-25-

1.1K 93 25
                                    

Od momentu, gdy Izuku zdał sobie sprawę ze swoich uczuć do blondyna minęło parę, ciężkich, tygodni. W tym czasie dużo myślał i mało chodził do szkoły.
Skupiał się na sobie, na sobie i swojej karierze bohatera, by zająć jakoś myśli.
By zrozumieć Katsukiego i jego tok myślenia.

W tym czasie dostawał mnóstwo wiadomości od przyjaciół, ale całkiem odciął się od elektroniki. No, z wyjątkiem telewizora oraz radia, z których codziennie dowiadywał się, co się dzieje na świecie.
Nie odpisywał jednak na żadne wiadomości od kogokolwiek, przez co Mei Hatsume, jego najbliższa, mimo wszystko, przyjaciółka się zmartwiła.

Izuku z kolejnej chwili zamyślenia wyrwał dzwonek do drzwi. Chciał go zignorować, ale ktoś za drzwiami dobijał się tak długo, aż zmusił nastolatka do wstania z kanapy.

Westchnął i sprawdził przez wizjer, kto przyszedł, by zaraz otworzyć drzwi domu.

-Izuku! No w reszcie! Już się bałam, że nie żyjesz! -Krzyknęła w wejściu Mei, widząc przyjaciela, za którym zdążyła się stęsknić.

-Tak, wybacz. Zrobiłem sobie przerwę od telefonu. -Podrapał się po karku zakłopotany i wpuścił różowowłosą do środka.

Zamknął drzwi za nią i udał się do kuchni, uprzednio pytając, czego sobie życzy.

-Musimy pogadać. -Powiedziała starsza, stając w wejściu kuchni i patrząc poważnie na zielonowłosego, który momentalnie się spiął.

-Slucham...?

•••

-Czego chcesz, mieszańcu?

-Pogadać.

-O czym chcesz gadać? Jak czegoś związanego z urodzinami nerda nie rozumiesz, to już twój proble...

-Nie o tym chcę gadać.

-Nie przerywaj mi. -Warknął Bakugo, odwracając się w końcu do rozmówcy.

-Chcę pogadać o innej sprawie.

-Sprężaj się nie mam całego dnia.

-Co cię łączy z Kirishimą?

•••

Izuku widział to już wtedy w oczach Eijiro.

Życie lubi mu dawać kopa w dupę, i gdy już myśli, że wszystko się układa, takowy kop w dupę nadchodzi. Kop w dupę, który jest jak pobudzenie. Uświadamia ci, że życie to nie bajka i musisz się obudzić. Że twój ukochany nagle nie przyjedzie do ciebie na białym koniu z pytaniem, czy za niego wyjdziesz.
Izuku wiedział, że tak nie jest. Życie już nie raz mu pokazało, że nie jest bajką. Ale miał nadzieję, że przynajmniej jego pierwsza miłość będzie fajna i miła.
A jak na razie tkwił w martwym punkcie zwanym "nieodwzajemniona miłość".

Eijiro o tym wiedział.

Eijiro również w takowej sytuacji dawniej się znajdował.

To było to, co Izuku widział w oczach Eijiro tamtej nocy, na imprezie u Ochako.
To nie było to, co Izuku sądził na początku, że było. To było współczucie. Współczucie, którego Midoriya nie chciał widzieć, a jednak coś, co go podniosło na duchu.

Kirishima widział w Bakugo jedynie dobrego przyjaciela, co powiedział teraz Midoriyi.

Tylko skąd czerwonowłosy wiedział o jego uczuciach?

Ano, od Ashido Miny, która potrzebowała pomocy w swoim genialnym planie, o którym Izuku jeszcze nie wiedział.
Może i było to nie w porządku z jej strony, może i zrobiła to bez zgody kolegi, ale miała pomysł, który zamierzała wcielić w życie.

•••

Nastolatek wstał do szkoły, ziewając głośno.
Udał się do łazienki, w której załatwił swoje potrzeby, jak i wykonał codzienną rutynę, nie bawiąc się, wyjątkowo, w mycie zębów, ponieważ było już późno.

Stanął przed lustrem, siłując się ze swoim krawatem, który, jak na złość, nie chciał się dobrze zawiązać.

To było coś, czego Izuku w dalszym ciągu nie umiał robić. Zawiązywać krawatu. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem były mundurki na zasadzie tych z jego gimnazjum, ale nic nie mógł z tym zrobić.

Jego myśli, podczas tej na pozór łatwej czynności, znów ruszyły w innym kierunku.
Wyobraził sobie Katsukiego, który pomaga mu zawiązać krawat, a następnie daje buziaka w czoło, mówiąc, jaki to on niezdara.

Szybko oderwał się od tych myśli, choć niechętnie, i przeczesał swoje zielone włosy, co, jak zwykle, nic nie dało.

Było ciepło, więc marynarkę mundurku schował do żółtego plecaka, który następnie zarzucił na plecy.
Przeczesał ręką grzywkę i poszedł włożyć czerwone buty.

Chłodny maj się skończył i zaczął czerwiec, który powitał ludzi piękną, ciepłą oraz słoneczną pogodą.
Lekcje zostały skrócone do trzydziestu minut, by uczniowie nie musieli męczyć się w klasach, które nagrzewały się do aż dwudziestuparu stopni.

Uczniowie chętniej wychodzili na boisko, które w maju wręcz świeciło pustkami.

Słońce świeciło piegowatemu w twarz, czego nie lubił. Już było mu ciepło, a była dopiero siódma czterdzieści.

Do szkoły szedł około pół godziny, ale ostatnio chodził skrótem, który znalazł jakiś czas temu. Droga zajmowała mu wtedy dwadzieścia minut, więc powinien zdążyć idealnie na dzwonek na pierwszą lekcję.

Urodziny chłopaka zbliżały się wielkimi krokami, lecz on wcale się na nie nie cieszył. Dzień jak co dzień.

A jednak nie wiedział, że ten miał być inny.


Profil Wsparcia [BakuDeku] ✓Where stories live. Discover now