• 7 •

122 8 1
                                    

[ Callum ]

Po długim spotkaniu z Raylą, wróciłem do domu.
Chciałem zapytać Ojca co by trzymał o przyjaźniach z Elfami, uważając żeby nie odkrył mojej Tajemnicy.

Lubię Rayle, jest miła, szybka, silna i sympatyczna, a na dokładkę moja przyjaciółka. Poprawię.. najlepszą przyjaciółką.

Weszłem do Komnaty, na szczęście on tam siedział i czytał kilka zwoji.
Zamknąłem za sobą drzwi.

- Przepraszam że przeszkadzam tato... Ale muszę ci zadać dla mnie ważne pytanie - stanąłem przed schodami które prowadziły na Tron Ojca.

- Oj weź nie przeszkadzasz, o co chodzi? - odłożył kawałek papieru na bok i się uśmiechnął.

- Wiem że sytuacja nie jest prosta... I że Elfy chcą ciebie zabić ale.... Co jeśli są Elfy w Xadii które chcą również zakończyć tą wojnę tak jak i my wszyscy?... - spojrzałem na niego, zderzając moje palce.

- Elfy które chcą zakończyć wojne? Callum, to praktycznie nie możliwe... Smoczy król nie żyje a Smocze jajo zostało zniszczone... - zaczął.

- tak, tak wiem. Ale co jeśli by jakiś tu przyszedł i by chciał pomóc zakończyć tą wierną kłótnie czy coś? - spytałem z nadzieją że nie zareaguje dziwnie. Tak myślę że mój przykład był głupi.

Król chwilę pomyślał.

- A co? Zapoznałeś się z jednym Elfem? - spytał uśmiechając się wrednie. Wiedziałem że rzaden z jego uśmiechów nie był na poważnie i karalnym, więc próbowałem mu nie powiedzieć całej prawdy. Nie chciałem wpakować Rayli w tarapaty, była dla mnie ważna.

- A gdybym się za przyjaźnił z jednym.... Jaka by była twoja reakcja? Co byś z tym Elfem zrobił? Co byś zrobił ze mną? Zabił byś tego Elfa? Czy byś mnie znienawidził? Wyrzucił byś mnie.....- poczułem jak palec mnie uciszył.

- cicho synciu... Gdybyś się z jakimś Elfem, Smokiem lub robakiem z Xadii zaprzyjaźnił nigdy bym nie zrobił krzywdy bez powodu, już raz popełniłem błąd i nie chciałbym zaczynać kolejnego, więc możesz mi powiedzieć. Viren'a nie ma, więc nie musisz się bać - ściągnął swój palec z moich ust.

Wzdechnąłem.

Bałem się powiedzieć i wspomnić o Elfcę, a na dokładkę to była też Assasynką... Gdzie właśnie przy tej rozmowie moje Serce waliło tak, jakby całe stado Koni wybiegło z Stajni i galopowało po Kamiennych drogach.

- przepraszam tato... Nie jestem gotowy właśnie na ten temat rozmawiać... Może jutro rano? - zaproponowałem.

- dobra, wykorzystajmy czas zanim Assasyni przyjdą - uśmiechnął się, wstał i opuścił Komnatę.

Ja zostałem i przyglądałem się Karcie.

[ Viren ]

Byłem z Claudią w podróży poszukiwaniu Elfów.
Soren był już poza pałacem jednak zawiódł.
Chciałem sam znaleźć Obóz Elfów i chociaż jednego schwytać.

Kilka miesięcy temu, gdy ja i Harrow byliśmy w Xadii aby zabić Króla Smoków, znalazłem cenną rzecz, to było lustro z różnymi runami, więc wykorzystam tą możliwość jeśli Elfy są tu w Katolis.

- i jesteś pewien że to zadziała? Wątpię aby one nam pomogły odkryć Tajemnicę tego lustra - powiedziała moja Córka.

- Nie martw się o to... Już ich zmuszę mi powiedzieć co to za lustro, a jeśli nie to pożałują... - wyciągnąłem woreczek z monetami, pokazując to Czarnowłosej.

°°°

Jakiś czas później, położyła Claudia palce na jej usta i skręciła Koniem w krzaki.

- Gdzie jedziesz? - spytałem.

- Coś usłyszałam i mam takie przeczucie że ktoś tu jest... - powiedziała zdecydowana.

Pojechałem za nią.
Wątpię żeby ktoś był dziś o tej porze nad rzeką, ale teraz to jej zaufam.

- Spójrz... Czy to nie jest jeden z tych Elfów? - wskazała palcem na postać, siedząca nad wodą.

Kiwnąłem, uśmiechając cię.
Wyciągnąłem z Torby, wielką siatkę.

- Weź drugi koniec, i pamiętaj... Bądź cicho jak mysz - szepnąłem.

- Dobrze, Tatku -

Zszedliśmy z naszych Koni, cichutko skradliśmy się do Elfa.
Błyskawiczne rzuciliśmy siatką, Elfka się odwróciła, krzyknęła z przestraszenia.

- Zabierz jej Miecze, bo nici z naszego planu! - rozkazałem.

- już się robi - podeszła i wyrwała jej Miecze z dłoń, schowała w torbie.

- Pójdziesz z nami Elfie, będziesz nam potrzebna, chyba że będziesz się wąchała to się pożegnasz z życiem - zacząłem się lekko śmiać.

[ Rayla ]

Nie wiedziałam kiedy oni tu się znaleźli, nie wiem kim oni byli a nawet co chcą ze mną zrobić.

Jedyne co mogłam zrealizować to że byłam złapana.

- pożałujecie to! Zaraz się zjawią pozostali i was zabiją! Muszę tylko krzyknąć - warknełam.

- Oj myślę że to nie będzie potrzebne... Przez naszą podróż do Zamku nie będziesz miała możliwość się odzywać! - wyciągnął jakieś coś z kieszeni.

Zaczął mówić jakieś słowa, jednak nie dokończył.

Poczułam straszny ból na głowie, nie wiedziałam co to było, moje ciało upadło na ziemi.

Jedyne co czułam był ten ból...
Oczy mi się zamykały, spojrzałam na moich oprawców ostatni raz....
Moje otoczenie wpadło w głęboką ciemność...

𝑭𝒐𝒓𝒃𝒊𝒅𝒅𝒆𝒏 𝑳𝒐𝒗𝒆 || 𝑻𝒉𝒆 𝑫𝒓𝒂𝒈𝒐𝒏 𝑷𝒓𝒊𝒏𝒄𝒆 Where stories live. Discover now