Strata

52 8 1
                                    

Blake
Wszystko mnie bolało. Byłem cały posiniaczony i wychłostany biczem, który mieli. Cały w zeschniętej krwi.
Usłyszałem kroki. Podniosłem głowę i się przeraziłem.
Widziałem Dereqa w pełnej formie demona. Miał na sobie czarną upiorną zbroję.
-Dereq...
Miał oczy puste. Pustka totalna, jakby był kontrolowany. Kontrolowany bez powrotu.
-Nie łudź się, że do niego dotrzesz.
Szatan położył rękę na jego ramieniu.
-Jego dusza jest w pułapce i jest pod moją kontrolą.
-Sukinsynie...
-Myślę, że pora to zakończyć. - odwrócił się i szepnął mu na ucho - Zabij go.

Dereq przywołał miecz, wymierzał nim we mnie.
-Dereq proszę! Otrząśnij się!
Zatrzymał się trzymając miecz w górze. Widziałem jak łzy poleciały mu po policzkach. Walczył z tym...
-Och... Widzę, że jego odrobina duszy pozostało...
Jednym ruchem przebił moją klatkę piersiową. Poleciały mi łzy. Wszystko stawało się czarne. Zamknąłem oczy.

Dereq
Pustka. Byłem w totalnej pustce. Widziałem oczami jak własnymi rękoma zabijam Blake'a. Nie mogłem nic zrobić. Płakałem, krzyczałem i błagałem.
Jednak nic ani nikt nie chciał się słuchać.
Teraz nie zostało mi nic...
Nie mam prawa żyć po tym co zrobiłem.
Po prostu oddam się jemu  i się poddam.
Nic mi już pozostało. Nic.

Widziałem jak mnie zabierają do samochodu. Jechaliśmy na ostateczny rytuał, a tak przynajmniej mówił Szatan.

My Demon [Yaoi] [Zakończone] Donde viven las historias. Descúbrelo ahora