𝙿𝚛𝚘𝚕𝚘𝚐

1.7K 34 29
                                    

Niedługo będę poprawiać rozdziały od jeden do dziesięć, więc narazie jakie są, na szczęście nie ma tragedii, miłego czytania!

~~~
𝟷𝟿𝟹𝟿, 𝟹𝟶 𝚂𝚒𝚎𝚛𝚙𝚒𝚎𝚗́

Dzień byl jak codzień, ulice Warszawy roiły się od ludzi. Siedzialam przy lóżku i czytałam tom poezji Słowackiego. Od zawsze kochałam literaturę Juliusza. Była inna, niezwykła i wyjątkowa.

Z moich przemyśleń wyrwało mnie głośne pukanie do drzwi.

- Tadeusz, otwórz! - krzyknęłam do mojego brata.
- Już idę!

Po chwili usłyszałam śmiechy moich przyjaciół, mianowicie Irkę, Alka i Rudego. Postanowiłam się szybko ubrać, podeszłam do szafy i nałożyłam na siebie Niebieską sukienkę do kolan w grochy oraz biały sweterek na wierzch. Gdy skończyłam się ubierać usłyszałam wrzask Zośki,  który najwyraźniej kazał mi przyjść. Skierowałam się w stronę drzwi, nacisnęłam klamkę i  weszłam do salonu.

- Serwus, Tocha! - przywitała się ze mną Irka przytulając mnie.

- Serwus! -odpowiedziałam.

- Hej Tosia, co u ciebie? Jak zwykle taka niska jesteś. - stwierdził wesoło gwizda, na co tylko prychnęłam.

- Mhm.

- Oj, nie obrażaj się. - uśmiechnięty Dawidowski podszedł do mnie po czym mnie przytulił.

- Tak,tak- przekręciłam oczami i podeszłam do ostatniej osoby, z którą miałam się przywitać.

- Serwus zgredzie - Powiedział z szerokim uśmiechem Janek.
- Hej Rudy grzybie - odgryzłam się i pokazałam mu język.
- A więc co was tutaj sprowadza? - Spytałam się, podnosząc pytająco brew.
- Mianowicie chciałem zaprosić was na wspólne nocowanie do mnie, i kiedy zmierzałem w stronę waszej kamienicy zobaczyłem Janka i Irkę, a wiec podbiegłem do nich. I tak udaliśmy się do was - powiedział Maciek
- Z chęcią! A kiedy? - Zadał pytanie Tadek
- Jutro wam pasuje?
- Tak! - powiedzieliśmy chórem
- To świetnie, może gdzieś wyjdziemy? - Zaproponował.
-W sumie czemu nie - Odparła Irka.

Każdy założył swoją odzież wierzchnią, i po 5 minutach opuściliśmy kamienicę. Gdy schodziłam po schodach potknęłam się o wystający gwóźdź, byłam już gotowa na spotkanie z podłogą, lecz w ostatniej chwili chwycił mnie... Janek.

Zdziwiłam się. Totalnie się tego nie spodziewałam. Kiedy postawił mnie na ziemie podziękowałam mu, lecz jak widać mu to nie wystarczyło, bo pokazał palcem na policzek. Doskonale wiedziałam co to znaczy, domagał się całusa.
Postanowiłam jakoś mu uciec wiec, gdy już zbliżałam się twarzą do jego policzka by go pocałować szybko go lekko popchnęłam i pognałam w stronę wyjścia z kamienicy. Usłyszałam za mną krzyki Rudego oraz śmiech pozostałych.

                                 ***
𝟷𝟿𝟹𝟿, 𝟹𝟷 𝚂𝚒𝚎𝚛𝚙𝚗𝚒𝚎𝚗́
𝙶𝚘𝚍𝚣𝚒𝚗𝚊 𝟶𝟾.𝟹𝟶

Dziś nadszedł ten wyczekiwany dzień, mianowicie mieliśmy przyjść na nocowanie do Alka. Wstałam z lóżka, wybrałam ciuchy, które mam ubrać i udałam się w stronę łazienki. Po drodze spotkałam Zośkę.

-Dzień Dobry!
-Dzień Dobry siostrzyczko.
-Mama już poszła do pracy? - Zapytałam.
-Tak.

Otworzyłam drzwi od toalety i weszłam. Dzisiaj postanowiłam założyć białą zwiewną spódniczkę i liliową koszulkę z rękawami trzy czwarte.
Po ubraniu się, skierowałam się w stronę kuchni gdzie czekał na mnie Tadeusz z jajecznicą.
-To dla ciebie- podsunął mi talerz.
-Dziękuje - powiedziałam z uśmiechem i zaczęłam jeść.

Pamiętaj o mnie | Kamienie na szaniecWhere stories live. Discover now