Stałam przed grobem chłopaka, na kamieniu wykute były słowa ,,Bartosz Zieliński", gdyż jego Rodzina zmuszona była zmienić nazwisko na nagrobku. Wpatrywałam się ze łzami w oczach w pustą przestrzeń, a obok mnie stał Janek, co jakiś czas przytulał mnie do siebie próbując chociaż trochę naprawić mój nastrój, dodać otuchy, bądź coś w tym stylu. Niedaleko stała reszta Hacerzy, wszyscy odziani w ciemne szaty, z ponurymi wyrazami twarzy.Ksiądz skończył mówić, więc każdy albo się rozszedł, albo podszedł do grobu pożegnać się ostatni raz, albo złożył kondolencje Rodzinie zmarłego.
Ja nie byłam w stanie nic z tych rzeczy zrobić, po prostu stałam jak słup soli ocierając łzy, pokrywające moje zarumienione policzki.
- Tosia, chodź. - Mruknął Bytnar.
- Gdzie? - Zapytałam nie zastanawiając się co mówię.
- Powinnaś wrócić do mieszkania, tam odpoczniesz.
- Mhm. - Poczułam czyjaś dłoń oplatającą moją rękę, która po chwili została pociągnięta.
Ruszyłam za Rudym, ze spuszczoną głową, zapewne wyglądałam marnie i to bardzo.
***2 tygodnie później...
Od ostatnich wydarzeń trochę minęło, choć prawie nic się zmieniło, a raczej wszystko się zmieniło tylko nie ja. Każdy funkcjonuje normalnie, nasza paczka śmieje się i robi sobie żarty tak jak zawsze, ale oczywiście wykluczając mnie, bo jedyna mam cały czas głowę w chmurach i myślę o niebieskich migdałach. Próbują mi pomóc, zaczynają rozmowy, chcą rozśmieszyć lub po prostu spędzają ze mną czas, ale i tak ich starania są daremne. Nie ważne jak bardzo bym chciała, nie mogę zapomnieć o nim myśleć.
Wstałam powolnym krokiem z łóżka próbując zachować równowagę, opuściłam pokój i weszłam do salonu skąd dobiegały śmiechy i rozmow.
- A wy co tak wcześnie tu? - Przetarłam twarz dłońmi.
- Jest dopiero siódma. - Wzruszył ramionami Alek.
- Ty się nie odzywaj, to cud, że wstałeś bo znając ciebie spałbyś cały dzień.
- Widzę, że komuś tu humor wraca. - Szturchnął mnie ramieniem Janek.
- Milcz. - Zmierzyłam go złowrogim spojrzeniem. - To mogę się dowiedzieć co was wszystkich sprowadza tu o takiej porze?
- Postanowiliśmy, iż zrobimy piknik nad Wisłą, taki wypad jak sprzed wojny. - Oznajmiła Irka z szeroko wymalowanym uśmiechem na twarzy.
- Tak wcześnie?
- Mamy dużo rzeczy do roboty. - Odparł Tadeusz zerkając na tarczę zegarka widniejącą na jego nadgarstku. - A teraz myk myk ogarnąć się i zjeść śniadanie. - Pogonił mnie.
- Okej? - Zrobiłam zdziwioną minę i wróciłam do mej sypialni, gdzie założyłam na siebie białą sukienkę z bufiastymi rękawami przed kolana, tego samego koloru opaskę na głowę oraz perłowy naszyjnik na szyję. Usta przejechałam błyszczykiem, a na rzęsy nałożyłam maskarę, gotowa pognałam do kuchni, w której pochłonęłam w oka mgnieniu kanapki z marmoladą, po czym na stopy nałożyłam czarne wypolerowane trzewiki, uszykowana wparowałam do pokoju dziennego.
- Już. - Wysiliłam się na lekki uśmiech.
- Ładnie wyglądasz. - Odwzajemnił gest Bytnar.
- Chodźcie. - Przerwał młodszy Zawadzki lustrując chłopaka spojrzeniem.

KAMU SEDANG MEMBACA
Pamiętaj o mnie | Kamienie na szaniec
Fiksi Sejarah𝗦́𝘄𝗶𝗮𝘁 𝗼𝗱 𝘇𝗮𝘄𝘀𝘇𝗲 𝗻𝗶𝗲 𝗯𝘆𝗹 𝘀𝗽𝗿𝗮𝘄𝗶𝗲𝗱𝗹𝗶𝘄𝘆. 𝗝𝗲𝗱𝗻𝗶 𝗺𝗮𝗷𝗮̨ 𝗹𝗲𝗽𝗶𝗲𝗷, 𝗮 𝗱𝗿𝘂𝗱𝘇𝘆 𝗴𝗼𝗿𝘇𝗲𝗷. 𝗡𝗶𝗲𝘀𝘁𝗲𝘁𝘆 𝗴𝗹𝗼́𝘄𝗻𝗶 𝗯𝗼𝗵𝗮𝘁𝗲𝗿𝘇𝘆 𝘁𝗲𝗷 𝗸𝘀𝗶𝗮̨𝘇̇𝗸𝗶 𝘇𝗮𝗹𝗶𝗰𝘇𝗮𝗷𝗮̨ 𝘀𝗶𝗲̨ 𝗱𝗼 𝘁𝗲𝗷...