2. Nowi przyjaciele

3K 92 17
                                    


Gdy Puchon rozmawiał z Seraphiną, ta nie mogła się powstrzymać, by nie szukać w nim wad. Chłopak nie pasował do niej, to pewne, z wielu powodów, ale głównym musiał być fakt, że był po prostu zbyt miły.

Żaden z chłopców, z którymi Seraphina próbowała się umawiać, kluczowe słowo próbowała, nie był taki jak on. Dużo gadał i ciągle mówił jej naprawdę miłe rzeczy, komplementował ją i stwierdzał, że jest świetną czarownicą. To było dla niej po prostu zbyt dziwne. Nie chodzi o to, że nie była przyzwyczajona do otrzymywania komplementów, ale po prostu ten Puchon wyglądał, jakby mówił serio i nie mówił tego tylko po to, żeby być czarującym.

- Jesteś naprawdę słodki, George - posłała mu uśmiech i była wdzięczna, że nie widział, jak bardzo jest jej niezręcznie.

Każda dziewczyna byłaby szczęśliwa, że może chodzić z kimś takim jak George, tak miłym i opiekuńczym, ale dla niej było to dziwne. Seraphina wiedziała, że nigdy nie zasłużyłaby na takiego faceta jak on, delikatnego i łagodnego. Ona sama nie jest taka i nigdy nie mogłaby być.

Od urodzenia była kłopotliwym dzieckiem, szukającym kłopotów gdziekolwiek się udała. Jej rodzice byli zawsze podenerwowani z tego powodu, podobnie jak reszta jej rodziny.

A kiedy spotkała Abraxasa, wszystko się pogorszyło. Mieli po pięć lat i Malfoyowie byli zgorszeni zachowaniem dwójki dzieci, gdy byli razem. Pewnego razu została zaproszona do rezydencji Malfoyów na tydzień, ale jej zachowanie było tak okropne, że rodzice byli zmuszeni ją zabrać. Tego dnia ojciec Seraphiny spoliczkował ją tak mocno, że straciła przytomność na kilka godzin.

Na szczęście dla wszystkich, dziewczyna uspokoiła się trochę, gdy poszła do Hogwartu. Jej rodzice myśleli, że to przez dobry wpływ Toma, ale prawda była taka, że po prostu dorosła i stała się bardziej odpowiedzialna.

To wyjaśniało, dlaczego zachowanie Puchona wydawało jej się zbyt dziwne. Był po prostu niewiarygodnie miły i to nie był typ osoby, z którymi się zadawała.

Na pewno zmiana byłaby inna, ale nie chciała marnować czasu chłopaka. Wkrótce Tom uciąłby sobie z nim małą pogawędkę albo zrobiłby to za niego któryś z jego popleczników i chłopak przestałby rozmawiać z Seraphiną. Najwyraźniej długowłosa dziewczyna gardziła tym, ale w pewnym momencie była do tego bardziej niż przyzwyczajona. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego miałby to robić, bo przecież Tomowi na niej nie zależy, sam tak mówi.

- Ty też jesteś miłą dziewczyną. Nigdy nie rozmawiałem tyle z kimś w Slytherinie, a jeśli wszyscy tam są tacy jak ty, to muszę przyznać, że źle oceniłem ten dom - obdarzył ją szczerym uśmiechem, a ona zrobiła wszystko, by dorównać jego uśmiechowi.

Wiedziała, że nie jest miła, tak jak mówił Tom. Seraphina chciałaby być bardziej opiekuńcza i miła, ale rzeczywistość była taka, że nie mogła taka być. Nie miała tego we krwi.

- Tak, może powinieneś - oczywiście nie uwzględniła siebie na liście osób, którym powinien dać kolejną szansę, ale wiedziała, że pewnie w Slytherinie są jacyś życzliwi czarodzieje.

Przechadzali się po długich pustych korytarzach jeszcze przez kilka minut, aż przerwał im donośny głos.

- Phiny! Nie jest już po ciszy nocnej? - już po samym użytym przezwisku wiedziała dokładnie, kto ją woła, przez co przewróciła oczami.

- Nie teraz, Abraxas - jęknęła Seraphina, a on zaśmiał się, podchodząc do zirytowanej czarownicy i mocno zdezorientowanego czarodzieja.

Gdy tylko znalazł się wystarczająco blisko dziewczyny, objął ją ramionami i posłał jej zdegustowane spojrzenie.

- Puchon, naprawdę? Rozczarowujesz mnie, moja droga przyjaciółko.

Odepchnęła go od siebie i spojrzała na niego.

- Co ty tu robisz? Tom cię przysłał?

Abraxas i Seraphina nadal są dobrymi przyjaciółmi, ale odkąd poznali Toma, nie są już aż tak blisko jak kiedyś. Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy jest sposób, w jaki Tom patrzy na Abraxasa za każdym razem, gdy ten zaczyna się za bardzo zbliżać do Seraphiny. Oczywiście, nie przeszkadza mu to, że blondyn jest blisko niej, w przeciwieństwie, kiedy robi to ktoś inny, ale tylko dlatego, że Abraxas jest lojalny wobec niego i nie zdradziłby go w ten sposób.

- Nie, Riddle jest zbyt zajęty nauką, jak zwykle - spojrzał na Puchona. - A ty jesteś?

- Jestem George Weasley - przedstawił się rudowłosy chłopak, a Abraxas zrobił niezadowoloną minę.

- Abraxas Malfoy - powiedział po prostu, a potem spojrzał na zerkającą na niego dziewczynę. - Pożegnaj się ze swoim przyjacielem, Phiny. Tom patroluje dziś wieczorem, a wiesz, że nie ma problemu z odbieraniem punktów własnemu domowi - posłał jej sarkastyczny uśmiech i sapnął.

- Przepraszam za niego, George. Spotkamy się jutro - posłała mu szczery uśmiech, a Puchon kiwnął głową, choć był trochę niepewny tego, co się dzieje.

- Jasne, widzimy się jutro - nadal się uśmiechał, a ona zaczęła współczuć temu chłopakowi. Był taki miły, naprawdę zasługiwał na to, co najlepsze.

Nie dając jej szansy na powiedzenie czegokolwiek innego, Malfoy pociągnął ją za sobą w stronę lochów. Wiedziała już, że zaraz rzuci jakiś nieprzyjemny komentarz i tak jak się spodziewała, tak zrobił.

- Ten idiota wyglądał dziwnie. Stać cię na więcej - powiedział, a ona przewróciła oczami.

- Właściwie to jest na odwrót. Uważam, że to on zasługuje na coś lepszego. Nie na mnie.

Zaśmiał się.

- To bzdury, Seraphino, i dobrze o tym wiesz. Przestań próbować być miła i niewinna, oboje wiemy, że daleko ci do tego - rzucił jej ostre spojrzenie.

- Czasami chciałabym być bardziej podobna do niego - przyznała czarownica. - To duża presja być tą wredną wiedźmą, za którą wszyscy mnie uważają, wiesz? Czasami chciałabym poczuć się na tyle komfortowo, by być miłą i sympatyczną.

- Wtedy byłabyś jeszcze jedną imbecylną wiedźmą, a nie tak potężną jak jesteś - objął ją jeszcze raz ramieniem, gdy dotarli do lochów. - Uczniowie i nauczyciele podziwiają cię za to, kim jesteś. Silna i potężna. Nie słaba i zwyczajna.

Seraphina zdołała wykrzesać z siebie niewielki uśmiech, wiedząc, że Abraxas robi wszystko, by ją rozweselić.

- Doceniam to, Abraxasie.

- Wiem, że tak - wypowiedział hasło do pokoju wspólnego, którym była brudna krew i drzwi się otworzyły. - Teraz powinnaś się wyspać, bo z samego rana mamy transmutację.

Ślizgonka kiwnęła głową i ruszyła w stronę swojego dormitorium, w stronę pokoju dzielonego z trzema nieprzyjemnymi czarownicami, które musiała nazywać przyjaciółkami. Jej niechęć wobec nich była niezauważona przez nikogo, oprócz chłopaka o orzechowych oczach. W przeciwieństwie do wszystkich innych, Tom potrafił przejrzeć jej kłamstwa na wylot. Zawsze pragnęła mieć taki sam talent jak on, ale nigdy nie potrafiła rozszyfrować jego myśli.

Przechodząc obok Pokoju Wspólnego zobaczyła, że jest on pusty, prawdopodobnie z powodu późnej pory nocnej. Poszła więc do swojego pokoju, starając się być tak cicho, jak to tylko możliwe. Nie obchodziło jej to, czy będzie przeszkadzać dziewczynom w środku, po prostu nie chciała, żeby się obudziły i zaczęły być obleśne jak zawsze.

Po cichu zmieniła ubranie na białą, satynową koszulę nocną i położyła się pod ciemnozieloną kołdrą, gotowa zamknąć oczy i przeżyć jeszcze jedną spokojną noc. W końcu jej noce były jedyną spokojną częścią jej dnia.

kneel | Tom Riddle (TŁUMACZENIE)Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu