𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊𝚕 𝟷𝟾 𝙾𝚑𝚘

226 10 14
                                    

𝟷𝟿𝟺𝟶, 𝟶𝟸.𝟶𝟼.
𝙶𝚘𝚍𝚣𝚒𝚗𝚊 𝟷𝟹.𝟶𝟶

Pov. Janek

To dzisiaj. To dzisiaj jest ten największy dzień przygotowań na urodziny Manki. Wraz z chłopakami i dziewczynami mamy już wszystko tak idealnie zaplanowane!

Mama Zawadzkich upiecze tort, Alek z Małym załatwią alkohol, Katoda, Morro i Zośka zajmują się uszykowaniem ciepłych przekąsek, Basia, Dusia, Hubert, Heniek i Jeremi ogarniają wystrój mieszkania, Anoda musi jak najdłużej jutro utrzymać Tosię z dala od domu, natomiast ja i Kowalska nadzorujemy pracę nad wszystkim.

Jeśli chodzi o upominki to tak jak wcześniej wspominałem Zawadzka dostanie ode mnie maszynę do pisania, od chłopaków słynnego ,,Pana Tadeusza", a od dziewczyn jakieś tam kobiece rzeczy.

Ogółem cała impreza jest zaplanowana na trzynastą, jutro w mieszkaniu mojego ulubionego rodzeństwa. Aktualnie trwają przygotowania wnętrz oraz próba zdobycia trunków, gdyż jedzenie zostanie przygotowane dopiero w dniu przyjęcia. Każdy (oprócz osób zajmujących się towarami po osiemnastce) szwęda się po mieszkaniu nawet jeśli nie ma nic do roboty. Ja siedzę bezczynnie na podłodze w kącie salonu zastanawiając się nad jakimś sposobem zagospodarowania czasu.

- Hej. - Do moich uszu dobiega delikatny głos Irki dosiadającej się tuż obok mnie. - Zgaduję, że nie masz co robić?

- Mhm.

- A co ty na to... by zapakować prezenty. - Mówi podekscytowana.

- Z chęcią. - Uśmiecham się podnosząc się ze zimnej posadzki. - Masz papier do tego i jakieś wstążki?

- Wiem, że Tosia mówiła kiedyś, iż ma schowany w jej szafie, możemy sprawdzić .

- Nie wiem czy powinniśmy grzebać w jej garderobie.

- Weź! Nie obrazi się!

- No dobra, dobra. - Uległem, a dziewczyna machnęła dłonią zachęcając mnie do udania się jej śladami do sypialni Manki.

Po dotarciu do pomieszczenia wypełnionego zapachem cudownych kwiatów z nutą miodu i słodyczy podchodzimy do potężnej szafy.

- To co? Czas na poszukiwania! - Krzyczy z entuzjazmem przerażając mnie trochę tym, ale w końcu to Kowalska.

Otwiera gablotę lustrując ją od góry do dołu i zapewne analizując jej wszystkie ubrania.

- Ładne to. - Stwierdza wyciągając liliową sukienkę.

- To ode mnie.

- Co za miłość. - Wzdycha udając wzruszenie.

- Miałaś szukać papieru a nie przeglądać ubrania. - Mruknąłem przewracając oczami.

- A no fakt. - Odkłada ciuch na swoje miejsce i wyciąga z głębi mebla pożądany przez nas przedmiot.

- A wstążka?

- Jest. - Odparła podnosząc drugą z rąk, w której trzyma biały materiał.

Kierujemy się w stronę wyjścia z Azylu naszej przyjaciółki, o mało nie zaplątując się o długą wstęgę, która jak się okazało może być zagrożeniem dla nas i naszej niezdarności.

Po wyjściu z ,,jaskini" Zawadzkiej przechodzimy do pokoju dziennego, gdzie trwają w najlepsze przygotowania, lecz nie przeszkadza nam to. Siadamy na środku biorąc nasze upominki również.

Irka na początek chwyta egzemplarz ,,Pana Tadeusza" i zabiera się za dokładne owijanie go szarym papierem. Natomiast ja zabrałem maszynę do pisania i włożyłem ją w wcześniej przygotowany karton, a następnie zawtórowałem czynność przyjaciółki.

Pamiętaj o mnie | Kamienie na szaniecWhere stories live. Discover now