Rozdział 9

21.8K 786 95
                                    




Wpatrywałam się w spływające krople deszczu po szybie, w głowie ciągle miałam obraz jego rozwścieczonej twarzy. Zastanawiałam, się jak szybko uwolni się z tych węzłów. W najgorszym wypadku będzie musiał poprosić jednego ze swoich ludzi.

Już widzę te jego kurwiki w oczach. Wiedziałam, że nie ujdzie mi to płazem, lecz w tym momencie napawałam się ogromną dumą. Wielki Marco Moretti, pozostawiony sam, sobie...

Kątem oka widziałam, jak kierowca taksówki zatrzymuje się pod moim domem. Odetchnęłam, po czym zapłaciłam za kurs. Moje obolałe nogi od wysokich szpilek, błagały już o chwilę spokoju.
Po przekroczeniu progu, od razu zdjęłam je i rzuciłam pod ścianę, na ten moment nie obchodziło mnie czy będą porysowane. Zamierzałam później się tym martwić.
Miałam ogromną ochotę rzucić się na łóżko i pójść spać bądź nalać sobie najdroższego wina, jakie znajduję się w kuchni, w kolekcji ojca i napawać się wygraną. Po krótkiej, wojnie w mojej głowie, wybrałam drugą opcję.
Kucnęłam przy szafce narożnej w kuchni i spojrzałam na stojące tam butelki. Po chwili zdałam sobie sprawę, że kompletnie się na tym nie znam. Wina to nie moja bajka.
Byłabym w stanie wymienić najlepszej jakości alkohole od wódki, poprzez whisky, brandy czy też rum. Jako barmanka mam już jakieś doświadczenie jednak nie do końca związane z tym, czego aktualnie potrzebowałam.

Najlepszym dla mnie rozwiązaniem byłaby opcja numer jeden. Ciepłe łóżko, piżamka i sen, ale nie jak łamać zasady to do końca. Ewidentnie wcześniej wypity alkohol mnie jeszcze trzymał.
Wzięłam najładniej wyglądającą butelkę i ruszyłam w stronę łazienki gościnnej, znajdującej się na piętrze. Jako jedyna posiadała wannę. Odkręciłam ciepłą wodę i w tym samym czasie wlałam do niej różany olejek do kąpieli.
Najprzyjemniejszy moment to ten, kiedy w końcu kobieta może pozbyć się ubrania i rozkoszować relaksującą kąpielą.
Z otwartą już butelką wina ułożyłam się wygodnie, opierając głowę o brzeg wanny.
Po chwili tę krótką chwilę spokoju przerwało mi głośne dobijanie się do drzwi.
Czyżby pan tajemniczy nie miał jeszcze dość? Prychnęłam pod nosem, olewając całkowicie dobijającego się, nieproszonego gościa.
Upiłam dość spory łyk wina, po czym przymknęłam, oczy nucąc sobie pod nosem, jakąś melodie.
Mój spokój nie trwał długo, gdy tylko usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi z hukiem, oraz głośne kroki na schodach wiedziałam, że mój relaks diabli wzięli...
-Rachel! -głośny krzyk dobiegł z korytarza. Otworzyłam, oczy zdając sobie sprawę, że w domu jest nie kto inny jak Lucas.
-Tu jestem. -mruknęłam nieco głośniej, żeby chłopak mnie usłyszał. Co jak co, ale jego kompletnie się nie spodziewałam.
- Co się z tobą dzieje? Od samego rana nie dajesz znaku życia!
-Przypomnij mi, żebym w końcu zabrała Ci ten zapasowy klucz. -przymknęłam z powrotem oczy, nie przejmując się obecnością chłopaka.
Lucas usiadł na brzegu wanny, przeszywając mnie wściekłym spojrzeniem.
-W skrócie, byłam na randce z Marco. Było miło, zjedliśmy pyszną kolację w cholernie drogim hotelu, myślę, że gdybym sprzedała twoją nerkę, dalej nie byłoby mnie stać na chociażby lampkę wina. Pojechaliśmy do niego, no bo jak mogłoby być inaczej, wielki pan i władca nie ma w zwyczaju, rozstawać się od razu. Tak więc wylądowaliśmy w jego sypialni.
-Moment. Czy ty właśnie powiedziałaś, że się przespaliście? -Lucas zabrał mi butelkę z ręki, upijając łyk.
-Powiedziałam, że wylądowaliśmy w jego sypialni.
-I co może w bierki graliście? -prychnął pod nosem.
-Powiedzmy. Skończyło się na tym, że rozpalonego przywiązałam do ramy łóżka i wyszłam. Krótko mówiąc, mam przejebane. -wzruszyłam ramionami.
Lucas patrzył na mnie rozszerzonymi oczami, nie wiedząc co zrobić. Jego mina mówiła sama za siebie.
-Więc... Kolacja, gra wstępna i Marco przywiązany do łóżka. Czyli dla niego figa z makiem. W jakim stanie go zostawiłaś?
-Był wściekły na tyle, że gdyby nie fakt, że miał splątane ręce to myślę, że zamknąłby mnie w piwnicy, jak niewolnika. I tylko karmił raz dziennie.
-Miałem na myśli stan jego podniecenia. -otworzyłam oczy i spojrzałam na niego, chwilę się zastanawiając.
-Jakby to ująć dobrze. Myślę, że gdybym zwlekała z tym krawatem jeszcze parę sekund, to nie wyszłabym stamtąd w stanie nienaruszonym.
-Jednym słowem, masz przesrane. Co zamierzasz?
-Na tę chwilę napawam się wygraną. A co będzie potem, to szczerze mówiąc, nie mam pojęcia. Całe to zamieszanie z nim związane, to jedna wielka gra. Nigdy nie wiadomo, jaki ruch wykonać, by nie przegrać. -westchnęłam, kompletnie nie wiedziałam jakie kroki podejmie Marco. Dzisiejszy mój ruch, był jak szczucie wielkiego tygrysa kawałkiem, świeżego mięsa. Gdzie w tym wypadku to ja byłam tym mięsem.
Teraz pytanie, jaką taktykę podejmie. Z tego, co zdążyłam się już o nim dowiedzieć, wiem jedno. Nie odpuści, póki się nie odegra...
-Co, jeśli spotkasz go w pracy?
-Na pewno znajdę jeszcze parę asów w rękawie. Poza tym czuję, że Marco najpierw musi, pozbierać z podłogi swoją urażoną męską dumę. W końcu, która kobieta mu się oparła? I na dodatek tak go załatwiła.
-Duma mnie rozpiera. A teraz wychodź z tej wanny, bo się przeziębisz. -mruknął Lucas, rzucając w moją stronę ręcznik. Gdy tylko opuścił łazienkę, wyszłam, z wody otulając się białym materiałem.
Czułam, że dzisiejszego wieczoru przekroczyłam narzucony, tygodniowy limit alkoholu.
Ubrana w czarny dres, naszykowany przez chłopaka ruszyłam do sypialni, w poszukiwaniu Lucasa. Jak zwykle przeczucie mnie nie myliło. Siedział na moim łóżku, wpatrując się w swój telefon.
Położyłam się, wtulając w swoją poduszkę. Czułam, jak zmęczenie brało nade mną górę.
Na tyle, że ciężko było mi utrzymać otwarte powieki.
Lucas przykrył mnie kołdrą, po czym wyszedł, z pokoju zostawiając mnie samą.

Zemsta Moretti / Gangsterskie Porachunki Tom IWhere stories live. Discover now