13

99 8 13
                                    

Tommy nie zamarł zaskoczony, nie zbulwersował się, ani nie próbował wmawiać sobie, że to niemożliwe. Znał swoją rodzinę zbyt dobrze.
- Czemu? - zapytał tylko.
Dream westchnął i stwierdził, że to długa historia.
- Oczywiście opowiem ci ją jeśli chcesz, ale w skrócie, dawno, tysiące lat temu ja i twoi brat byliśmy przyjaciółmi. I w pewnym momencie wszystko się rozpadło, nasze cele się rozeszły. Zamiast przyjaźni między nami wybuchła wojna. Długa, okropna wojna.
Tommy zakrył twarz dłońmi, ponieważ nie był pewien jak powinien zareagować. Ostatecznie skrzywił się w sarkastycznym uśmiechu.
- Do jasnej cholery typie, nikt normalny nie mówi w ten sposób. Co, ty się w Shakespeare'a bawisz? "Zamiast przyjaźni między nami wybuchła wojna". Co jeszcze? Może "W grze tu nienawiść wielka, lecz i miłość. O, wy sprzeczności niepojęte dziwa."? Ja pierdole, jakie dramatyzmy.
Już mówiąc to zaczynał żałować, jako że oczy na masce Dreama zaiskrzyły się zielonkawym światłem, które, w niepojęty sposób, kojarzyło się z zapowiedzią śmierci i zniszczenia.
Może i wstrząsnąłby nim dreszcz, gdyby tylko był człowiekiem.
- Hej, nie patrz na mnie tak typie, nie moja wina, że gadasz jak idiota.
Maska zamrugała, a Tommy uznał już z całą pewnością, że to wcale nie jest maska. Dream odwrócił do niego wzrok.
- Tu nie chodzi o to jak mówię. - syknął. - Technoblade, twój brat, zdradził mnie. To był uczciwy pojedynek, pokonałem go, nie moja wina, że ma za duże ego żeby przyjąć to do wiadomości. To on zadał pierwszy nieczysty cios, uderzył mnie zza moich pleców. - mówił cicho, ale słowa były jak noże, ostrzone gdy przeciskały się między jego zębami. - To był przyjazny pojedynek, nie planowałem zrobić mu krzywdy. To jego wina.
Tym razem Tommy naprawdę się wzdrygnał, nie miał pojęcia dlaczego. Sam stworzył to ciało, nie miało ono prawa mieć instynktownych odruchów. A mimo to miało. W powietrzu, gdzieś poza sferą normalnego widzenia, unosiła się zielona mgła, niczym toksyczne opary, a Tommy był pewien, że zginie tu i teraz.
Wtedy jednak, kątem oka dostrzegł ruch za plecami Dreama. Drobna postać zarzuciła ramiona na jego szyję i popatrzyła na Tommiego równie plastikowymi oczami.
- Kto to? - zapytała dziecięcym głosem.
I wszystko się zatrzymało, aura niepokoju zniknęła, a Dream odwrócił się do postaci.
Była to młoda dziewczyna, teraz Tommy widział ją wyraźnie. Była niezwykle podobna do Dreama, jej włosy były równie blond, być może o odcień jaśniejsze i z pewnością znacznie dłuższe, tak jak on też nosiła ubrania w odcieniach zieleni. I oczywiście ta maska, dokładnie taka sama jak jego, równie pozbawiona emocji, nosząca taki sam pusty uśmiech.
Tommy nie dał Dreamowi dojść do słowa, zirytowało go, że dziewczyna w jego obecności mówi o nim w trzeciej osobie, jakby wcale nie był tu i jej nie słuchał.
- Mógłbym zapytać o to samo. - mruknął.
___________________________
Przepraszam, że ja tak urywam te rozdziały i piszę je tak krótkie, ale nie mam specjalnie weny i nie chce mi się, a nie chcę też żebyście, ktokolwiek to czyta, musieli czekać za długo na rozdziały.
W każdym razie mam nadzieję, że się podobało, ja uciekam i życzę miłego dnia, nocy czy czegokolwiek.

DSMP - Gods AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz