6

145 29 6
                                    

Tubbo, w czasie gdy Tommy kłócił się z bratem, prowadził Ranboo do swojego domu rodzinnego. Po drodze rozmawiali i budowała się między nimi cięka nić porozumienia. Zaczynali zdawać sobie sprawę jak bardzo się uzupełniają, pasują do siebie.
Tubbo przy okazji dowiadywał się też wiele, o potędze i możliwościach bogów jak i półbogów.
Sam Ranboo na przykład podzielił się tym, że po boskim rodzicu odziedziczył umiejętności szerzenia pokoju, nawet w największej nienawiści i odwrotnie, był półbogiem odpowiadającym za zgodę i niezgodę. Nie potężnym, jak mówił, jego wpływ obejmował wyłącznie ludzi, tych nie objętych błogosławieństwem boskim. Nie ważyłby się stanąć przeciwko bogu, a nawet nie innemu półbogu.
Tyle właśnie zdążył mu opowiedzieć nim nagle zamarł w miejscu, jakby w przerażeniu. Tubbo przeszedł jeszcze kilka kroków nim to zauważył.
- Ranboo? Co się dzieje? - zagadnął widząc, że jego towarzysz trzęsie się, jakby od chłodu, choć było całkiem ciepło.
Chwilę zajęło nim doczekał się niejasnej odpowiedzi.
- Co stało się w tym domu? - drżącym głosem spytał w końcu Raboo ruchem głowy wskazując chatę przed nimi. Wydawało się jakby widział tam coś przerażającego, spodziewał się najgorszego.
Tubbo zmarszczył brwi.
- To jest mój dom - stwierdził niepewnie. - Co jest z nim nie tak?
- Dream - wyszeptał Ranboo, jakby to wszystko wyjaśniało. - Jest tam gdzieś źródło potężnej energii, mrocznej, jakby została tam rzucona klątwa, klątwa rzucona przez kogoś kogo dobrze znam, kogoś z kim nie warto zadzierać... Co on tu robił? Dlaczego? Jego przecież nie obchodzą ludzie, prawie nigdy. Czemu on miałby się tu pojawić? Ja nie wiem czy coś tam zdziałam, nie wiem czy ja tam przeżyję. - mówił cicho, na wpół do samego siebie, a przy tym szybko, niemal na jednym oddechu.
Tubbo popatrzył na niego tylko bardziej zaskoczony. Właśnie usłyszał, że w jego domu coś było przeklęte. Fakt, jego ojciec miał rogi, jak żaden inny człowiek, może to miało coś wspólnego. Nie mógł jednak pojąć o co dokładnie chodzi.
Ranboo natomiast mówił dalej, z każdą chwilą spokojniej. Choć wciąż nie tłumacząc wiele.
- Muszę porozmawiać z twoim ojcem, przynajmniej się tam rozejrzeć, muszę wiedzieć dlaczego ktoś taki jak Dream się tam pojawił. Czemu rzucił klątwę na człowieka, to do niego-
- Kim, do jasnej cholery, jest ten Dream? - przerwał mu Tubbo.
Ranboo popatrzył na niego jakby dopiero przypomniał sobie o jego obecności.
- Och. Tak, powinieneś wiedzieć, jeśli to faktycznie ciebie dotyczy, albo twoich bliskich. Usiądźmy gdzieś. To będzie długa historia.
___________________________
Dawno mnie tu nie było, co? Problem jest w tym, że mam w głowie porządny zarys fabuły, wiem co i jak, ale nie wiem jak to przedstawić. Dlatego przedstawiać to będę w bardzo uproszczony i skrótowy sposób. Nie mam siły się starać, a podoba mi się koncept jaki mam i chcę to skończyć.
Ogólnie mam nadzieję, że się podobało, ja uciekam i życzę miłego dnia, nocy czy czegokolwiek.

DSMP - Gods AUWhere stories live. Discover now