-13-

1.3K 112 17
                                    

Chłopacy szli koło siebie, rozmawiając o czymś, idąc do kawiarni. Nie mieli do niej od swoich domów daleko, ale szli spokojnie spacerkiem, przez co dojście tam zajmowało im więcej czasu. Nie przejęli się tym.

Katsuki zauważył, że Izuku wyraźnie ucieszył się na propozycję wspólnego wyjścia, a teraz także był całkiem wesoły. Może nie tak, jak dawniej, ale widać było, że naprawdę się cieszy i miło spędza czas, rozmawiając z blondynem.

-To tutaj. -Bakugo wskazał niedużą kawiarnię.

Weszli do środka. Izuku rozejrzał się. W tej kawiarni nigdy nie był, z tego, co mówił Katsuki, niedawno ją otworzyli.
Było w niej przytulnie, utrzymana była w kolorach biało-brązowych.
Na wprost od drzwi była ciemna, a za nią stała młodo wyglądająca kobieta, której akurat płacił jakiś chłopak.
Stoliki były nieduże, dla dwóch czy trzech osób.
Młodszy złapał chłopaka za nadgarstek i pociągnął go do stolika w kącie lokalu przy oknie. Usiadł przy jednym i od razu wziął menu leżące na stoliku.

-Co bierzesz? -Spytał, patrząc na chłopaka, który mamrotał coś do siebie, masując nadgarstek.

-Nie wiem, a ty?

-Cappucino. -Powiedział bez wahania i zaczął czytać nazwy ciast. -I muffinkę.

Czerwonooki wziął drugą kartę i tak, jak chłopak naprzeciwko niego zaczął czytać to, co w niej napisane.

-Wezmę zieloną herbatę i ciasto czekoladowe.

-Lubisz to ciasto, co? -Zaśmiał się chłopak, odkładając menu na bok i oparł policzek na dłoni, patrząc na chłopaka.

-Oczywiście. Może nie wyglądam, ale kocham ciasta. -Zrobił to samo, co pierwszy, rzucając menu na bok stołu.

-Wiem.

No tak, zapomniałem, że to stalker jest, pomyślał, uśmiechając się pod nosem.

-Właściwie to czemu mnie zaprosiłeś? -Ciszę trwającą chwilę między nimi przerwał Deku.

-A tak o, w przeprosinach za ostatnie. I z nudów, i żeby cię wyciągnąć z domu, bo ostatnio prawie nie wychodziłeś. -Wzruszył ramionami.

-A skąd wiesz, że nie wychodziłem? -Podniósł brew, przyglądając się reakcji chłopaka.

-Pytałem się twojej mamy, a skąd mam wiedzieć?

-Już myślałem, że się w stalkera bawisz.

-Pf, chyba ty. -Prychnął, kładąc ręce na stole i sam popatrzył na rozmówcę.

-Ja? Nie. -Drugi także prychnął i przewrócił oczami.

Bakugo uśmiechnął się lekko pod nosem. Sam sobie musiał przyznać, że cieszył się, widząc takiego Izuku. Miał wrażenie, że ten czuje się dobrze i swobodnie w jego towarzystwie, przynajmniej teraz, i miał nadzieję, że tak pozostanie.
A jednak dziwne zachowanie chłopaka sprzed kilku godzin nadal miał w głowie i zastanawiał się, o co mogło chodzić. Nie chciał pytać, żeby nie zepsuć panującej między nimi przyjemnej atmosfery.
Przez chwilę nie miał pojęcia, co powiedzieć i o czym mówić, lecz ciszę między nimi przerwała kelnerka, niosąca zamówienia.

-Cappucino i muffinka dla pana, herbata dla pana i ciasto zaraz przyniosę. -Poszła, lecz po chwili wróciła z ciastem Katsukiego. -Smacznego.

-Smacznego. -Izuku uśmiechnął się do chłopaka i napił swojej kawy wyraźnie zadowolony z jej smaku i z faktu, że nie pije jej sam.

