Rozdział 27: w domu najlepiej

160 14 8
                                    

Z perspektywy Napieraka
~~~~~~~~~~

- o patrzcie! Nasz szlak! - krzyknąłem rozpoznając wydepdaną na ziemii drogę.

Od razu popędziłem wzdłuż dróżki zostawiając chłopaków w tyle nawet nie patrząc czy im się to podoba czy nie. Widok znajomych okolic zadziałał dla mnie jak energetyki Kubira, który ma ich tam kolekcję w swojej półce. Minąłem parę samotnie rosnących drzew, a dopiero później duży dom, zbudowany przez całą ekipę. Oczywiście pod moim nadzorem, bo te pajace nie wiedzą jak zbudować to ładnie.
Podszedłem na mały taras i do frontowych drzwi, które...

BYŁY UCHYLONE?!

Odsunąłem się od budowli i popatrzyłem na nią z mieszanką podejrzliwości i przestraszenia.
- jestem pewien, że zamknęliśmy dom kiedy poszliśmy szukać Tobiasza. - mruknąłem do drzwi, ale dłużej się nie zastanawiając wycofałem się z posesji i natychmiast wróciłem biegem do chłopaków, aby powiedzieć im co zastałem kiedy nawet jeszcze nie wszedłem do domu.
- EJ! CHŁOPAKI!! - wrzasnąłem po drodze, zaczynając zauważać sylwetki przyjaciół.
- Jezu Napierak, co jest? - zdziwił się Mikols.
- dom się pali? - rzucił Tobiasz.
- GORZEJ.
- co może być gorszego od pożaru? - spytał Mikols.
- drzwi są uchylone. - odpowiedziałem.

Na twarzach Mikolsa i Tobiasza zniknęły uśmiechy po czym wszyscy na siebie spojrzeliśmy porozumiewawczo. Zaprowadziłem ich znów do naszego domu i pokazałem to co zobaczyłem wcześniej.
Drzwi wejściowe były otwarte na oścież. Przeciąg przez wiejący ostry wiatr powodował, że drzwi odbijały się od framug i co chwilę zamykały i otwierały się, a wyglądało to bardzo podobnie jakby ktoś po prostu chamsko bawił się drzwiami.
- jak w ogóle z Kubirem? - zmieniłem temat by zadbać o atmosferę.
- słabo, jest strasznie ciężki i słaby. - odpowiedział zawiedziony Tobiasz.

Dalej w milczeniu zbliżaliśmy się do domu, do którego ktoś najpewniej się włamał i zapomniał go zamknąć gdy już wyszedł. Postanowiliśmy, że zachowany czujność aż do szpiku kości. Najpierw do domu wszedłem ja. Nie byłem niczym obciążony, a więc jasne było, że to idę jako pierwszy. Rozejrzałem się ostrożnie po salonie, krążyłem co chwilę w tą i z powrotem starając się dojrzeć jakiś szczegół. Jakiś bałagam czy coś, ale niczego nie znalazłem. Najgorsze było to, że byłem bezbronny, nie miałem ani mieczyka ani siekierki, a gdyby ktoś nagle by na mnie naskoczył mógłbym tylko użyć moich pięści w swojej obronie. By sprawdzić czy dom jest bezpieczny skierowałem się do kuchni gdzie czystość była taka sama jaką zostawiliśmy po sobie. Następnym poziomem było pierwsze piętro, czyli tam gdzie znajdują się tylko nasze pokoje. Źle się czułem z tym, że będę musiał wchodzić do każdego z prywatnego kąta moich przyjaciół, ale przecież nie było innego wyboru, wolałbym przejść się po wszystkich pomieszczeniach i upewnić się, że wszystko jest tak jak należy niż żeby zrobić to niedokładnie i ryzykować jakąś nieprzyjemną niespodzianką dla nas wszystkich typu człowieka o złych zamiarach. Poszedłem po schodach w górę. Odszedłem od nich i pierwszy pokój po lewej stronie był Kubira. Poszedłem do jego czarnych ze złotą klamką drzwi i przystałem przy nich. Dłoń położyłem na złotym metalu, ale tak bardzo nie chciałem tam wchodzić, nigdy nie lubiłem grzebać w czyiś rzeczach. Według mnie jest to niestosowne i nie w porządku wobec przyjaciół. Zamiast bezkarnie po prostu chodzić po jego pokoju i szukać tego co mnie interesuje wolałbym do niego po prostu podejść i spytać o to czego szukam. Brzmi banalnie, a jak wiele ludzi ma z tym problem. Tak samo jak rodzice gdy wychodzą z pokoju dziecka powinni zamykać po sobie drzwi, ale i tak tego nigdy nie robią.
