09

3.9K 365 15
                                    

Kompletny idiota.

Pieprzony kretyn.

Samolubny sukinsyn.

Tak właśnie się czułem. Wszyscy znali mnie jako bezdusznego potwora, który potrafił tylko bić kogoś po mordzie na ringu, a nawet poza nim.

Nigdy w życiu nie czułem poczucia winy, a moje sumienie nie robiło mi wyrzutów. Sumienie nawet nie było w moim słowniku. A teraz? Teraz to wszystko uderzyło we mnie z podwójną siłą.

Znalazłem przyjaciela, miałem ją przez jakiś czas, a moją niewyparzoną gębą zniszczyłem wszystko. Czułem tą pustkę. Nie minęło nawet pół godziny, a już za nią tęskniłem. Cholera. Miałem nawet silną potrzebę zniszczenia czegoś, ale nie chciałem, żeby Mary, czy nawet Indie miała więcej pracy.

I tak jestem wystarczającym obciążeniem dla wszystkich dookoła.

Przez dłuższy czas nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Było mi tak cholernie ciężko z tym wszystkim.

Podjechałem wolno pod drzwi jej sypialni. Chwilę stałem pod nimi w bezruchu. Układałem sobie w głowie wszelkie formułki, od których mógłbym zacząć moje przemówienie. Za każdy razem, gdy coś nowego przychodziło mi do głowy od razu uważałem to za banalne i po prostu głupie.

-Weź się w garść, Styles. – mamrotałem do siebie, bijąc się z własnymi myślami.

-Bądź mężczyzną. – złożyłem ręce jak do modlitwy i przykładając je do moich ust. Cholera jasna.

Gdy nagle usłyszałem dźwięk telefonu za jej drzwiami, podskoczyłem przestraszony. Nie spodziewałem się tego. Dopiero teraz uświadomiłem sobie jak idiotyczne z mojej strony było siedzenie pod tymi drzwiami. Gdyby zdarzyło się, że wyszłaby i natknęła się na mnie, wzięła by mnie za natręta – ja nie chciałem podsłuchiwać, chciałem tylko przeprosić.

-Halo? – usłyszałem jest słodki głos, dobiegający zza jej drzwi. Zaraz, zaraz. Czy ja powiedziałem słodki?

-Cześć, tęskniłam za tobą. – powiedziała po chwili.

-Nie Will. Wszystko u mnie w porządku. – zmarszczyłem brwi na jej słowa.

Will? Jaki Will?

-Mógłbyś przywieść mi jedną rzecz? – zapytała, wytrącając mnie z moich myśli. Zastanawiałem się ile straciłem z tej rozmowy, gdy przez chwilę nie słuchałem co mówiła.

-Potrzebuję mój sweter z norweskim wzorem. – przerwała na chwilę. – Tak, dokładnie ten!

Sweter z norweskim wzorem? A dlaczego nie z duńskim? Co to za cholerne swetry. Naprawdę nie miałem pojęcia jak takie swetry wyglądają. Nigdy nie interesowałem się modą.

-Ale jak to jest zniszczony? – ponownie zapytała, a ja usłyszałem jak jej ton staje się smutniejszy.

I właśnie wtedy do głowy wpadł mi idealny pomysł. Odjechałem w stronę kuchni i sięgnąłem po telefon, który leżał na blacie. Wykręciłem szybko numer, który znałem na pamięć i wcisnąłem zieloną słuchawkę.

-Fabian? – powiedziałem cicho.

-Panie Styles? Dlaczego pan tak cicho mówi?

-To mało istotne. – odparłem. – Powiedz mi, czy ty wiesz jak wygląda sweter z norweskim wzorem?

-Oh, oczywiście. Moja córka po każdych zakupach przynosi przynajmniej ze dwa do domu. To jej obsesja.

-Doskonale! – powiedziałem nieco głośniej. – A zatem słuchaj uważnie.

*

Chwilę obserwowałem jak Fabian podchodzi do mnie z średniej wielkości pakunkiem owiniętym długą różową kokardą. Poprosiłem go, żeby zadbał o to, by sweter był najlepszej jakości i żeby ładnie go zapakowali. Tu chodziło o to, by Indie mi wybaczały – każdy detal się liczył.

Oczywiście nie sądziłem, że wybaczy mi od razu. Na jej miejscu w ogóle bym sobie nie wybaczył. Jestem zwykłym idiotą i nie zasługuję na kolejną szansę.

-Wszystko jest tak jak należy, panie Styles. – zapewnił mnie Fabian, kładąc pakunek na moich udach. – Dla kogo to, jeśli mogę wiedzieć?

-Dla Indie. – starałem się mówić naprawdę cicho.

-Z jakiej to okazji?

-My...ja powiedziałem coś nieodpowiedniego i chciałem jakoś...

-Rozumiem. – uśmiechnął się do mnie i poklepał po ramieniu. – Powodzenia. – powiedział, odchodząc w stronę drzwi wyjściowych.

Westchnąłem ciężko i po raz kolejny podjechałem pod jej drzwi, po drodze uważając by nie zrzucić prezentu dla niej na podłogę. Nie sięgnąłbym wtedy po niego, a to by znacznie skomplikowało całą sprawę.

Stanąłem w tym samym miejscu co wcześniej i nie czekając dłużej, uniosłem pięść do góry. Minęło kilka sekund za nim zapukałem. Musiałem być przygotowany na to. Wciąż uważałem, że nie byłem w stu procentach gotowy. Po raz pierwszy w życiu będę kogoś przepraszał za coś co zrobiłem, a raczej powiedziałem.

***

Mam dla was gotową 10 część i to od was zależy, kiedy ją dodam :)

Powiedzmy, że za 20 głosów i przynajmniej 5 komentarzy? :)

Piszcie co uważacie na temat rozdziału xx

beautifully imperfect // h.s.Where stories live. Discover now