Wilk I Demon 9 cz. 2

32 5 1
                                    

Widziałem jak Dereq siada.
-Dereq?
Jednak ze spojrzenia uświadomiłem sobie, że teraz rozmawiam z Szatanem.
-Kope lat Wilczku.
-Co zrobiłeś Dereqowi? Gadaj!
-Spokojnie. Na chwilę obecną umieściłem go w bezpieczne miejsce, aby przerwać obecny stan. - wskazał wzrokiem na siebie.
-Wiesz o co chodzi?
-Tak. To klątwa Kudu, ich kult nienawidził moją populację, czyli demonów. Dlatego zawarli tak zwaną barierę.
-Dobrze, zatem jak ją leczyć?
-To nie takie proste. Potrzeba znaleźć miksturę stworzoną przez Szamana Kudu.
-Jak mogę go znaleźć?
-Właśnie nie tak prosto. Populacja Kudu dawno wyginęła. Możliwe, że w głąb dżungli kogoś znajdziesz, choć wątpię...
-Kto nie ryzykuje ten nie piję szampana.
Szatan rozszerzył oczy.
-Ty na prawdę będziesz go szukać?
-No tak.
-Ty musisz go na prawdę kochać.
-Nigdy tego nie zrozumiesz. Ja wszystko dla niego zrobię, nawet oddam życie, byle on miewał się dobrze.
-To dość szlachetne, nie uważasz?
-Może... Nie szukam poklasku. Dobrze, ja idę. Nie wychodź nigdzie, proszę...
-Skoro prosisz...

Droga była trudno. Dużo liści, owady, no normalnie dżungla.
Nagle coś strzeliło w moją stronę. Uniknąłem tego, na prawdę cudem.
Uciekałem, jednak nie wiedziałem gdzie się podziać.
Nagle natrafiłem na jakieś namioty.
Stojący tam ludzie od razu powitali mnie dzidami.
Zaprowadzili mnie do ich Szamana.
-Czego tu chcesz?
-Chcę poprosić o przysługę.
-Jaką?
-Chcę prosić o miksturę przeciwko klątwie Kudu.
-Hmmm... Czuć od ciebie coś co nie należy do ciebie.
-O czym ty...
Wtedy mnie oświeciło, chodziło o kryształ.
-Mam... Mam kryształ czy to przez niego?
-Tak, powinieneś go zniszczyć jak najprędzej.
Misja była ważna, ale zdrowie Dereqa jest najważniejsza.
-Wtedy będę mógł prosić o miksturę?
-Tak, oczywiście zbiorę potrzebne składniki do tego.
-Dziękuję.

Wróciłem do namiotu.
-I jak?
-Znalazłem Szamana i zgodził się.
-Cudnie.
Wyjąłem kryształ i jednym zamachnięciem rozbiłem kryształ na kawałeczki sztyletem.
-Blake?
Odwróciłem się i zobaczyłem Dereqa we własnej osobie.
Przytuliłem go, ten ugiął się pode mną. Położyłem go na łóżku.
-Jeszcze nie jesteś zdrów, ale spokojnie zmieni się to.
-Przepraszam, że jestem takim utrapieniem...
-Nawet nie wygaduj takich bzdur. To nie twoja wina.
-Chciałbym tak myśleć... Stale jestem ratowany przez ciebie.
-Nie prawda, ty też mnie ratujesz. I wiesz co jeszcze?
-Co?
-Robię to, bo ciebie kocham i nie jesteś ciężarem do cholery...
Powstrzymywał łzy, ale słabo mu to wychodziło.
-A teraz spróbuj zasnąć, musisz wypocząć. Z tego wszystkiego dostałeś gorączki...
-Blake...
-Hm?
-Kocham cię.
Uśmiechnąłem się.
-Ja Ciebie bardziej.

Byłem w wiosce odebrać to co chciałem.
Zajrzałem do namiotu.
-Wyczuwam, że zrobiłeś to co prosiłem. Dobrze, oto mikstura. Wystarczy jeden łyk, aby było w porządku.
-Dobrze, dziękuję jeszcze raz.

Wróciłem do namiotu, gdzie Dereq spał.
Musiałem to mu jakoś podać, jedynie co mi przychodziło do głowy to to, żeby podać mu ustami do ustnie.
Postanowiłem tak zrobić.
Wziąłem łyk tego płynu i połączyłem nasze wargi. Płyn cały wleciał do środka.

Następnego dnia
Dereq obudził się cały i zdrowy. Ruszyliśmy do naszego miasta. Wytłumaczyliśmy dlaczego musiałem rozbić kryształ i przepraszaliśmy za to, że zawiedliśmy. Za misję potrącili nam dużą karę. Ale szukaliśmy dalszych misji, aby to spłacić.
Jedno wiedziałem na pewno, żaden skarb czy gotówka nie zastąpi mi miłości od Dereqa. Tylko on liczył się w moim życiu i tylko on potrafił wprowadzić do mojego życia trochę światła.

My Demon [Yaoi] [Zakończone] Where stories live. Discover now