59. Albania część 2

890 45 7
                                    

Seraphina patrzyła na Toma ze zdezorientowaną miną, gdy ten badał bardzo starą i dziwną mapę. Przechylając głowę na bok, naprawdę zastanawiała się, czy mógł wiedzieć, gdzie są tylko dzięki spojrzeniu na mapę, skoro znajdowali się w środku lasu, a każdy kąt wydawał się być dokładnie taki sam.

Podeszła bliżej niego, uważnie przyglądając się błotnistej ziemi. Kładąc swoją małą dłoń na jego łokciu, próbowała zrozumieć mapę w jego dłoniach, ale wydawało się to bezużyteczne. Nie mogli wiedzieć, gdzie się znajdują.

Tom potrząsnął głową, rzucając mapę na ziemię i uciskając skórę między brwiami.

- Zgubiliśmy się - jęknął, nie mając odwagi spojrzeć jej w oczy. - Musimy znaleźć drogę.

Seraphina zmarszczyła brwi, nie wiedząc co powiedzieć. Jedno wiedziała, miała rację, gdy prosiła Toma, by zabrali ze sobą Miguela, bo on pomoże im, latając nad lasem, a w rozpaczliwych chwilach mógłby nawet wysłać wiadomość. Tom jednak upierał się, że nie będą potrzebować sowy, dlatego Avery musiał zabrać go do swojego domu.

- Powinniśmy po prostu iść dalej – zaczęła. - Ten las jest ogromny, ale na pewno nie będziemy tu wiecznie. Chodźmy na północ czy coś w tym stylu.

W końcu spojrzał na nią, a ona była zaskoczona tym, jak bardzo wydawał się rozczarowany, rozczarowany sobą, co było niezwykle rzadkie.

- A co jeśli diadem jest na południu?

- Tego nie wiemy, ale jeśli tak jest to po prostu wrócimy do lasu, gdy będziemy mieli bardziej obiecujący plan. Gdy znajdziemy jakąś wioskę łatwiej będzie nam skontaktować się z naszymi przyjaciółmi, a oni z pewnością nam pomogą lub po prostu udzielą informacji - próbowała go uspokoić, kładąc dłonie na jego ramionach. - Znajdziesz ten cholerny diadem, Tom. Musimy tylko uzbroić się w cierpliwość i lepiej zaplanować całą tę sprawę.

Zwęził oczy.

- Miałem wszystko zaplanowane! Nie rozumiem, jak to się stało, że się zgubiliśmy! To niemożliwe! - W tym momencie Seraphina była tak przyzwyczajona do jego dziecinnych wybuchów, że nawet nie wzdrygnęła się.

- Skarbie - powiedziała spokojnie, niemal sarkastycznie. - Nie traćmy głowy nad czymś tak bezsensownym, prawda? Mamy całe lato, żeby go znaleźć, nie tylko dzisiaj.

Nie do końca rozumiała, jak to się stało, że czasem był taki niecierpliwy. To było trochę śmieszne, że zaczynał krzyczeć, gdy tylko nie miał czegoś, czego chciał. Zawsze taki był, żądał wszystkiego, co chciał, a kiedy nie wychodziło tak, jak planował, trudno było go przekonać, żeby się uspokoił. Przy niej mógł swobodnie wyrażać swoją wściekłość, bo tak przyzwyczaił się do jej obecności, że już nic nie mogło jej zdziwić. Jednak gdy chodziło o innych ludzi, zawsze ukrywał swoje problemy z gniewem, ponieważ chciał sprawiać wrażenie spokojnego i zebranego, nawet ponadprzeciętnego. Ale ona i tak znała go zdecydowanie zbyt dobrze, by wiedzieć, kiedy był zdenerwowany.

Tom nie zawiódł. To była jego jedyna myśl w tej chwili, nie przejmując się nawet tym, że ona była tuż obok, próbując go trochę rozluźnić. Nie rozumiała, jak mogła? Gdyby chciała mieć koronę, miałaby koronę. Gdyby chciała złotej różdżki, dostałaby złotą różdżkę. Gdyby chciała pałac, dostałaby pałac. Seraphina Vevrain była po prostu zbyt dobrze usytuowana, by zrozumieć frustrację związaną z wyjątkowo ciężką pracą i brakiem sukcesu.

Diadem znaczył dla Toma więcej, niż ktokolwiek mógłby sobie wyobrazić. Był obietnicą wspaniałej przyszłości, początkiem jego biegu po władzę. A jeśli go nie znajdzie, to właśnie tracił czas, a nie było nic gorszego niż to. Nie, znajdzie diadem i uczyni z niego horkruksa, nawet jeśli ceną za to będzie utrata ostatniego roku szkolnego w Hogwarcie.

kneel | Tom Riddle (TŁUMACZENIE)Where stories live. Discover now