sprawdzałem tego, nie chce mi się, błędy i nieścisłości będę poprawiać kiedy indziej.
W każdym razie, Bee Duo właśnie się poznało, oto początek moich nędznych prób odwzorowania ich pięknej relacji.
Ogólnie mam nadzieję, że się podobało, ja uciekam i życzę miłego dnia, nocy czy czegokolwiek.

DSMP - Gods AUDonde viven las historias. Descúbrelo ahora