18

12 1 3
                                    

Philza Minecraft nazywany był wśród wyznawcy aniołem śmierci i to nie bez powodu. Był on odpowiedzialny za koniec każdego ludzkiego życia, to on odrywał dusze od ciał, nawet gdy trzymały się kurczowo i, choć sam nie przeprowadzał ich na drugą stronę, wskazywał on odpowiednią drogę.
Traktował ten obowiązek poważnie, co dzień opadał na świat niczym drapieżny ptak i zbierał śmiertelne żniwa.
Unosił się więc, jak zwykle, nad ziemią na ogromnych czarnych skrzydłach obserwując świat z góry, kiedy jego syn, Wilbur, pojawił się obok niego.
- Tato, mamy problem. - zaczął, ale przez dłuższą chwilę nie mówił nic więcej, leciał tylko obok niego w ciszy, jakby próbując dobrać odpowiednie słowa.
Dopiero gdy Philza zaczął faktycznie się niepokoić, Wilbur zdobył się żeby dokończyć.
- Tommy zniknął. - wyrzucił z siebie.
Philza zamarł.
- Co? - popatrzył na syna w szoku. - Co to niby ma znaczyć "zniknął"?
- Pokłócił się z Techno. Obraził się jak to ma w zwyczaju, a potem jeszcze na niego nakrzyczałem. Uciekł z domu. No i oczywiście nie martwiłem się, potrzebował spędzić trochę czasu w samotności. - mówił prędko, próbując wytłumaczyć się. Zdawało się, że próbował przekonać siebie samego, że nie zrobił nic złego. - Ale nie wracał, więc chciałem z nim porozmawiać, ale nie mogłem go znaleźć. Szukałem i szukałem, nie ma go nigdzie, nie w świecie niematerialnym, nie na ziemi. Nie ma po nim śladu.
Wilbur skończył i wziął głęboki wdech. Odetchnął niemal z ulgą po tym jak zrzucił wszystko z serca. W końcu teraz zrobił już wszystko co było w jego mocy i złożył problem w ręce kogoś potężniejszego, bardziej doświadczonego. Teraz to był problem jego ojca.
- Jakim cudem? - Philza zapytał, ale po chwili westchnął. - Z resztą nieważne. Oczywiście przecież, ty nic więcej nie wiesz, a ja mam świadomość, że pisałem się na to decydując się, żeby mieć dzieci. Dziękuję, Wilbur, zajmę się tym, nie przejmuj się, jestem pewien, że twojemu bratu nic się nie stało.
Powiedziawszy to Philza wrócił do swojego lotu, ale drugi bóg wciąż unosił się koło niego.
- Coś jeszcze? - zapytał go.
Wilbur wahał się przez chwilę, ale ostatecznie potrząsnął głową.
- Nie, dzięki, tato. - powiedział tylko zanim zniknął.
Philza przeklął, zanim złożył skrzydła i sfrunął na ziemię. Następne kilka dusz wyrywał ze wzmożoną gwałtownością, pogrążony w myślach.
Przez tyle setek lat miał dwóch idealnych synów, zdecydowanie się na trzecie dziecko było okropnym błędem.

DSMP - Gods AUWhere stories live. Discover now