Rozdział 15: pocałunki (+18)

467 23 19
                                    

- T-Tobiasz... - szepnąłem spanikowany gdy chłopak zaczął składać pocałunki na mej szyi.
Nie zareagował.

Czarno włosy nie chciał odpuścić. Silnie trzymał mnie za nadgarstki i w dalszym ciągu zajmował się mną. Z jednej strony Toby miał rację, rzeczywiście chciałem TO z nim przeżyć lecz nie w takich okolicznościach, ale czy mam teraz jakiś wybór? Trzymał mnie zbyt mocno abym dał mu radę się przeciw wstawić w jakikolwiek sposób.
- Agh... - jęknąłem nagle gdy poczułem dłoń ściskającą na mym kroczu przez materiał.
- mam rozumieć, że się podoba? - uśmiechnął się ponownie i tym razem zaczął przechodzić do rzeczy.

Chłopak jedną ręką podwinął do samej góry moją bluzę, a pod nią koszulkę, a następnie przeszedł do części dolnej zdejmując moje spodnie. Poczułem lekki dreszcz przeszywający moje całe ciało gdy Tobiasz dotknął mego krocza. Najpierw dotykał go przez materiał bokserek na przemian ściskając i odpuszczając, ale już niedługo potem chłopak bez wahania zdjął je. Moje policzki stały się mokre przez cieknące łzy, które płynęły z oczu.
Jak on może mnie tak krzywdzić?

W końcu chłopak puścił moje nadgarstki i zaczął rozbierać swoją dolną połowę. Mogłem mu się teraz wyrwać... Ale czułem się bezsilny, nie potrafiłem poradzić sobie z bólem sumienia. Z jednej strony nie chcę go zostawiać lecz z drugiej nie chce robić tego z nim, w tej chwili naprawdę nie wiedziałem co myśleć. Dlatego też postanowiłem się z tym pogodzić.

Tobiasz pieścił me ciało składając wszędzie pocałunki i gdzie niegdzie przejeżdżając językiem na co krótko sapnąłem.
- widzisz? Nie jest tak źle~
Tobiasz zszedł niżej do okolic mojego przyrodzenia i kontynuował pieszczochy.
Nie byłem na to gotów lecz innego wyboru mi nie pozostawiono, dlatego delikatnie rozszerzyłem nogi i w razie czego złapałem za czarnął kołdrę i zacisnąłem w pięści licząc na najgorsze. Tobiasz nie zastanawiał się długo gdy zaoferowałem mu ,,większą część mnie". Od razu zaczął całować najpierw uda... Potem bliżej i bliżej aż wreszcie doszedł do niego. Bez zawahania go chwytał i poruszał dłonią w górę i dół. Jęknąłem na chwilę donośnie lecz zamknąłem usta i zacisnąłem zęby by nie wydawać głośniejszych dźwięków
- nikt nas nie usłyszy kochanie, nie masz się o co bać, to zostanie między nami~
- k-kochanie? - sapnąłem donośnie i jęknąłem.
- jesteśmy parą, czyż nie? - spojrzał na mnie z łobuziarskim uśmieszkiem. - zawsze chciałeś~

Chłopak przyspieszył ruchy przez co położyłem głowę na pościeli i otworzyłem szerzej usta jęcząc z ,,rozkoszy" wcale się już nie powstrzymując. Użyłem siły w pięściach, które całe szczęście trzymałem zamknięte w uścisku pościeli i poczułem w sobie, że coś mnie ruszyło. Jakieś uczucie, jakby rzeczywiście mi się podobało, które przypominało mieszankę ekscytacji i strachu jednocześnie. Nigdy wcześniej nie doświadczyłem niczego podobnego, była to dla mnie zupełnie nowość...

Nagły szybszy ruch dłonią czarno włosego. Jęknąłem głośniej, a później nie potrafiłem już kontrolować swego głosu. Przyjemność była tak ogromna, że omal przestałem martwić się o siebie, Toby miał rację... Naprawdę nie jest tak źle! Myślałem, że te doświadczenie będzie dla mnie najgorszym przeżyciem lecz jak się jednak okazuje byłem w błędzie...

Postanowiłem otworzyć się na większą rozkosz i pozwolić chłopakowi na więcej pieszczoch.
- chcesz w sobie mojego skarba skarbie? - zachichotał cicho
- m-mhm - przytaknąłem.

I nagle go w sobie poczułem.
Poruszał nim wolno z taką na początku delikatnością. Jęknąłem cicho. Chłopak nabrał tempa.
Na początku dało się znieść ból przecudownego podniecenia zaś już później Toby poraz kolejny przyspieszył. Znów głośniej jęknąłem zaś tym razem nawet nie potrafiłem się wstrzymać od wydawania tego dźwięku. Chłopak zbliżył swą twarz do mej klatki i po chwili zaczął pieścić.

- nigdy bym nie pozwolił, żeby ktoś Cię krzywdził... - burkął niewyraźnie pod nosem
- co mówisz Toby? - spytałem chcąc się upewnić czy dobrze usłyszałem
- ja mówię tylko, że... Jak coś Ci się stanie to mnie wołaj... - powiedział cicho i odwrócił ode mnie wzrok patrząc na morze stojąc nad klifem.

* * *

Wreszcie odetchnąłem z ulgą.
Nie spodziewałem się, że Tobiasz potrafi być konkretny w tych sprawach... Chłopak ostatni raz pocałował mnie w usta namiętnie i zakrył moje nagie ciało kołdrą.
- śpij dobrze. - spojrzał mi głęboko w oczy z delikatnym, promiennym uśmiechem. - kochanie. - dodał krótko po czym pocałował w czoło.

Skąd wiedział, że jestem senny?
M

oże nie powinienem martwić się sobą lecz tym, że się mną ,,zaopiekował", nie pozwolił abym wyszedł stąd niewypoczęty pomimo, że wcześniej był nachalny, uparty i w małym stopniu agresywny... Może nasz Tobiasz dalej tam jest i walczy w swym umyśle o kontrolę własnego ciała...
Kubir, jesteś zmęczony idź spać.
Zmrużyłem oczy i wtuliłem się w niezwykle wygodną pościel oddając się w objęcia Morfeusza.

___________

Tak, dobrze myślicie i nie mam zamiaru tego powtarzać!
~TuAlaxis

Ty nie jesteś Tobiasz... | Ekipa Rapy | ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now