11

4.3K 396 19
                                    

Przez kilka dłuższych chwil siedzieliśmy nic nie mówiąc, jedynie ciesząc się naszą obecnością. To znaczy, przynajmniej ja się cieszyłem, że ona jest tutaj przy mnie. Nie miałem pojęcia w jaki sposób oba myśli o mnie, ale mała cząstka mnie wierzyła i miała nadzieję, że może jednak Indie też uważa w ten sam sposób.

Od czasu, gdy ją poznałem zacząłem przemieniać się w ckliwego romantyka. Zacząłem zwracać uwagę na więcej detali i przywiązywałem wagę do tego co wcześniej nazwałbym niepotrzebnym.

I gdy tak teraz siedziałem na swoim wózku, wpatrując się w dziewczynę, która ubrana była w za duży sweter z norweskimi wzorami, i która uśmiechała się, oglądając film, który właśnie leciał w telewizji, zdałem sobie sprawę, że z każdym dniem co raz bardziej zacząłem się zataczać – w dobrym znaczeniu tego słowa.

Z każdym dniem, w którym ją poznałem co raz bardziej zaczynałem przywiązywać się do niej i być może…darzyć ją zupełnie obcym mi uczuciem.

Gdy spędzałem razem z nią czas stawałem się pogodniejszy, nabierałem większej ochoty, żeby wstać i przeżyć kolejny dzień. Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek będę się tak czuł z inną osobą, na dodatek płci przeciwnej.

-Myślisz, że nie czuję twojego niemal, że palącego spojrzenia? – zapytała, uśmiechając się delikatnie i w dalszym ciągu nie odrywając wzroku od telewizora.

-Ja…uh.. – nie wiedziałem co powiedzieć. Kompletnie mnie zamurowało, bo nie spodziewałem się, że może wyczuć moje spojrzenie.

Czy ja naprawdę tak się na nią gapiłem?

Chwilę później usłyszałem jej melodyjny śmiech, który sprawił, że moje zakłopotanie odeszło w niepamięć, a na usta uśmiech sam zaczął się wpychać.

-Rozumiem. – odpowiedziała, zapewne wiedząc, że nie jestem w stanie dać jej upragnionej odpowiedzi na wcześniej zadane pytanie. – Na przyszłość wiedz, że ja mam dodatkowy zmysł, który wyczuwa, gdy ktoś nadmiernie patrzy się na moją osobę. – dodała ze śmiechem, odwracając głowę w moją stronę i napotykając moje spojrzenie.

-Ah tak? – zapytałem, unosząc jedną brew do góry.

-Tak. – odpowiedziała pewnie, przygryzając delikatnie dolną wargę. Błagam nie rób tego.

-A jak nazywa się ten zmysł?

-Kobieca intuicja. – po raz kolejny zaśmiała się, nie odrywając ode mnie wzroku. – A ona nigdy nie zawodzi.

Ponownie zapadła ta przyjemna cisza, w której mógłbym trwać wieki. Przeniosłem swój wzrok niepewnie na moje palce dłonie, leżące na moich udach i zacząłem intensywnie myśleć o tym co wydarzyło się tego samego dnia.

Myślałem nad tym jak wiele głupstw jeszcze powiem i jak wiele razy nieświadomie ją zranię. Chciałem temu zapobiec, ale wiedziałem, że z moim wybuchowym charakterem było to praktycznie nie możliwe.

Wtedy przypomniałem sobie jej rozmowę telefoniczną z Willem. Moje pięści automatycznie zacisnęły się mnie, a ja sam zmarszczyłem brew w koncentracji. Gryzło mnie to. Jak cholera.

-Indie? – zapytałem nie pewnie, czując, że nie wytrzymam, trwając w tej nie wiedzy.

Dziewczyna spojrzała na mnie pytającym spojrzeniem, uśmiechając się delikatnie do mnie na zachętę. Przez moment patrzyłem na jej twarz, myśląc nad tym jak piękną jest kobietą i jak bardzo chciałbym pocałować jej gładko-wyglądające usta. Hola, hola. Co?!

-O co chodzi? – wyrwała mnie z przemyśleń na nowo zmuszając mnie do myślenia o tym Willu, który od samego początku zaprzątał moją głowę.

-Kim jest Will? – zapytałem bez żadnych wstępów, dezorientując ją moją bezpośredniością.

-Jest moim przyjacielem. – odpowiedziała radośnie. – Mieszkał naprzeciwko mojej ciotki i chodził ze mną do szkoły. Poznaliśmy się, gdy pewnego dnia w szkole starsi uczniowie postanowili poznęcać się nade mną i wylali na mnie dwa rodzaje gazowanych napojów. – skrzywiła się na to wspomnienie, a we mnie wzbudzając chęć odnalezienia tych, którzy jej to zrobili i obicia im mor…twarzy. – Will był w szkolnej elicie i jemu jako jedynemu nie spodobało się to co robią i stanął w mojej obronie. Zaimponował mi, bo zaryzykował wiele, broniąc mnie. Przyznam, że przez następne kilak miesięcy potajemnie podkochiwałam się w nim. – zaśmiała się, a ja tym razem poczułem nie przyjemny ścisk w brzuchu.

-Ale to było dawno, a czasy bardzo się zmieniły. – uśmiechnęła się pogodnie. – Jest moim najlepszym przyjacielem, na którego zawsze mogę liczyć, nie ważne co by się działo.

-Czujesz coś do niego? – te słowa z trudem przechodziły mi przez gardło, po części bałem się jej odpowiedzi.

-Nie. – odpowiedziała od razu, nawet nie zastanawiając się nad tym.

Uspokoiłem się, bo w końcu to był dla mnie dobry znak…To znaczy, miałem świadomość, że nie tylko ja w tym domu jestem singlem.

Ha-ha sam siebie próbuję oszukać. Oczywiście, że się cieszyłem i to jak cholera.

Chciałem coś jeszcze powiedzieć, ale uniemożliwił mi to silny ból w podbrzuszu i metaliczny posmak krwi w ustach. Nie miałem pojęcia co się działo, a jedyne co czułem to niemiłosierny ból. Krzyczał i jęczałem na zmianę nie wiedząc co ze sobą począć.

Jedyne co zdołałem wychwycić to zaniepokojony głos Indie, która zdawała się rozmawiać przez telefon.

Później już czułem tylko jak ten ból usypia mnie, gdy krew wylewała się z moich ust i spływała po brodzie. Straciłem przytomność.

***

No bo musi być przecież jakaś drama :) 

Wybaczcie x

Piszcie co sądzicie x

beautifully imperfect // h.s.Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang