Rozdział 1 Tom 2

12.5K 430 128
                                    


Stałam wpatrzona w mrok panujący na zewnątrz. Przez moją głowę przebiegała masa myśli, która toczyła ze sobą wojnę. Próbowałam uspokoić nierówny oddech, jednak z każdą chwilą szło mi coraz gorzej.
Co ja zrobiłam?

Wypuściłam głośno powietrze z płuc i przymknęłam na chwilę oczy, próbując się zebrać w sobie.
Czułam jak moje serce wyrywa się do galopu nie chcąc się zatrzymać. A ręce zaczynają drgać.
Całe moje ciało ogarnęła panika, nie mogłam uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszałam.
Spojrzałam na Marco, który stanął obok mnie, próbując złapać mnie za rękę. W tym samym czasie zrobiłam krok w tył, dając mu do zrozumienia by mnie nie dotykał.

-Potrzebuję papierosa. -wydusiłam z siebie po chwili. Potrzebowałam cholernej nikotyny, by się uspokoić.
-Rachel...
-Daj mi tego cholernego papierosa, ale już! -warknęłam. Nie mogłam dłużej znieść nerwów, które przejmowały kontrolę nad moim ciałem. Marco patrzył chwilę na mnie, po czym kiwnął w stronę Domenico, który chwilę później zjawił się przy nas. Nie interesowało mnie w tamtej chwili, o czym ze sobą rozmawiali. Pragnęłam tylko zapalić.

-Nie wiem kim był ten śmieć, ale się dowiem i przysięgam, że go zabiję. -warknął wściekły, podając mi papierosa. Nareszcie!
-Zabiłam go Marco. -powiedziałam ledwo słyszalnie. -Zabiłam człowieka.

Spojrzałam na swoje trzęsące się dłonie. W mojej głowie pojawiły się sceny sprzed kilku dni.
Czułam jakbym znowu tam była, jakbym znowu trzymała broń w dłoniach, która zaraz wystrzeli.
Moje oczy wypełniły się łzami. Czułam się sparaliżowana...
Co było nie tak z moim poprzednim życiem, że wpakowałam się w to wszystko?
Nawet nie zwróciłam uwagi kiedy, papieros wypadł mi z ręki. Poczułam jak Marco przyciąga mnie do siebie. Nie protestowałam. Potrzebowałam skryć się w jego ramionach i poczuć choć przez chwilę bezpiecznie. To wszystko zbyt mocno mnie przerosło.

-Rozmawialiśmy już o tym, spójrz na mnie! -rozkazał podnosząc mój podbródek. -To Domenico pociągnął za spust. To jego kula przebiła Thomasa. On go zabił, nie ty! Ten śmieć zasługiwał na to, gdybym mógł cofnąć czas to sam by go zabił, ale wtedy nie skończyłoby się na samej kuli. Torturowałbym go dzień i noc, za to co zrobił Dario!
-Słyszałeś go...
-Nie, Rachel. -przerwał mi. -Nie wiem czego chciał ten typ, jednak jednego jestem pewny. Nie masz z tym nic wspólnego. -Marco pocałował mnie w czubek głowy. I chociaż jego słowa wydawały się mieć sens, to wiedziałam, że w końcu coś się wydarzy.
-Czego on ode mnie chce? -wydusiłam w końcu.
-Dowiem się, jednak możesz być pewna, że włos ci z głowy nie spadnie. Dopilnuję tego.

Wiedziałam, że Marco dotrzyma słowa, jednak muszę się dowiedzieć dlaczego, ten człowiek chce właśnie mnie. Nie mogę popadać w obłęd, wiedziałam, na co się piszę, wkraczając w życie Marco, jednak nadal to do mnie dochodzi. Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na niego pewnie.

-Nie będę czekać. Domenico! -podniosłam lekko głos i spojrzałam na bruneta. -Znajdź mi tego gnoja.
Nie obchodziło mnie, że dalej znajdujemy się na tym pieprzonym bankiecie, miałam dość i chciałam jechać do domu. Jednak byłam pewna, że ten typ jeszcze gdzieś tu jest. Byłam świadoma, że Marco nie chciał robić zamieszania, bo to nie miejsce, ani czas. Ale nie dam się zamknąć w domu, ani zastraszyć.
-Dowiem się wszystkiego. Louis zaraz powinien się zjawić.
-Chce wiedzieć wszystko o tym człowieku, jak najszybciej! -odezwał się wściekły Marco. -Chodź, zmywamy się stąd.

Marco złapał mnie za dłoń i zaczął ciągnąć w stronę wyjścia, zwinnie przeciskając się przez tłum tańczących gości. A zapowiadało się tak ciekawie...
Gdy tylko wyszliśmy na podjazd, chwilę później podjechał nasz samochód, na czele z Louisem.
Miałam dość dzisiejszego wieczoru. Ostatnie dni były cholernie ciężkie.

Zemsta Moretti / Gangsterskie Porachunki Tom INơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