𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊𝚕 𝟷𝟽 𝙲𝚣𝚢 𝚝𝚘 𝚜𝚎𝚗?

216 12 10
                                    



*𝙽𝚊𝚜𝚝𝚎̨𝚙𝚗𝚢 𝚍𝚣𝚒𝚎𝚗*

Pov. Antonina

Szłam wraz z Bartkiem ulicami naszej ukochanej stolicy. Ostatnio świetnie się z nim dogadywałam. Dzisiaj akurat to on mnie zaprosił i powiedział, iż weźmie mnie w jakieś wyjątkowe miejsce, ciekawe jakie...

Jestem cholernie podekscytowana, może to będzie Wedel, łąka, albo Wisła? Ojjj nie mam pojęcia.

- Teraz zamknij oczy i nie waż się otwierać!

- Dobrze, dobrze.

- Obiecujesz?

- Oczywiście. - Odparłam i poczułam jak chłopak bierze mnie na ręce przez co cicho pisnęłam.

- Nie bój się. - Zaśmiał się cicho, a mój brzuch wypełniły motylki.

Czemu?

Miałam wrażenie, że Lipski wchodzi po schodach co wydawało mi się trochę podejrzane, ale nie wnikam.

Nagle owiał mnie zimny podmuch powietrza, więc dało mi to trochę do myślenia, gdzie się znajdujemy?

Jego lokum? Skąd ten podmuch.

Balkon? On go chyba nie posiada.

Dobra, poddaję się.

- Możesz otworzyć oczy. - Wyrwał mnie z zamyślenia Bartek.

Zrobiłam to o co poprosił i byliśmy na dachu... Otaczał nas piękny zachód słońca oraz cudowne ptaki latające po barwnym niebie. Ale to nie wszystko. Na podłożu leżało kilka o dziwo nie zdmuchniętych płatków róży, natomiast na małej ławeczce mogącej pomieścić maksymalnie dwie osoby położone było jedno moje ulubione opakowanie czekoladek od Wedla.

Czy to sen?

- Ty sobie ze mnie żartujesz... jak ty to?

- Ma się sposoby. - Uśmiechnął się chytrze, ale ten uśmiech był taki... podobny do kogoś innego, ale kimże była ta osoba?

- D-Dziękuję. - Wydusiłam z rozczarowaniem rozglądając się na boki jak nienormalna.

- Usiądźmy. - Kiwnął w stronę siedziska.

Już po chwili usadowiłam się na kawałku drewna oparta głową o ramię chłopaka, który wiele dla mnie znaczył.

- Co możemy porobić? - Zapytałam.

- Opowiadać śmieszne wspomnienia.

- Tak! Ja zaczynam.

- Jasne.

- Pamiętasz jak biegliśmy razem przez łąkę w wieku siedmiu lat i się obydwoje wywróciliśmy o ten sam korzeń?

- Ha! Tak! To było coś pięknego! Albo jak pływaliśmy razem kiedy byliśmy jeszcze dosyć mali i o mało nie utonęłaś?

- O nieee, ja mam pecha do wody. - Westchnęłam niezadowolona. - Aaa przypomniało mi się coś fantastycznego! Jak zapytałeś mnie kiedy mieliśmy po dziewięć wiosen czy zostanę twoją damą, lecz się nie zgodziłam! - Wrzasnęłam, a mina... przyjaciela zrzedła.

- Ummm co do tego to czy... - Zaczął zestresowany, a ja posłałam mu pytające spojrzenie. - Zostaniesz moją dziewczyną?

Zatkało.

Totalnie.

Zamarłam.

Niczym posąg.

To mną wstrząsnęło.

I to jak.

Serio? Naprawdę? Czy to sen czy nie? Nie wierzę, po prostu nie.

Ale to chyba prawda... a ja muszę mu odpowiedzieć, więc to zrobię.

Obstawcie tutaj co odpowiedziała ~ Od autorki







































- Tak. - Odezwałam się z szerokim jak banan uśmiechem.

Chłopak począł się zbliżać w mą stronę, co nie tylko on robił, ale i ja.

Po chwili złączyliśmy nasze usta w namiętnym pocałunku wyrażającym wszystkie nasze dotychczasowe uczucia. To było niesamowite, fantastyczne cudowne i... nawet nie wiem co mogę jeszcze powiedzieć by to określić!

Kiedy się oderwaliśmy z powodu braku powietrza, spojrzeliśmy sobie w oczy nawzajem. Jego tęczówki są przepiękne...

- Kocham cię. - Przerwał ciszę.

- Ja ciebie też. - Uśmiechnęłam się szeroko do chłopaka.

Obydwoje poczęliśmy się wpatrywać w zachód słońca, te krwiste niebo wygląda jak krew ludzi którzy poświęcili się za naszą Ojczyznę, naszą Polskę. Nigdy nie przestanę o nią walczyć. Nigdy. Skopię dupę tym Szkopom. I to jak.

Bartek nieśmiało chwycił moją dłoń, na co mój uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył. Jestem tak niezmiernie szczęśliwa, to z pewnością najlepszy dzień w moim życiu!

_____________________________________

Serwus Wszystkim!

Serio przepraszam za tak krótki rozdział, ale jedno, że brak mi weny, a drugie to mam te turnieje i sprawdziany;((( Następny będzie miał min. 3000 słów, obiecuję!

Słowa : 573

Pamiętaj o mnie | Kamienie na szaniecWhere stories live. Discover now