pani Władzia

182 19 3
                                    

Klara

Gdy weszliśmy do środka naszym oczom ukazało się przestronne wnętrze umeblowane w nowoczesnym schludnym stylu. Szafki były białe, a blaty czarne. Wszystkie sprzęty były kolorystycznie dopasowane do narzuconego przez meble czarno-białego motywu przewodniego. Na kuchennej wyspie stały już przygotowsne czerwone talerze i filiżanki, zdobione w złote wzory. Wyglądały na drogie.

Po tym monochromatycznym pomieszczeniu krzątała się starsza kobieta, która od razu wyróżniała się na tle wnętrza. Była ubrana w typową dla babć sukienkę w kwiatki i miała chustkę na głowie. Do tego fartuch, także w kwiaty i puchate kapcie. Właśnie doprawiała jakiś sos i nawet nie odrwróciła się w naszą stronę tylko powiedziała szybko:

- Mireczku mógłbyś mi podać oregano, proszę?

- Tak, pewnie - powiedział chłopak otwierając jedną z szafek i wyjmując z niej słoiczek z ziołami. - Do rąk własnych!

- Dziękuję - starsza pani uśmiechnęła się i spojrzała na nas. - Ooooo, a kogo to moje oczy widzą? Jakie piękne dziewczęta! Ale aż dwie? Miruś nie wiedziałam, że z ciebie taki amant!

- Proszę Pani... - zaczął Mirek płonąc na twarzy.

- Ha ha! Żartuję tylko skowroneczku! Poza tym i tak wiedziałam, że przychodzicie - dodała konfidencjonalnym szeptem - Mirek napisał, żebym przygotowała o dwie porcje więcej - po tych słowach zerwała kilka listków rośliny doniczkowej i także dorzuciła je do sosu. - Możecie do mnie mówić "proszę pani", "Władziu", "babciu" albo jak tam chcecie. A ja jak mam się do was zwracać, hę?

- Jestem Alicja, a to jest Klara - przedstawiła nas, stojąca obok mnie dziewczyna zanim zdąrzyłam otworzyć usta.

- Dobrze, dobrze zapamiętam. Mam niezwykłą pamięć do twarzy - powiedziała do nas z uśmiechem, stukając się po skroni.

W tym czasie Mirek zdąrzył wyjąć trzy szklanki, sok i kilka opakowań z ciastkami i chipsami.

- Ohoho tylko proszę się nie najeść przed obiadem! Będzie gotowy za pół godziny, góra czterdzieści minut! - zgromiła Mirka karcącym wzrokiem, po czym odwróciła się w stronę kuchenki. - Sos musi nabrać smaku... - dodała trochę ciszej pani Władzia.

- Zapamiętam - powiedział natychmiast Chłopak, podając nam przekąski, - obiecuję, że zjemy obiad ze smakiem!

- No ja myślę! - rzuciła jeszcze za nami, gdy wychodziliśmy z kuchni.

***

Do salonu wróciliśmy raczej niespiesznyn krokiem. Nalaliśmy sobie soku do szklanek i usadowilismy się wygodnie w wybranych miejscach. Mirek zaczął rozkładać chińczyka, a Alicja kręciła się, nie mogąc usiedzieć w miejscu. W końcu przerwała idealną ciszę panującą w pomieszczeniu.

- Energiczna starsza pani - zerknęła na Mirka - z tej pani Władzi. Teraz jestem jeszcze bardziej ciekawa co robiła gdy była w naszym wieku, albo starsza.

- Urodziła się już po wojnie, więc o tym wam pewnie nie opowie, ale z tego co wiem to była bardzo przeciwna komunizmowi. Podobno ją nawet internowano.

- Co ty gadasz! Za co?

- W tamtych czasach to równie dobrze mogli cię internować za nic - kontynuował, - ale pani Władzia serio prowadziła akcje antykomunistyczne. Głównie takie propagandowe. Wiecie, bibuła, drugi obieg literacki i te sprawy. W pewnym momencie podobno skumała się nawet z Wałęsą.

Miłość, której nie szukałamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz