Rozdział 17

17.4K 677 46
                                    




-Marco! -usłyszałem donośny krzyk bruneta, nawołujący mnie z holu.
Ruszyłem po schodach na górę, opuszczając miejsce, w którym powinien znajdować się łysy.
Byłem wystarczająco wkurwiony na samą myśl, że po raz kolejny przyjdzie bawić mi się w kotka i myszkę. Tylko tym razem, to nie Enzo był poszukiwany.
Zastanawiam się, dlaczego jeszcze tego kretyna nie zabiłem? Miałbym przynajmniej jeden problem z głowy, a tak muszę uświadamiać temu sterydowi, że prędzej czy później i tak go znajdę.
Zamierzałem jeszcze dzisiaj złożyć wizytę, swojemu wujkowi, który jak się okazuję, wie więcej niż zakładałem.
Świadomość, że Dario mógł mieć coś wspólnego z Thomasem, doprowadza mnie do wkurwienia. Jednak Thomas, jest ostatnią osobą, która mogła widzieć mojego młodszego brata. Więc albo zacznie gadać bez mojej ingerencji, albo ten dzień nie skończy się zbyt dobrze dla niego...
-Co masz? -odezwałem się, gdy tylko na horyzoncie pojawił się Domenico, z telefonem w ręku.
-Telefon Kornela cały czas jest wyłączony, więc nie mamy jak go namierzyć.
-W takim razie skoro pracuje dla Thomasa, to zakładam, że pojawi się u niego. Inteligencją ten facet nie grzeszy, więc nie zdziwię się, jeśli tam go znajdziemy.
-Co robimy? -brunet wpatrywał się we mnie, czekając na jasne rozkazy.
-Chcesz się trochę wyżyć? To zwołaj chłopaków. Dzisiejszego dnia nie braknie wam wrażeń. Załatwię to raz a porządnie. -ruszyłem w stronę gabinetu, wyciągając z szuflady biurka, schowaną wcześniej broń. Przeładowałem ją, a następnie schowałem za pasek spodni. Domenico kiwnął głową, po czym ruszył w stronę wyjścia z posesji. Dziś, nie zabraknie trupów. A jednym z nich na pewno będzie Kornel. Skurwiel wystarczająco nadszarpnął mojej cierpliwości, tym samym własnoręcznie wpakuję mu kulkę w łeb.

Wyjąłem telefon z kieszeni marynarki, po czym spojrzałem na wyświetlacz, na którym nie było żadnych nowych powiadomień.
Wybrałem, numer Rachel chcąc, dowiedzieć się co z u niej. Tym samym, potrzebowałem usłyszeć jej głos, którego zaczęło mi brakować.
Od momentu jej wypadku, cisza z jej strony była dla mnie czymś niecodziennym.
Przywykłem do tej głośnej, wyszczekanej i nieposłusznej kobiety.
Wraz z każdym kolejnym dźwiękiem sygnału, dochodziło do mnie, że to na nic. Rozłączyłem się, chowając z powrotem urządzenie do kieszeni, a następnie ruszyłem w poszukiwaniu moich ludzi.
Po wyjściu na zewnątrz ujrzałem cztery postawione samochody, które stały na podjeździe. Skierowałem się do czarnej X3, przy której stał Louis oraz Domenico.
-Od czego zaczynamy? -odezwał się blondyn prostując, gdy tylko mnie zobaczył.
-Domenico, wyślij Richarda i Denisa do posiadłości Thomasa. Niech czekają tam na nas. Resztę swoich ludzi wyślij do mieszkania Kornela, niech sprawdzą je porządnie. Chce mieć pewność, że ten śmieć nie ukrywa się w mieście. -mruknąłem, spoglądając na stojące za mną czarne Suvy. Wróciłem, wzrokiem do chłopaków, po czym zacząłem kontynuować.
-Louis i ja pojedziemy w miejsce, w którym ostatni raz logował się mój brat. Macie zdawać mi raport co jakiś czas. Ty zaś Domenico pojedź do portu i sprawdź, czy są jakieś kamery niedaleko miejsca, do którego pojechał Enzo z tymi ludźmi, przez których straciłem towar. Chce mieć stuprocentową pewność czy Dario był tam wtedy z nimi. Skoro to jego samochód widział Enzo.
-Załatwię to. -kiwnął głową Domenico.
-Meldujcie się, później chce was wszystkich widzieć niedaleko posiadłości Thomasa. Nie ominie go ta wizyta. Zbierajcie się! -warknąłem, wsiadając na przednie siedzenie pasażera. Chwilę później miejsce kierowcy zajął Louis, który z piskiem opon ruszył z posesji.
Na nawigacji wystukał miejsce, do którego obecnie się kierowaliśmy.
Gdy tylko zjechaliśmy na autostradę, auto z każdą chwilą przyśpieszało, aż w końcu osiągnęliśmy prędkość ponad dwustu dziewięćdziesięciu kilometrów na godzinę. To cacko potrafiło osiągnąć taką prędkość w ciągu trzydziestu sekund. W tym tempie byłem niemal pewny, że zajedziemy w ciągu dwóch godzin na miejsce.
-Kocham tę brykę! -odezwał się zadowolony blondyn, który z każdą chwilą coraz bardziej cieszył się z przyśpieszenia, jakie daje to autko. Pokręciłem, głową rozbawiony, po czym spojrzałem na wyświetlacz telefonu, licząc, że chłopaki szybko uwiną się ze swoją robotą.

Zemsta Moretti / Gangsterskie Porachunki Tom IDonde viven las historias. Descúbrelo ahora