ROZDZIAL XV- Kłopotliwe pytania

199 11 0
                                    

Bal nadal trwał.
Hermiona nie mogła uwierzyć, że na parkiecie spokojnie tańczą sobie pary, muzyka niewzruszenie opływa salę, a uczniowie normalnie rozmawiają. Nic się tu nie zmieniło, choć dla niej wszystko było inne. Jakby magia uwolniła się z różdżek i spoczęła na murach zamku, zmieniając ich szarość w złoto.
Dziewczyna kroczyła przez Wielką Salę u boku Dracona, a w głowach obojgu ponownie rozgrywała się scena sprzed kilku chwil. Ten niesamowity moment, w którym pozwolili, by ich usta się zetknęły...
Znów weszli między wirujące pary, a chłopak czarującym ruchem chwycił jej rękę. Na jego bladej twarzy błąkał się delikatny rumieniec. Brązowowłosa podejrzewała, że jej policzki są całe czerwone i nawet nie starała się wypierać tej myśli. Pocałunek przecież przyprawił ją o utratę tchu.
Tańczyli bez słowa, wpatrując się intensywnie w swoje oczy. Ich ruchy były swobodne, choć w głowach kotłowało się wiele pytań. Jednak nierozsądnie byłoby je zadawać w sali pełnej świadków.
Po jakimś czasie zrobili przerwę, zwilżyli gardła sokiem i nawiązali niewinną rozmowę o sprawach, takich jak strój nauczycieli czy mordercze spojrzenia Rona, które co jakiś czas leciały w ich stronę. Dziewczyna czuła się z tego powodu winna, bo wiedziała, że rudzielec mógł domyślić się prawdy. W końcu jej zniknięcie z Draconem było zastanawiające.
Po odpoczynku znów wrócili do tańczenia. Robiło się coraz później, ale na razie ani Hermiona, ani Draco tego nie czuli. Ożywiał ich wspólny taniec i nasilające się uczucie.
Dopiero godziny dwunastej uczniów ogarnęła fala zmęczenia, więc coraz więcej z nich kierowało się do wyjścia. Na środku zostało już tylko kilka par, a garstka osób siedziała przy stołach i dopijała smakowite soki. Połowa nauczycieli też opuściła salę.
- Chcesz wracać? - zapytał Draco widząc, że Hermiona przystaje dla zaczerpnięcia oddechu. Na jego pytanie skinęła głową. Nie chciała przerywać tej bliskości, ale prawda była taka, że niemal padała z nóg i kolejne minuty na parkiecie groziły jej nieplanowanym omdleniem.
Opuścili więc salę, znaleźli się w cichych oraz zimnych korytarzach i ruszyli do swoich domów. Po pewnej chwili dziewczyna z zaskoczeniem stwierdziła, że blondyn nie skręcił do lochów, lecz dalej idzie obok niej.
- Co tu jeszcze robisz? - spytała, spoglądając na niego z nieskrywaną ciekawością. Teraz byli tylko oni i cisza zamku. Mogli już skończyć grę obojętności i porozmawiać...
- Odprowadzam cię - uśmiechnął się - To chyba nie problem?
- Nie...
Chciała coś jeszcze dodać, ale nie potrafiła. Wspomnienie ciepła jego ust odbierało jej mowę i zasiewało krępujące milczenie między nimi. Bo i Dracona opuściła teraz odwaga. Nie miał pojęcia, jaki zrobić dalszy krok. Czuł coś do Hermiony, jednak nie wiedział jak się do tego przyznać i czy to wpłynie na jego los...Dlatego tylko zaciskał wargi, czekając na znak sił wyższych. Może one, w przeciwieństwie do niego, mają plan?
W końcu zatrzymali się przed portretem Grubej Damy, która spojrzała na nich ze zdumieniem, a potem postanowiła udawać, że jest pochłonięta przeglądaniem się w małym lusterku.
Hermiona miała wielką ochotę uciec do swojego dormitorium, ale wiedziała, że nie może tak tego zostawić. Musiała zadać pytanie, od którego zależeć będzie tak wiele...
- Podobał ci się bal? - zapytał chłopak luźnym tonem, jednak omijając wzrokiem jej twarz. Zmarszczyła brwi.
- Był całkiem udany...Draco - splotła palce w nerwowym geście, ale nie opuściła brody. Na dźwięk swojego imienia blondyn też spojrzał w jej oczy - Dlaczego mnie pocałowałeś?
- A dlaczego ty chciałaś?
- Pierwsza spytałam! - zdenerwowała się lekko Hermiona, gdyż wiedziała, że miał rację. Może to i on zaczął to szaleństwo, ale ona nie zrobiła nic, by je przerwać.
Draco przez chwilę milczał w niezdecydowaniu, a następnie uśmiechnął się delikatnie i uniósł wymownie brwi, przez co wyglądał naprawdę atrakcyjnie.
- Granger, a dlaczego chłopak całuje dziewczynę?
Hermiona lekko rozpostarła oczy w zdumieniu. Mimo uśmiechu, stalowe tęczówki chłopaka były dziwnie poważne.
- Bo...się w niej zakochał - wyszeptała, czując że serce w piersi wali jej niesamowicie szybko.
- I z tego samego powodu mnie nie odtrąciłaś – jego uśmiech przybrał charakter łobuzerski, a dziewczyna nie mogła wytrzymać, pokonała dzielący ich krok i musnęła wargami jego usta. Poczuła jak chłopak się rozluźnia i jak odpowiada namiętnym pocałunkiem. Przeczesała mu czule jasne włosy, a on jeszcze bardziej przyciągnął ją do siebie. Teraz było inaczej niż za pierwszym razem. Pocałunki nie należały już do niepewnych i tęsknych, ale śmiałych i radosnych. Cieszyli się z odwzajemnionego uczucia.
Kiedy wreszcie skończyli i spojrzeli na siebie, ich miny wyrażały spokój i trudne do zrozumienia uczucie spełnienia marzeń.
- Dobranoc - powiedział cicho. Uśmiechnęła się, a jej oczy błyszczały niczym gwiazdy.
- Dobranoc.
Draco obrócił się i zaczął schodzić ze schodów. Hermiona rozmarzona jeszcze przez chwilę obserwowała jego oddalającą się sylwetkę, a potem z uśmiechem na ustach powiedziała hasło i weszła do Pokoju Wspólnego. Przy świetle kominka siedziało kilka dziewczyn i dzieliło się relacjami z balu. Brązowowłosa chciała przemknąć obok nich niezauważenie, ale wypatrzyła ją Lavender.
- Hermiona, czekaj! Musisz nam opowiedzieć jak było - zawołała, a reszta koleżanek zgodnie skinęła głowami. Policzki dziewczyny lekko poróżowiały, ale udało jej się zachować neutralny ton.
- Może jutro? Bo teraz jestem zmęczona i chcę się położyć...
- Daj spokój! Możesz nam chodziaż powiedzieć, czy cię pocałował? - zapytała Parvati z ciekawskim błyskiem w oku.
Tak. I to nie raz...
- Do niczego nie doszło - skłamała Hermiona automatycznie. Może i prawda była łatwiejszym rozwiązaniem, ale głos rozsądku szeptał jej, że nie powinna obwieszać całemu zamku swojego związku z Draconem. On też pewnie by tego nie chciał. W końcu ten fakt nagłośniony nie przyniesie nic dobrego, ani jej, ani jemu...
- Nawet nie cmoknął cię na pożegnanie? - drążyła Alicja Spinnet, a Hermiona zaczęła się niecierpliwić. Jednak gdyby okazała złość wydałoby się, że coś ukrywała...
- Dziewczyny, zostawcie ją - do Pokoju Wspólnego weszła Ginny. Miała zmierzwione włosy i wydawała się promieniować radością - Pewnie jest zmęczona.
O dziwo, koleżanki zamilkły. Może nie chciały się kłócić?
W każdym razie Hermiona skinęła rudowłosej z wdzięcznością głową i poszła za nią do góry. Tam Ginny spojrzała na brązowowłosą z zaciekawieniem.
- Ale mi powiesz, co? - spytała z uśmiechem. Dziewczyna przewróciła oczami.
- Ale to jutro. I ty też mi opowiesz o Harry'm - mrugnęła do niej i weszła do swojego pogrążonego w mroku dormitorium. Odetchnęła kilka razy, pragnąć rzucić się na łóżko i odpłynąć...Jednak zmusiła się do odwiedzenia łazienki, ściągnięcia z siebie pięknej sukni, wzięcia prysznica, włożenia koszuli nocnej i zmycia makijażu. Tak odświeżona dopiero położyła się na wygodnym łóżku i przymknęła oczy. Jej serce wypełniała radość. Mimo, że rozum nie pochwalał tego, dziewczyna cieszyła się z pocałunku jak dziecko. Miała wrażenie, że świat jest piękny.
Usnęła, widząc przed sobą czułą twarz Dracona.
Draco również nie mógł zapomnieć o tym balu. Ściągnął z siebie szatę i umył się, a jego myśli wciąż krążyły wokół Hermiony. Wiedział, że to się źle skończy, jednak nic sobie z tego nie robił. Jakiekolwiek będą konsekwencje, nie żałował pocałunku i swojego uczucia do niej. Wręcz przeciwnie, czuł się szczęśliwy i lekki jak piórko. Wszystkie troski zbladły, rozświetlone jej osobą. A może właśnie tak miało być? Może Hermiona miała wyciągnąć go z tej otchłani ciemności i pokazać inną drogę? Może u jej boku zacznie nowe życie?
- Tu jesteś - do dormitorium wszedł Blaise Zabini w swojej eleganckiej marynarce.
Mimo, że blondyn dzielił z nim dormitorium, nigdy nie przepadał za ciemnowłosym. Grabbe i Goyle byli nieszkodliwymi i pomocnymi głupkami, Blaise natomiast miał mózg i nie zawahał się go używać. Poza tym należał do arystokratów i wielbicieli czystej krwi. To również dzięki niemu Malfoy wpoił sobie wrogość do szlam.
- Cześć - mruknął Draco, wsuwając się pod ciepłą kołdrę. Nie miał ochoty na rozmowy.
- Mogę cię o coś spytać? - odezwał się niezrażony Zabini, spoglądając w stronę blondyna - Dlaczego poszedłeś na bal z Granger? Ta szlama podała ci jakiś eliksir czy co?
- Wydaje mi się, że to moje życie i moje decyzje.
- Niby tak, ale wszyscy Ślizgoni szeptają przeciwko tobie. Mogłeś sobie nie iść z Pansy, ale żeby wybrać Granger?! - w brązowych oczach chłopaka pojawiła się złość - Postąpiłeś głupio.
- Blaise, przestań! To takie dziwne, że chciałem się trochę zabawić? Czy to wy zwariowaliście, myśląc, że naprawdę mi na niej zależy?
Draco w duchu zdumiał się, jak łatwo przychodzą mu te kłamstwa. Przez całe życie żył wśród nich i teraz nawet mówienie nieprawdy o ukochanej szło mu jak po maśle.
Zabini nieco się zmieszał.
- A więc...ty się chciałeś zabawić? - wyjąkał niepewnie.
- Cóż za spostrzegawczość.
- Aha...W takim razie wybacz. Po prostu wyglądało to dziwnie.
- Wiem. Ale możesz powiedzieć wszystkim, że to tylko gra. Chcę się zemścić na Granger - uśmiechnął się porozumiewawczo. Blaise skinął głową, a na jego twarzy też pojawił się chytry uśmiech. Draco odetchnął jednak dopiero wtedy, gdy chłopak wszedł do łazienki.
Nie podobało mu się to, co powiedział, ale nie miał wyboru. Albo kłamstwo albo odtrącenie. A tego nie mógł znieść ze względu na ojca.
Westchnął i zamknął oczy, pocieszając się wspomnieniem ust Hermiony.
Cdn

Póki nie przyjdzie śmierćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz