15

3.3K 373 24
                                    

Wolno otworzyłem swoje oczy i rozejrzałem się po pokoju. Światło dzienne leniwie przedzierało się przez okno do środka, oświetlając przy tym całe pomieszczenie.

Podparłem się na swoich łokciach, przecierając dłonią zaspane oczy. Coś wydawało mi się podejrzanie nie tak. Nie wiem czy to fakt, że w zasięgu mojego wzroku nie widziałem mojego wózka czy to, że druga strona mojego dużego łóżka była naruszona, a pościel widocznie była pognieciona.

-Indie?- zawołałem z niezmierną ciekawością w głosie. Potrzebowałem kogoś kto wytłumaczyłby mi co jest grane i liczyłem na to, że Indie będzie idealnym informatorem.

Chwilę później jej smukła postać stanęła w drzwiach, ubrana w jedną z moich wzorzystych koszul i z ogromnym nieładem na głowie. Wyglądała cholernie pociągająco, że nie mogłem powstrzymać się od przygryzienia dolnej wargi. Co najdziwniejsze poczułem dziwny ucisk w moich bokserkach, którego nie czułem od bardzo długiego czasu.

Coś naprawdę było nie tak.

-Coś się stało? - zapytała zdezorientowana.

-Nie pomożesz mi? - uniosłem brew do góry, gdy zobaczyłem, że nadal stoi w tym samym miejscu i przygląda mi się z zainteresowaniem.

-A w czym? - zaśmiała się cichutko, wpędzając na moment uśmiech na moją twarz.

-Wstać? - bardziej zapytałem niż oznajmiłem.

-Sam nie potrafisz? - tym razem zaśmiała się głośniej.

-To nie są żarty.

-Wiem - odpowiedziała od razu. - Dlatego nie wygłupiaj się i chodź na śniadanie.

-Przecież ja... - nie dane było mi dokończyć, bo zniknęła za drzwiami prowadzącymi do mojej sypialni.

Czy to jakieś żarty? Może nie zauważyłem, że mamy prima aprilis? Bo jakoś nie bawiło mnie to, ani trochę.

Marszcząc brwi, odsunąłem moją kołdrę na bok. Ku mojemu zaskoczeniu miałem na sobie tylko i wyłącznie bokserki. Powiem więcej!

Miałem pieprzoną erekcję!

Jak mogło być to możliwe skoro od pasa w dół jestem sparaliżowany? Jakim cudem mój penis na nowo zaczął poprawnie funkcjonować?!

-Harry, bo śniadanie stygnie! Szybciej! - krzyknęła Indie najprawdopodobniej z kuchni, bo chwilę później usłyszałem charakterystyczny dźwięk stukania talerzy.

Podrapałem się po głowie w geście zdezorientowania i podniosłem się gwałtownie do pozycji siedzącej, przez przypadek zsuwając moją nogę na ziemię, która uderzyła o ramę łóżka.

Syknąłem, gdy poczułem nagły ból. Moje zaskoczenie było coraz to silniejsze. Co się do cholery działo?

Niepewnie opuściłem nogi tak by mogły dotknąć podłogi. Chwilę patrzyłem się w dół, zastanawiając się nad całą zaistniałą sytuacją i pewną możliwością. Szykując się na nadchodzący upadek, odbiłem się z całej siły i stanąłem na nogi. JA STANĄŁEM NA NOGI!

Potrafiłem normalnie ustać i nawet przesunąć się. Potrafiłem chodzić do cholery! Moje czucie w nogach wróciło!

Co sił w nogach pognałem w stronę kuchni. Od razu zobaczyłem, że o jedną z szafek kuchennych opiera się Indie, popijając coś z kubka i spoglądając przez okno.

Chrząknąłem, a ona odwróciła swój wzrok na mnie. Uśmieszek pojawił się na jej twarzy, a ona sama zaczęła podchodzić do mnie. Nie zajęło jej to długo, a stanęła przede mną i ucałowała czule moje usta. Co? Ile mnie ominęło?

-Dzień dobry, panie Styles - uśmiechnęła się do mnie, po raz kolejny stając na palcach i całując mnie w usta. - Chodź na śniadanie.

-I-indie? - zapytałem, zwracając na mniej jej uwagę. - Od kiedy... - chciałem zapytać jak to się stało, że tak nagle całuje mnie na powitanie, ale przeszkodził mi dzwonek do drzwi.

-Otworzę - oznajmiła, wymijając mnie. - To pewnie Joe.

-Joe? - zapytałem, unosząc brew. - Jaki Joe do cholery?- stałem tam przez chwilę, gapiąc się bezmyślnie w podłogę i zastanawiając się o kim ona mówiła.

-Harry! - męski głos rozległ się po całym pomieszczeniu, sprawiając, że po moich plecach przebiegł dreszcz. Odwróciłem się w stronę korytarza, gdzie zobaczyłem stojącego Josepha Springstina - mojego nieżyjącego trenera.

Obudziłem się z krzykiem, czując na całej twarzy wilgotny pot i rozglądając się po ciemnym pomieszczeniu. Podniosłem się na łokciach, a w rogu pokoju dostrzegłem mój wózek.

To wszystko to był tylko sen?

Czułem zbierające się w moich oczach łzy. Racja, to wszystko było zbyt idealne, by mogło być prawdziwe, ale z całego serca pragnąłem by okazało się to prawdą.

-Harry? Co się stało? - do mojego pokoju wpadła Indie, wyglądając na przerażoną.

Nic nie mogłem na to poradzić, gdy łzy same wypłynęły na moje policzki, a cichy szloch opuścił moje usta.

***

biedny Harry :(

tak bardzo mi go szkoda :(

piszcie co sądzicie x

Miałam to już wcześniej napisane, ale myślę, że to tak na poprawę humoru ( ze względu, że szkoła znów się zaczęła ) x

beautifully imperfect // h.s.Where stories live. Discover now