𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊𝚕 𝟷𝟺 𝙺𝚘𝚌𝚑𝚊𝚜𝚣 𝚓𝚊̨?

337 9 11
                                        


𝟸𝟹.𝟶𝟻.𝟷𝟿𝟺𝟶
𝙶𝚘𝚍𝚣𝚒𝚗𝚊 𝟷𝟻.𝟶𝟶

Siedziałam w mojej sypialni rysując widok za oknem, jednakże zmieniłam co nie co. Ogółem krajobraz jaki widzę wyglądając na zewnątrz jest szary, brzydki i marny, na twarzach Polaków widnieje smutek, natomiast na Szkopów obleśny uśmiech.

Na mym płótnie, jest inaczej. Nigdzie nie ma Szwabów, ulice są tętniące życiem, a ludzie na nich radośni i pogodni. Barwy ostre i ciepłe, pogoda słoneczna oraz zachęcająca do spaceru.

Szkoda, iż mój malunek nie może odzwierciedlać rzeczywistości. Przynajmniej narazie...

Swoją drogą ciekawi mnie ile to wszystko jeszcze potrwa, miesiąc, dwa? A może trzy lub pięć lat? Nie wiadomo.

Do moich uszu naszedł dźwięk pukania, powiedziałam ciche ,,proszę", a w framudze drzwi do mojego pokoju ujrzałam Tadeusza.

- Tadek? Co cię tutaj sprowadza?

- Ummm chciałbym porozmawiać...

- Jasne, a o czym? - Poklepałam miejsce tuż obok siebie.

- Właściwie to jest jedna dzie- - Nie dokończył, gdyż mu przerwałam.

- Dziewczyna?! Uhuuu kto to taki? - Zachichotałam podekscytowana.

- Nie wchodź mi w zdanie. - Zaśmiał się. - Później Ci powiem jak się zwie, tylko chciałbym poprosić o radę.

- Pewnie, gadaj.

- Czy powinienem jej wyznać moje uczucia?

- Kochasz ją? - Odpowiedziałam pomijając jego pytanie.

- C-Chyba T...T-Tak.

- Nie ma żadnego ,,chyba", tak albo nie.

- Tak. - Spuścił wzrok na podłogę.

- No to powiedz jej o tym co do niej czujesz. - Wzruszyłam ramionami.

- Ale jak?

- Powiedz mi kto to jest, więc będę mogła się przekonać co ta osoba lubi, albo czy ma kogoś na oku.

- I-Irka.

- CO JEST! - Wstałam i poczęłam skakać po pomieszczeniu. - MOJA NAJLEPSZA PRZYJACIÓŁKA BĘDZIE MĄ BRATOWĄ!

- Cicho bądź! Niech cała Warszawa się dowie, co?

- A weź nie marudź. - Machnęłam lekceważąco dłonią.

- No to jak mam to zrobić?

- Zabierz ją na... być może jakąś polanę w trakcie zachodu słońca. I kup jej róże koniecznie czerwone.

- Dziękuję!

- Tylko nie wyskocz z tym tak odrazu, jakoś może ją poderwij czy coś. - Oświadczyłam.

- Dzięki, jesteś wielka! - Ucieszył się i pognał do swojego azylu.

Ach ta miłość... - Pomyślałam i cicho zachichotałam.

Dokończyłam w międzyczasie mój obraz i zdecydowałam się pouczyć.

Jako pierwszy pójdzie Niemiecki, język wroga...

Chcę mieć to jak najszybciej za sobą, a więc do roboty!

Powtarzałam tematy od początku i uczyłam się co nowszych, ze starego podręcznika, będącego w posiadaniu mojej Matki.

Zanim się obejrzałam, zakończyłam naukę tego nieszczęsnego przedmiotu, kolejna w kolejce była Fizyka, czytaj zło wcielone. W sumie ze Szkopskim tak samo.

Pamiętaj o mnie | Kamienie na szaniecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz