-29-

1.1K 107 103
                                    

Zielonowłosy czekał wraz z resztą uczniów, nie mogąc doczekać się wyników. Lekki ciepły, końcowo marcowy wiatr rozwiewał jego loki, a słońce odbijało się w oczach.
Jego kaptur również lekko powiewał.

Blondyn stał poirytowany tym, że tak długo muszą czekać, ale i zestresowany, jak prawdopodobnie każdy ze zgromadzonych.

Musiał przyznać, że każdemu poszło świetnie, lecz szczególnie obserwował Deku, swojego największego rywala, a zarazem przyjaciela, mimo wszystko.

W końcu przyszedł dyrektor wraz z paroma nauczycielami: All Mightem (Toshinorim Yagą), Eraserheadem, Present Micem, Midnight, oraz Endeavorem, który wprawdzie nie uczył w UA, ale uparł się, żeby być na przyznaniu licencji.

Uczniowie na dłuższą chwilę przestali oddychać i patrzyli w milczącym oczekiwaniu.

Izuku wydawało się, że zaraz zemdleje. Świat wirował i rozmazywał mu się przed oczami. Bał się, że zemdleje, idąc po tę tak ważną dla jego przyszłości rzecz.

Głupio by było.

•••

-Kacchan!

Blondyn, zmierzający w stronę swojego domu, z rękami w kieszeniach spodni, w jednej kurczowo ściskającą licencję, odwrócił się.

Emocje w nim buzowały. Był szczęśliwy, podekscytowany i tak podjarany, jak nigdy, ale okazywał to ogromnym spokojem, jak wtedy, na festiwalu w pierwszej klasie.

-Hej, Deku. I jak?

Izuku zatrzymał się, spojrzał na twarz wyższego i uśmiechnął delikatnie i szczerze. Chciał tym uśmiechem przekazać mu, jak bardzo mu dziękuje za to wszystko. Za to, że dał mu możliwość na spełnienie marzeń. Za to, że go wspierał. Za wszystko.

Bał się jak cholera, że to, co zaraz powie wszystko zepsuje i nie będzie mógł nacieszyć się swoim szczęściem, ale już postanowił.
Prawdopodobnie głupim było, że o jego przyszłości miała zadecydować odpowiedź Bakugo.

Był przygotowany na negatywną odpowiedź. Godzinami myślał, jak wtedy zareaguje. Był przygotowany, czuł się przygotowany.
A przynajmniej tak mu się wydawało.

-Dziękuję...

-To nic. -Ale możesz dziękować dalej...

-Bardzo dziękuję. Za wszystko. Bez ciebie ja... -Przerwał, czując jak łzy wzruszenia napływają mu do oczu.

Naprawdę się cieszył. Był szczęśliwy.

-Oi, Deku. Spokojnie. -Bohater nie musi przyjmować podziękowań, ale to miłe, że on mi za coś dziękuje.

Kacchan podszedł bliżej niego, wyjmując ręce z kieszeni, zapinając jedną z nich, by przypadkiem jego skarb nie wypadł.
Objął go w bardzo przyjacielski sposób. Obaj obejmowali się przez dłuższy czas, dopóki Deku nie przerwał jej.

-Kocham cię... -Wyszeptał bardzo cicho, ledwo słyszalnie, lecz jego głowa znajdowała się tuż przy uchu wyższego, przez co tamten usłyszał.

Chwilę mu zajęło nim dotarła do niego informacja wypowiedzianych przez młodszego słów.

Odsunął się gwałtownie od niego i spojrzał na jego twarz, ni to pytająco, ni to z niedowierzaniem, i czymś jeszcze. Czymś dziwnym.

-Co powiedziałeś? -Zapytał, aby się upewnić, że mu się nie przesłyszało.

Słyszał, co powiedział. Słyszał, aż za dobrze. Ale musiał mieć pewność.

Piegowaty przez krótką chwilę zawahał się i chciał zrezygnować, ale miał już to zrobić, więc zrobi.

-Ja... Ja cię kocham...

-Hę? Ale jak?

Miłość, taka miłość, była do tej pory nieznanym Bakugo uczuciem. Podejrzewał, że o to chodzi, ale nie wiedział całkiem, jak powinien zareagować.

-Kocham cię. Nie jak rodzinę czy przyjaciela...

-Żartujesz sobie ze mnie?

Izuku otworzył szerzej oczy. W głosie Katsukiego wyczuć można było coś na wzór nutki irytacji, ale wyszło to niechcący. Młodszy jednak o tym nie wiedział.
Zdenerwował się jeszcze bardziej i znów rozważał wycofanie.

-Nie.

Między nimi panowała cisza. Wiatr rozwiewał włosy obu chłopaków i szumiał cicho.

Obaj się denerwowali. Bakugo nie wiedział, co odpowiedzieć, a Midoriya nie wiedział, czy chce znać odpowiedź.

-Wybacz, Deku, ale nie czuję tego samego.

Spodziewał się tej odpowiedzi. Wmawiał sobie, że jest przygotowany. Ale to tak jakby bohater powiedział, że jest przygotowany na śmierć.
Wybrał taki zawód, wiedział, że jest duża możliwość takiego obrotu sytuacji, lecz gdy przychodzi co do czego, on całkiem nie wie, co zrobić. Informacja, że umrze, do niego nie dociera.

Tak właśnie teraz było, Izuku czuł się przygotowany, lecz taki nie był.

Z jego twarz zniknęły jakiekolwiek emocje, oczy lekko się przymknęły. Wyglądał teraz, jakby nie spał co najmniej tydzień.
Jak nie taki stary Izuku.

-Jasne, rozumiem. Wybacz, to głupie. -Zaśmiał się słabo, co zaniepokoiło Katsukiego.

Zastąpił mu drogę, gdyż tamten już miał zamiar odejść.

-Dek... Izuku... -Miło było usłyszeć swoje imię z jego ust. Szkoda, że pewnie ostatni raz. -Posłuchaj mnie. -Uwielbiał ten głos, ale już nie chciał go słuchać. -To nie tak, że cię nie kocham. Kocham, ale jak przyjaciela. -Najgorsze, co można usłyszeć z ust ukochanego.

Izuku wyrwał się spod jego rąk, którymi ten przytrzymywał jego ramiona. Patrzył na niego beznamiętnym i bezuczuciowym wzrokiem.

Złamane serce. Słyszał, że to przykra sprawa, ale nie sądził, że aż tak.

Wiedział, że to szczęście nie będzie długo trwało.

Za tydzień wyleci do Stanów.

Profil Wsparcia [BakuDeku] ✓Where stories live. Discover now