Maraton 2/3
Chwyciłam pierwszy podarunek do dłoni, było to mały kartonik owinięty papierem do prezentów. Po małym szarpaniu się z opakowaniem wyjęłam z niego egzemplarz ,,Pana Tadeusza" mający naprawdę śliczną okładkę, która wręcz przyprawiała o zawroty głowy z powodu jej piękna.
- Jejuuu to jest cudowne! Dziękuję!
- Nie ma za co. - Uśmiechnął się szeroko niczym banan.
Obejrzałam dokładnie książkę ze wszystkich stron i trochę przeanalizowałam ją, po czym radośnie odłożyłam ją na bok.
Tym razem do moich rąk dostało się trochę większe pudełko. Tak jak wcześniej udało mi się wyjąć rzecz ze środka. Zobaczyłam czerwoną kosmetyczkę, chowającą w jej wnętrzu pare kosmetyków, będących dla mnie niezbędnymi.
- Zgaduję, że to od dziewczyn. - Zaśmiałam się.
- Mądra jesteś. - Chłopak zawtórował czynność.
- Oho dziękuję. Nie no, ale naprawdę nie trzeba aż tyle tego! Serio nawet nie wiesz jak się cieszę, choć nie musieliście się tak bardzo starać...
- NIE MUSIELIŚMY? OCZYWIŚCIE, ŻE MUSIELIŚMY. - Wrzasnął Anoda wraz z Dusią i Irką zza drzwi na co parsknęłam śmiechem.
- Czas na ostatni upominek! - Powiedział ochoczo Janek.
Sięgnęłam po największą makulaturę i w mgnieniu oka rozdarłam papier i przecięłam karton wyjmując zawartość opakowania.
Szczerze to gęba mi opadła z wrażenia.
MASZYNA DO PISANIA?!?
- ŁO BOŻE! -Krzyknęłam radośnie oglądając przedmiot z każdej strony. - DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ I JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ!
- Co za krzyki. - Zaśmiał się Zośka wchodząc do mej sypialni.
- Naprawdę nie wiem jak mam się wam odwzięczyć... Jesteście najlepsi i zawsze będziecie najlepsi.
- Wiemy. - Prychnął Dawidowski na co wszyscy parsknęli śmiechem.
- Chodźcie do salonu. - Oznajmiła Bytnarówna. - Zagramy w prawda czy wyzwanie.
- Okejjj, idziemy!
Dotarliśmy do pokoju, w którym każdy przesiadywał. Na środku pomieszczenia znajdowała się butelka, a wokół niej byli usadowieni goście.
- Pierwsza kręci Solenizantka! - Oznajmił Heniek.
Wyciągnęłam dłoń i lekko zakręciłam przedmiotem. Każdy wpatrywał się w wirującą rzecz. Ku moim zaskoczeniu wypadło najpierw na Huberta.
- Prawda czy wyzwanie? - Zadałam pytanie.
- Wyzwanie.
- Więc... może poudawaj trochę twojej ulubionej kaczki, którą zawsze karmisz w stawie nieopodal. - Zaproponowałam na co chłopak westchnął.
- Żartujesz?
- Ja? Skądże. - Machnęłam lekceważąco dłonią.
Znajomy zaczął wykonywać powierzone przeze mnie zadanie, co skutkowało tym, iż całe pomieszczenie wypełniły głośne śmiechy. Po jakimś czasie sytuacja się opanowała i mogliśmy przejść do dalszej części zabawy.
- Kręć. - Pospieszył Katoda.
- Jasne, jasne. - Mruknął bardzo skupiony Hubert jakby próbował wymusić na butelce żeby specjalnie jej koniec wskazał na mnie.
BINABASA MO ANG
Pamiętaj o mnie | Kamienie na szaniec
Historical Fiction𝗦́𝘄𝗶𝗮𝘁 𝗼𝗱 𝘇𝗮𝘄𝘀𝘇𝗲 𝗻𝗶𝗲 𝗯𝘆𝗹 𝘀𝗽𝗿𝗮𝘄𝗶𝗲𝗱𝗹𝗶𝘄𝘆. 𝗝𝗲𝗱𝗻𝗶 𝗺𝗮𝗷𝗮̨ 𝗹𝗲𝗽𝗶𝗲𝗷, 𝗮 𝗱𝗿𝘂𝗱𝘇𝘆 𝗴𝗼𝗿𝘇𝗲𝗷. 𝗡𝗶𝗲𝘀𝘁𝗲𝘁𝘆 𝗴𝗹𝗼́𝘄𝗻𝗶 𝗯𝗼𝗵𝗮𝘁𝗲𝗿𝘇𝘆 𝘁𝗲𝗷 𝗸𝘀𝗶𝗮̨𝘇̇𝗸𝗶 𝘇𝗮𝗹𝗶𝗰𝘇𝗮𝗷𝗮̨ 𝘀𝗶𝗲̨ 𝗱𝗼 𝘁𝗲𝗷...