Izuku praktycznie wszystko robił sam. Sam jadł śniadanie, często też obiad. Kolację jadł akurat z mamą. Sam pił kawę rano, choć zdarzały się wyjątki, gdy pił z Inko, popołudniu i czasem pod wieczór. Sam spał, sam trenował, wyjątkiem był Toshinori. Sam chodził na spacery, do szkoły, sam pracował. Sam oglądał filmy, sam słuchał muzyki.
To wszystko stało się dla niego normalnością. Normalnym było dla niego jeść samemu rano śniadanie i popołudniu obiad. Trenować samemu, samemu się uczyć i odrabiać zadania domowe.

-Uczysz nadal Kirishime? -Przypomniało się nagle chłopakowi. Na wspomnienie tego znów zrobił się smutny.

-Ta, debil nie czai głównie matmy. -Oparł się na krześle, mówiąc to i przyglądał się twarzy chłopaka.

Widział, że przemknęło przez nią coś dziwnego czego nigdy wcześniej u niego nie widział.
Izuku nic nie odpowiedział na to tylko pokiwał głową i objął dwiema rękami kubek z kawą. Odwrócił głowę i zaczął patrzeć przez okno na przechodzących obok ludzi i wystawy małych sklepów, jak i wyższe budynki za niskimi, prawdopodobnie starymi kamienicami po przeciwnej stronie ulicy.

-Dziwnie się zachowujesz. -Powiedział wreszcie to, co cisnęło mu się na usta od dłuższego czasu, Katsuki. Midoriya westchnął. -Nie wzdychaj tylko powiedz mi wreszcie, o co chodzi.

-Ale po co mam ci to mówić? -Nastolatek spojrzał wreszcie na blondyna przed nim i zacisnął ręce na kubku.

-Żebym wiedział, o co ci chodzi.

-A po co ci to wiedzieć? Aż tak nudne masz życie?

Tak, życie Katsukiego zrobiło się nudne odkąd, ponownie, coraz mniej rozmawiał i widywał się z Izuku.
Miał prosty plan dnia -wstawanie, szkoła, trening, lekcje, nauka, spać- ostatnio nie urozmaicony nawet żadną imprezą czy wyjściem, choć Kirishima proponował mu wielokrotnie wspólne wyjście.
Nie zgodził się za żadnym razem. Nie wiedzieć czemu, patrząc na przyjaciela widział tylko smutne spojrzenie Deku, gdy patrzył na ich dwójkę. Nie wiedział też, co znaczyło to spojrzenie i to właśnie chciał jakoś wyciągnąć z chłopaka. Jeszcze nie miał pomysłu jak, ale wiedział, że to zrobi, prędzej czy później.

-A tak o.

-To nie jest odpowiedź.

-Jest. -Zdenerwował się i zmarszczył brwi, a na jego czole pojawiła się pulsująca żyłka. To była dyskusja bez sensu, nie lubił takich, zdecydowanie. -Nie możesz mi poprostu powiedzieć?

-Nie.

-Komukolwiek to powiedziałeś?

-Co?

Blondyn westchnął. Naprawdę nie miał zielonego pojęcia, jak wyciągnąć z niego jakiekolwiek informacje. Postawił sobie za to, niezwykle trudne, wyzwanie brzmiące: zdobyć zaufanie tego brokuła, wyciągnąć z niego te informacje i jakoś pomóc.
Bo wiedział, że coś się dzieje, mimo że Izuku starał się za wszelką cenę to ukryć.

Starał się. Nie wyglądał, ale w rzeczywistości prowadził wewnętrzną walkę, żeby się nie złamać i mu wszystkiego nie opowiedzieć. Nie chciał mu tego mówić, nie chciał nikomu tego mówić. Bo i po co komuś informacje, co mu jest? Po co komu wiedzieć, że zakochał się w Katsukim Bakugo? Po co komu wiedzieć, że wcale nie chciał się zakochać, a mimo to za każdym razem, gdy go widzi czuje, że zakochuje się bardziej?
Niestety tym razem nie serce, a mózg mówił mu, aby mu powiedział. Nie o tym, że się zauroczył, tylko o reszcie.
Złamał się.

-Dobra. -Westchnął głośno i napił się swojej kawy, uciekając zestresowany wzrokiem.

-Co dobra? -Nie zrozumiał, teraz trochę zdezorientowany, Bakugo.

-Powiem.

Profil Wsparcia [BakuDeku] ✓Where stories live. Discover now