Wreszcie nacisnąłem za klamkę i ostrożnie przekroczyłem próg pokoju. Farba ścian była koloru zmatowiałego niebieskiego, łóżko stojące pod oknem w dachu w kącie, obok niego stolik nocny no i oczywiście brzozowe meble typu biurko, szafka i jakieś półki przymocowane do ściany i na wszystkich meblach były jakieś dekoracje i mnóstwo mleczyków.
Na podłodze był duży, szary dywan, który pasował do pomieszczenia i jego klimatu. W pokoju było czysto oraz zero gości. Czysto.

Następnym pokojem obok Kubira był pokój Tobiasza. Jego drzwi były zrobione z ciemnego dębu i miała czarną klamkę no i... Cóż... Były lekko porysowane, ale wiedziałem, że te porysowania to nic w porównaniu do tych zniszczeń jakie skrywały dopiero od wewnątrz pokoju. Otworzyłem drzwi i spojrzałem na ich drugą stronę.
Były ostro poszarpane, brakowało im elementów drewna, grube rysy od góry do dołu, miały liczne wgłębiania i nawet wystawały z nich drzazgi.... Odwróciłem głowę w stronę reszty pokoju. Zdecydowanie różnił się od klimatów Kubira.
Na ścianach była czarna farba z randomowo pomalowanymi czerwonymi małymi kropeczkami. Nie było ich za wiele, ale były również widoczne. Miał mały dywanik, który był koloru czerwonego. Na środku sufitu był przymocowany żyrandol, kszatkem przypominającego spłaszczonego walca. Drewno podłogi było ciemne... Jego reszta pokoju też była wykonana z ciemnego drewna.... Ale te meble.... Jakie one były poniszczone.

Każdy z drewnianych konstrukcji było albo gdzieś nadgryzione, poszarpane pazurami, miały wgłębienia od uderzeń.
To nie tak, że Tobiasz ma problemy z agresją, tylko często lunatykuje i robi jakieś niebezpieczne rzeczy kiedy o czymś śni, a mówiąc, że często lunatykuje mam na myśli co noc. Jak na taki chaos wszystko było w jak największym ładzie.

Pokój naprzeciwko Tobiasza był Mikolsa.
Zajrzałem do środka, ale tam również było w porządku. Pokój jasny, przejrzysty, a same jego półki i szafa były zapełnione jakimiś starymi gratami, dlatego pokój tego faceta jest nazywany przez nas ,,prywatnym magazynem".

Po prawej stronie - obok pokoju Mikolsa - został mój kącik, ale jego postanowiłem zobaczyć na samym końcu. Pokój zaś naprzeciwko mnie po lewej stronie korytarza jest pokój Busza.
Wszedłem przez ciemne drewno drzwi i tak jak u Mikolsa był porządek. Busz zawsze mnie zadziwiał, a w szczególności zaskoczył mnie jego efekt końcowy kiedy sam projektował swój pokój.
Busz ma szklaną kabinę, w której płynie ława. Obok tej kabiny jest jego materac. Tak zgadza się.
Busz śpi nie na łóżku, na materacu. Oczywiście materac wyposażony był w kołdrę i pościel i prześcieradło i poduchę, a więc spełniał rolę łóżka.

Naprzeciwko kabiny, był kominek, ale nie taki gazowy tylko taki faktycznie kominek, który zawsze się u niego palił. Zawsze się zastanawiałem jak on się jeszcze nie otruł albo w ogóle nie spalił w tym skwarze, ale najwidoczniej jest na to odporny. Niestety, tak właściwe to tylko moje teorie, Busz zawsze mało mówił o swojej przeszłości tak samo jak Toby.
Ściany Busza były koloru ciemnej szarości z czarnym pomalowanym rownk paskiem położony poziomo oraz po stronie kominka znajdowała się cała ceglana ściana. Taka zwykła cegła. Czerwona i poniszczona.

Wyszedłem z pokoju i przeszedłem na prawą stronę korytarza. Naprzeciw mnie były drzwi. Brzozowe drzwi o czarnej klamce. Czułem się teraz trochę pewien, jak dotychczas niczego nie znalazłem wszystko wydawało się nie ruszone, a skoro do tej pory niczego nie znalazłem to dlaczego w swoim pokoju miałbym coś znaleźć?

_____________

Chciałam pisać dalej, ale stwierdziłam, że kij tam XDDD

~ TuAlaxis

Ty nie jesteś Tobiasz... | Ekipa Rapy | ZAKOŃCZONEDonde viven las historias. Descúbrelo ahora