21

13 1 1
                                    

Tommy prychnął w odpowiedzi.
- Jeśli jesteś jedynym gotowym dać mi szansę oznacza to, że albo jesteś totalnym idiotą, bo bierzesz na siebie taką przegraną sprawę albo po prostu pierdolisz. I jak dla mnie to pierdolisz, o wszystkim. Bo wiesz czemu uciekłem od rodziny? Żeby nie musieć słuchać się dorosłych, którzy rozkazują mi, bo myślą, że wiedzą lepiej. A ty, ty Dream właśnie kimś takim jesteś, myślisz, że wiesz lepiej, a ja nie mam zamiaru wchodzić spod deszczu pod rynnę. Odpierdol się więc łaskawie, bo miałem chujowy dzień i nie mam zamiaru się z tobą użerać. Dzięki za ofertę, ale spierdalaj.
Ku jego zaskoczeniu Dream stał niewzruszony i zdawało się tylko, że uśmiecha się do Tommiego pobłażliwie.
- Oj, Tommy, Tommy, Tommy. Odpowiedzialny i dojrzały TommyInnit. Powiedz mi, jakim cudem ty istniałeś tak długo i wciąż nie wiesz niczego o życiu? Jakim cudem wciąż jesteś tak naiwny? Tommy. - tym razem Dream położył szczególny nacisk na jego imię. - Ty nie masz wyboru.
Dłoń Dreama spoczęła na ramieniu Tommiego, w geście, który nie powinien być aż tak przerażający.
- Czyli co? Planujesz zmusić mnie do współpracy? - chłopak prychnął. - Masz świadomość, że nic dla ciebie nie zrobię? Nie możesz zmusisz mnie do niczego siłą.
- Może i nie, w końcu ty słyniesz z upartości, ale jednego nie wziąłeś pod uwagę. - palce Dreama zacisnęły się mocniej na jego ramieniu. - Ja nie potrzebuję, żebyś cokolwiek robił. Uwierz, wcale nie chcę z tobą współpracować. Nie potrzebuję cię do zemsty, nie tak naprawdę. Jakbym faktycznie chciał się mścić, zabiłbym ciebie, a im dałbym istnieć dalej, obwiniającym siebie samych i sibie nawzajem, istnieć w bólu i cierpieniu. Ale nie zrobię tego, nie jestem tak mściwy, jestem łaskawym bogiem. Ja chcę tylko odzyskać co swoje. Wiesz do czego cię potrzebuję? Jesteś moim zakładnikiem, TommyInnit.
Tommy ukradkiem wyciągnął dłoń za plecy, znów powoli próbując wyrwać w przestrzeni przejście powrotne.
- I tyle w temacie oferowania mi jebanej szansy. - mruknął pod nosem.
- Zamknij się, Tommy, i daj mi dokończyć. Lubię cię. Jesteś impulsywny, gwałtowny, potężny, przypominasz mi mnie, dawniej, gdy ja tak samo nie zdawałem sobie sprawy z mojego potencjału. - mówiąc, Dream zbliżył się do niego niebezpieczne, resztę szepcząc niemal. - Lubię cię, dlatego możesz mi pomóc z własnej woli, a ja zagwarantuję ci moc i pozycję. To jest twoja szansa. Możesz zemścić się na swojej rodzinie. Wyobraź sobie jak łatwe by to było, poczekać aż ja zakończę z nimi wszelkie transakcje, a potem powiedzieć, że jesteś ze mną z własnej woli i patrzeć jak rozpacz ogarnia ich twarze.
Tommy westchnął, ledwo słuchał go teraz, wciąż próbując znaleźć wyjście, ale znaczenie słów trafiło do niego. I może gdyby Dream mówił to wszystko kilka godzin wcześniej, gdy jego myśli wciąż przesłaniał gniew, Tommy z łatwością przyjąłby propozycje. Teraz jednak, kiedy zdążył już się uspokoić, wiedział, że w żadnym wypadku nie może ufać Dreamowi. Teraz myślał tylko o tym jak mógłby uciec. Wiedział, że musi grać na zwłokę, udawać, że rozważa pomysł, przynajmniej wystarczająco długo, by mógł się stamtąd  wydostać.
- Wiesz co, w sumie to zajebista wizja. Ale nadal nie rozumiem, czego ty właściwie chcesz od mojej rodziny? Chcesz zrobić ze mnie zakładnika. Ale właściwie za co chcesz mnie wymienić?

DSMP - Gods AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz