-6-

1.6K 106 20
                                    

-Kirishima jest fajny, miły, przyjacielski i ma niezwykły dar. -Wymieniał Izuku, wyliczając na palcach i patrząc twardo na blondyna przed nim.

-Nie rozumiem do czego dążysz.

Stali w pracowni w szkole i rozmawiali od dłuższego czasu.
Bakugo przyszedł, żeby podpytać o coś dotyczącego jego granatów. Sam nie wiedział, jak to się stało, że rozmawiali teraz na taki temat.

-Znamy się od dziecka, prawda? -Zaczął powoli niższy, nie spuszczając wzroku z Katsukiego.

-No. -Odparł krótko w odpowiedzi, analizując każde wypowiedziane przez chłopaka słowo, aby połapać się o czym mówi.

-Przyjaźniliśmy się od zawsze, nigdy cię nie zostawiłem, zawsze podążałem za tobą, podawałem pomocną dłoń. Więc dlaczego wolałeś jego? Co takiego w sobie ma, oprócz tego, co wymieniłem? Chodzi o to, że od zawsze ma dar?

-Nie, o nic z tych rzeczy.

-W takim razie o co? -Izuku patrzył na niego, czekając na odpowiedź. W jego oczach widać było coś, czego Katsuki nie umiał określić. Trochę jak zazdrość, a jednak nie była to ona, tak mu się przynajmniej wydawało.

Katsuki milczał. Stal nadal naprzeciw chłopaka i patrzył na niego, myśląc, co mu odpowiedzieć. Sam nie do końca wiedział, dlaczego zaprzyjaźnił się z Kirishimą.
Może chodziło o cechy, które miał Deku, a on sam nie? Może to zazdrość? Albo strach, że ktoś taki, jak Izuku, zrobi sobie krzywdę, próbując na siłę spełniać swoje największe marzenia? Nie do końca wiedział, nie wiedział nawet czy chciał wiedzieć. Gdyby powiedział to chłopakowi mógłby go tylko bardziej zranić i sprawić, że bardziej zamknie się w sobie i całkowicie od niego odwróci i zostawi go, choć nigdy tego nie zrobił.

Stali w milczeniu, które po chwili przerwała Mei, wchodząca do pomieszczenia.

-Ohoho, przeszkadzam? -Zapytała radosnym głosem, widząc tę dwójkę stojącą na przeciwko siebie z zaciętymi minami. Wydała przy tym dźwięk, który był dla niej normalny. -Izuku, przesyłka do ciebie. -Chłopak odwrócił się do niej, wcześniej jeszcze patrząc chwilę chłopakowi w jego czerwone oczy i podszedł do różowowłosej.

Bakugo czuł się nie na miejscu, niezręcznie. Nie rozumiał, o co chodziło Izuku z tą rozmową. Podrapał się po karku, spuszczając wzrok na podłogę. Czuł, jak dziewczyna mu się przygląda, sam nie wiedział czemu.

Ruszył się z miejsca, na którym stał i już bez słowa wyszedł z pracowni, kierując się w stronę wyjścia z budynku liceum.

•••

Izuku siedział w mieszkaniu i w swojej sypialni reperował ekspres do kawy, który popsuł się rano, przez co nie pił kawy cały dzień i trzymał się jeszcze na nogach dzięki dwóm lub trzem butelkom Coli. Kawa była lepsza, dlatego chciał jak najszybciej naprawić ekspres.

Spokojną pracę przerwał mu dzwonek do drzwi. Wystawił język, skupiając się bardziej na przełączaniu kabelków tak, żeby nic innego nie zepsuć, tylko poprawić.

-Mamo! Otworzysz?! -Krzyknął, gdy usłyszał po raz kolejny dźwięk dzwonka do drzwi.

-Zajęta jestem, Izuś! -Odkrzyknęła mu kobieta.

-Ja też... -Wymamrotał cicho do siebie i z westchnieniem wstał, odkładając małe kombinerki i kabelek.

Wyszedł z pokoju i udał otworzyć drzwi mimo, że był brudny na twarzy od smaru i kleju, którego użył do sklejenia śrubokrętu, który się połamał.

Otworzył drzwi i zobaczył przed nimi Kaminariego oraz Kirishimę. Nie spodziewał się ich wizyty, więc zdziwił się na ich widok, ale wpuścił do środka z czego od razu skorzystali.

-Hej, potrzebujecie czegoś? -Przyglądał się chłopcom, rozglądającym się z zaciekawieniem po jego domu.

-Izuku, kto przyszedł? -Na korytarz przydreptała także Inko. -Oh, miło was widzieć, chłopcy. -Uśmiechnęła się szeroko do gości. -Izuś, zaprowadź ich do siebie, a ja wam zrobię herbaty.

Zielonooki spojrzał za mamą, która udała się do kuchni zaparzyć wodę na herbatę i sam zaprowadził kolegów do swojej sypialni.
Odsłonił okna, które były zasłonięte, ponieważ zapomniał odsłonić je rano, i zdjął z siebie fartuch, który założył, żeby się nie pobrudzić przy pracy. Otworzył także okna, gdyż w pokoju śmierdziało różnymi smarami, rozpuszczalnikiem i klejem oraz miodem i herbatą.

Denki z Eijiro zaczęli rozglądać się po pokoju. Na biurku leżał eskres do kawy, prawie cały rozebrany na części, dłuższe i krótsze kable, mnóstwo śrubek, kubki po kawie i herbacie, z których to unosił się zapach herbatki z miodem, talerz oraz pusta miska, a w niej łyżka.

-Midobro, sprzątasz ty tu czasem? -Jeden z chłopaków wskazał na biurko, uśmiechając się przy tym głupio, ukazując ostre białe zęby.

-To jest artystyczny nieład. -Pokiwał przekonująco głową, biorąc do ręki szklankę i upił łyk gazowanego napoju. -Mniejsza, potrzebujecie czegoś? Jak widzicie, naprawiam ekspres. -Wskazał machnięciem ręki, kciukiem na biurko i leżący tam sprzęt kuchenny.

-Przyszliśmy zapytać czy przyjdziesz na imprezę do Uraraki. Mówiła, że chciała cię osobiście zaprosić ale nie mogła cały dzień cię złapać i prosiła, żebyśmy ci przekazali. -Odpowiedział na pytanie chłopaka drugi z przybyłych.

-Zależy, o której.

-O dziewiętnastej już można przychodzić, a sama impreza zacznie się, gdy, cytuję: "Przyjdzie najważniejszy dla mnie gość, Deku". -Chłopak uśmiechnął się przyjaźnie. -Miło by było, jakbyś się zjawił. Każdemu byłoby miło, z tobą jest ciekawiej. Poza tym, część klasy nadal uważa cię za swojego.

-Będzie butelka?

-Pewnie tak. -Powiedział Rekin, lecz zaraz szybko dodał. -Nie będziesz musiał grać, jeśli nie będziesz chciał. Będzie cała nasza klasa, a wiesz jak to czasami z nimi jest, zwłaszcza jak się upiją. Jak nie będziesz miał ochoty grać to poprostu usiądziesz sobie z boku, pewnie nie będziesz jedyną nie grającą osobą.

Zielonowłosy nie odpowiedział tylko przyglądał się Eijiro i myślał.
I co on takiego w sobie ma? Jest lepszy we wszystkim, miły, sprawia, że klasa nadal się ze sobą trzyma. Jest taką osobą, która dogada się z każdym, nawet z kimś takim jak Bakugo.
Pewnie rzeczywiście chodzi o umiejętności, o to, że wszystko, co robi, robi dobrze. Katsuki może unikać odpowiedzi, ale na pewno o to chodzi.

-Izuku? -Usłyszał swoje imię wypowiedzane równocześnie przez chłopców, siedzących na łóżku.

-Hm? A, tak, jeśli znajdę czas to postaram się być. -Usiadł na fotelu, odgarnął dalej ekspres i oparł łokieć o biurko, na dłoni położył brodę i patrzył na kolegów zamyślony.

Tego dnia nie miał nic do roboty, aż sam się zdziwił, gdy ta informacja do niego dotarła.
Skończy naprawiać ekspres, potrenuje chwilę w domu i to w zasadzie wszystko, co miał do zrobienia na ten dzień.
Chyba, że na siłę sobie wymyśli jakieś zajęcie, jak robił dość często.

-Przyniosłam herbatę. -Do pomieszczenia wmaszerowała Inko z tacą, na której stały trzy kubki z herbatą.

-Mi mogłaś zrobić jeszcze kawy, ale dziękuję. -Midoriya podała herbatę chłopcom i popatrzyła na syna, marszcząc nos, myśląc nad czymś.

-Pijesz zdecydowanie za dużo kawy. Jeszcze uzależnisz się od kofeiny i resztę życia będziesz żył, pijąc parę kubków kawy dziennie, a to naprawdę nie jest zdrowe.

-Wiem, wiem. -Mruknął pod nosem, upijając łyk ciepłego napoju.

Inko popatrzyła jeszcze na swoje dziecko zmartwiona, po czym spojrzała na gości siedzących na łóżku.
Jej wzrok mówił, żeby jakoś go przekonali i pocieszyli, gdyż naprawdę się martwiła, i wyszła.

Profil Wsparcia [BakuDeku] ✓Where stories live. Discover now