-3-

2K 122 89
                                    

-Jestem. -Izuku usłyszał głos za sobą, automatycznie odwracając się w tamtym kierunku.

-Tam leżą. -Wskazał palcem drugi koniec pracowni. -Powinno wszystko działać. Przetestuj, a jak coś będzie nie tak to przynieś.

-Dzięki. Lubisz to?

-To? -Wskazał całą salę, mając na myśli majsterkowanie, naprawianie oraz resztę.

-Ta. Nigdy się tym nie interesowałeś. -Chłopak oglądał swoje granaty.

-Lubię, to odprężające. -Odwrócił się z powrotem do roboty.

Zawsze miał jakieś zajęcie. Naprawiał sprzęt jednego chłopaka z klasy 3B, bo był dość skomplikowany, więc musiał się porządnie skupić, żeby czegoś przypadkiem nie zepsuć czy nie zrobić źle.

Obaj chłopcy milczeli, jeden oglądał swoje naprawione gadżety, a drugi naprawiał inny.

-Coś jeszcze? -Izuku, widząc, że chłopak nie wyszedł, oderwał się od roboty, żeby się nie pomylić, rozmawiając z nim.

Katsuki stał niezdecydowany. Chciał jakoś zaproponować mu wyjście z paroma osobami z klasy A, Eijiro mu kazał, lecz nie wiedział jak to powiedzieć.
Westchnął i udało mu się odezwać.

-Idziesz gdzieś z paroma osobami z klasy? W tym ze mną. -Dodał dla pewności. -Gównowłosy cię zaprasza.

-Nie wiem czy znajdę czas. Gdzie konkretnie byśmy poszli?

-Do kina i potem pewnie do maka czy na jakąś pizzę. -Odpowiedział blondyn. Sam chciał, żeby Deku gdzieś z nimi wyszedł. Nie tylko jego mama i Mei zauważyli, że się przepracowuje. Rywalizacja rywalizacją, ale przetrenowując się nic nie zdziała, pomyślał.

Izuku zastanawiał się chwilę.
Dawno nigdzie nie wychodził z znajomymi po szkole.

-O której i gdzie się spotkamy? -Sięgnął po suwmiarkę i wziął długą śrubę.

-Przed kinem o szesnastej, gdy już wszyscy skończą lekcje. A o której ty kończysz? -Musiał wypytać czy na pewno Midoriyi pasuje godzina, czy nie ma innych planów.

-No dobra, postaram się być. Kończę o piętnastej trzydzieści. Kto jeszcze będzie oprócz ciebie i pewnie Kirishimy?

-Kosmitka, Pikachu, Różowa Landryna, Sonic, Taśma i Żaba, jeśli znajdzie czas. -Bakugo wymienił wszystkich, przezwiskami, które im nadał już w pierwszej klasie.

(dop. aut. Nie jestem pewna czy dobrze napisałam ale chyba da radę domyślić się, o kogo chodzi.)

Kacchan był naprawdę spokojny, co nie zdziwiło jakoś bardzo Izuku.

-A, i jeszcze jedno. -Dodał po chwili ciszy. -Uśmiechnij się.

-Bo? -Izuku podniósł brew do góry.

-Wychowywałem się, widząc twój uśmiech, nawet do mnie się uśmiechałeś, nadal się zastanawiam jak. Nie jestem przyzwyczajony do twojego widoku takiego... Obojętnego. Przygnębionego. -Wyjaśnił bez żadnego wahania.

-Nie jestem przygnębiony. -Prychnął cicho w odpowiedzi i wstał, wycierając o ogrodniczki, które miał na sobie, dłoń brudną od jakiegoś smaru.

-Jasne. -Katsuki zmarszczył brwi i sam prychnął, głośniej od chłopaka. -Wcale. Mnie nie oszukasz.

Chłopak mruknął coś w odpowiedzi.

-Do czego chcesz dojść tą rozmową? Myślisz, że mnie do czegoś przekonasz? Do czego dążysz? -Zielonowłosy wpatrywał się w niego twardo.

-Do niczego. -Wzruszył ramionami, wymigując się od odpowiedzi. Oczywiście, że do czegoś dążył, ale po co mu, do czego?

Profil Wsparcia [BakuDeku] ✓Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu