przepraszam

107 9 0
                                    

Klara

Mój bieg przerwał zatrważający widok. Przetarłam oczy bo nie mogłam uwierzyć w to co widziałam.

Alicja biegła chodnikiem nie zważając na to, co się wokół niej działo. Nie patrzyła nawet przed siebie, bo w pewnym momencie po prostu na mnie wpadła. Złapałam ją za ramiona, żeby się nie wywróciła. I wtedy spojrzałam jej w twarz.

Oblał mnie zimny pot. Po czole alicji spływała strużka krwi, mieszając się ze łzami na policzku. Alicją wstrząsał szloch i cała wyglądała na okrutnie przerażoną. Zupełnie nie miałam pojęcia co powinnam zrobić. Nigdy nie radziłam sobie dobrze w stresowych sytuacjach, a panika łatwo mi się udzielała.

Uspokój się! Nakazłam sobie, po czym wzięłam głęboki oddech i przytuliłam Alicję. Tak jakby to co wydarzyło się między namni ostatnio nie miało już znaczenia. Bo właściwie naprawdę tak było. Było nieistotne.

Przytulałam ją mocno i szeptałam powoli, że z nią jestem i nie musi się już bać, tak jak to ona miała w zwyczaju, gdy pcieszała innych ludzi. Alicja oparła czoło na moim ramieniu, ale po chwili zreflektowała się i nieco odsuneła.

- Pobrudzę ci kurtkę - powiedziała cichutko a do jej oczu napłynęły kolejne łzy.

- Tak jakby to miało jakiekolwiek znaczenie - powiedziałam tylko i przytuliłan ją ponownie. - Alicja, na wstępię chciałabym cię strasznie przeprosić. Za tę kłótnię i za to, że ostatnio mnie przy tobie nie było - zacisnęłam dłonie na materiale jej bluzy. - Ale teraz już jestem. Już jestem, okay?

Alicja ponownie do mnie przylgnęła, zarzucając mi ręce na szyję.

- Ja też przepraszam - wykrztusiła w końcu, a mnie kusiło żeby jej przerwać i powiedzieć, że nie ma za co. Jednak jakaś część mnie chciała usłyszeć przeprosiny z jej strony. - To było głupie. Kłótnia była bez sensu a ja zachowałam się jak dzieciak.

Ciężko było się z tym nie zgodzić, jednak zupełnie przestało mnie to interesować. Stare czasy, teraz były bez znaczenia.

- To nieistotne - uznałam w końcu. - Było minęło... teraz raczej martwiłabym się o coś innego - dodałam i kciukiem starłam ślad krwi z jej policzka.

- A, to? Prawie nie boli - uśmiechnęła się krzywo, a ja ani trochę jej nie wierzyłam.

- Chcesz mi powiedzieć co się stało? - zapytałam powoli, nadal niepewnie czując się w roli osoby pocieszającej. Zuepłnie nie miałam do tego głowy!

- Mhm - mruknęła, - ale najbardziej to bym chciała pojechać do moich braci. Mogłabyś... - zagryzła wargę - mogłabyś mnie do nich odprowadzić? Trochę boję się iść sama...

- Oczywiście. Gdzie mieszkają?

- Daleko. Pojedziemy autobusem - uznała, więc skierowałyśmy swoje kroki na przystanek.

Usiadłyśmy na drewnianej ławeczce bardzo blisko siebie. Zaciskałam palce na dłoni Alicji, a ta opierała głowę na moim ramieniu. Do przyjazdu autobusu było około 20 minut, więc napisałam krótkiego sms do mamy z wyjaśnieniem dlaczego nie będzie mnie w domu i żeby się nie martwiła. I tak dostanę za to opierdol. Nie obchodziło mnie to ani trochę.

- Chyba narobiłam niezłego bigosu - Alicja przerwała w końcu ciszę.

- Dlaczego tak sądzisz? - uznałam zdziwiona.

Miłość, której nie szukałamDove le storie prendono vita. Scoprilo ora