oceny to nie wszystko...?

128 9 1
                                    

Klara

Wiosna coraz śmielej zaczęła pojawiać się w parkach i ogrodach. Uczniowie mogli powoli zamieniać ciężkie zimowe kurtki na coś lżejszego, chociaż powietrze nadal bywało chłodne, a pogoda zaskakiwała. W końcu zaczynał się marzec.

Po naszej rozmowie Mirek wrócił do szkoły, ale ubłgał nas żebyśmy nie mówiły nic o jego nowo odkrytej orientacji Jackowi. Sam mu chciał powiedzieć. W odpowiedniej chwili. Rozumiałyśmy to i szanowałyśmy. Żadna z nas nie miała zamiaru outować naszego przyjaciela bez jego zgody. Oficjalna wersja była więc taka, że Mirka w szkole nie było przez przeziębienie. Właściwie była to prawda.

Nasze życia poczęły wracać na właściwe tory, a przynajmniej tak sądziłam. Świetnie dogadywałam się z Alicją, ale poświęcałam też czas reszcie przyjaciół, więc nie widziałam żadnego problemu w moim obecnym stylu życia. Ja nie widziałam problemu, jednak mój ojciec jakiś znalazł.

- Klara? - usłyszałam pytający ton głosu mojego ojca dobiegający z salonu.

- Tak? - zapytałam zdejmując buty i kurtkę w przedpokoju. Czego on mógł ode mnie chcieć zaraz po tym jak przyszłam do domu?

- Podejdź do mnie na chwilę - jego ton nie wskazywał na nic dobrego.

Weszłam do salonu zostawiając plecak przy kanapie. Usiadłam w fotelu naprzeciwko ojca. Ten poprawił okulary i zajrzał w swój telefon, po czym spojrzał wprost na mnie. W jego oczach czaiła się dezaprobata. Żołądek wykręcił mi fikołka. Próbowałam utrzymać nonszalancki wyraz twarzy, ale już wiedziałam, że znowu go czymś rozczarowałam.

- Możesz mi powiedzieć - zaczął powoli. - Co robią te tróje wśród twoich ocen? Sprawdzałem edziennik - dodał, jakbym była zbyt głupia aby się domyślić.

Przełknęłam ślinę. Cholera. Czyli jednak sprawdzają te oceny. Na co ja im przekazałam hasło do ich konta? Mogłam powiedzieć, że wychowawca jeszcze nie dał albo że zgubiłam! I tak pewnie znaleźliby sposób, pomyślałam smętnie.

Wbiłam wzrok w podłogę. Nie chciałam odpowiadać na to pytanie. W moim domu panowała zwykle bardzo miła atmosfera. Do wielu spraw i tematów podchodziło się luźno i bez większego nadęcia. Jednak kwestia szkoły i tych parszywych ocen... Ojcu zawsze na tym zależało. Mamie nie aż tak, jednak mój ojciec kładł nacisk na dobrym wykształceniu i wybitnych wynikach. Dlatego zawsze musiałam być wybitna. Nie chciałam zawieść ojca.

- No te t-tróje... - zająknęłam się, - one tak przez przypadek... Znaczy, ja je poprawie! Poza tym nie wpłyną na moje oceny końcoworoczne, przysięgam!

- Aha - skwitował moją ledwo skleconą wypowiedź. - Tu już nie chodzi tylko o te tróje... wydaje mi się, że ostatnio opuściłaś się w nauce. I nie uważasz aż tak na lekcjach. Tak nauczyciele się skarżą - nie dał sobie przerwać. - Wydaje mi się, że twoi "przyjaciele" - jego ton przy tym słowie stał się sarkastyczny, co mnie zirytowało, - mają na ciebie zły wpływ.

- Jak to zły wpływ? - zapytałam zaskoczona.

Czy to nie on jeszcze jakiś czas temu, wraz z mamą, cieszył się, że wreszcie wychodzę z domu? Czy to nie on mówił, że to dobrze, że zdobywam przyjaciół? Czy to nie on mówił...?

- Tak to, moja droga. Rzadko cię ostatnio widuje przy książkach, za to coraz częściej przy telefonie. A a a, nie przerywaj mi - uciszył mnie ruchen dłoni - Cieszę się, że masz przyjaciół, ale powinnaś też pomyśleć o sobie. O swojej przyszłości, o n a u c e i twojej przyszłej karierze zawodowej. Już nie chces zostać lekarzem? - spojrzał na mnie znacząco.

Miłość, której nie szukałamWhere stories live. Discover now