12. Moje szczęście jest dla niego najważniejsze.

1.6K 66 11
                                    

Skoro w głębi duszy głośno krzyczymy, jakim cudem na zewnątrz jesteśmy niemal podręcznikową definicją nieskazitelnego spokoju i nieokrzesanej radości?

- Usiądź proszę, muszę ci o kimś opowiedzieć.

Przełknęłam głośno ślinę, uważnie przyglądając się dziewczynie. To był ten moment, w którym zaczęłam się stresować. Zaszumiało mi w głowie, gdy na wiotkich nogach przeszłam kilka stóp, odsunęłam drewniane krzesło, po czym na nim usiadłam. Ambar wyciągnęła z szafki owocową herbatę i kubki, do których nalała wrzątku i postawiła je na stole, a następnie usiadła na krześle naprzeciwko mnie. Głośno westchnęła, po czym upiła łyk herbaty. Również sięgnęłam po swój kubek, bo poczułam jak momentalnie zaschło mi w gardle.

- To wszystko miało swój początek jakieś dwa lata temu. - zaczęła. - Miałam wtedy 15 lat, byłam młodą gówniarą, która za namową koleżanek zainstalowała aplikację randkową. Miała to być tylko głupia zabawa, podczas której pisałyśmy do przypadkowych ludzi. Ustawiłyśmy swoje profile tak, aby wyświetlały nam się zarówno dziewczyny, jak i chłopacy. Im starsze od nas osoby nam odpisywały, tym było nam bardziej do śmiechu. Żałosne, wiem.

Cały czas z ogromną uwagą i skupieniem słuchałam tego, co miała mi do opowiedzenia. Było mi głupio nawet głośniej oddychać. Po jej gestykulacji, postawie ciała i nieobecnym głosie, pogrążonym w widocznie bolesnych wspomnieniach, wiedziałam, że otwieranie się przede mną, nie było dla niej łatwe.

- Te wszystkie rozmowy były zupełnie nieznaczące, w końcu były tylko głupimi żartami. Aż w pewnym momencie sparowało mnie z pewną dziewczyną. Od samego początku, gdy tylko spojrzałam na jej profil, poczułam coś dziwnego. A kiedy tylko wymieniłyśmy się pierwszymi wiadomościami, czułam, że przepadłam. I to był moment, w którym przestałam czerpać przyjemności z tej głupiej zabawy. Wmówiłam koleżankom, że odinstalowałam aplikację, a tak naprawdę siedziałam w ukryciu, aby móc dalej z nią konwersować. Miała na imię Cindy. Była starsza ode mnie o 5 lat. Co prawda miałam w aplikacji wpisany fałszywy wiek, niemal od razu się jej przyznałam, co do prawdziwości mojego wieku. Nie przeszkadzało jej to. A ona sama imponowała mi swoją dojrzałością. W końcu ja byłam tylko jakąś gówniarą, a ona...dorosłą, piękną kobietą. I właśnie dzięki niej...uświadomiłam sobie bardzo ważną rzecz. - zrobiła pauzę, aby wziąć łyka herbaty. - Uświadomiłam sobie wtedy, że wolę dziewczyny.

Choć próbowałam, nie byłam w stanie ukryć zdziwienia. Nie miałam o niczym zielonego pojęcia. Moja reakcja nie uszła uwadze Ambar. Cicho się zaśmiała, kręcąc głową.

- Nie przejmuj się, mało osób o tym wie. Moja orientacja to drażliwy temat. Mój ojciec był...niezbyt uradowany z tego powodu. Ale wracając do historii. - Splotła drżące dłonie, kładąc je na stole. - Byłam nią naprawdę oczarowana. Długo razem pisałyśmy, aż w końcu po kilku tygodniach zdecydowałyśmy się na spotkanie. I przysięgam ci, to był najpiękniejszy dzień mojego życia. Od razu tego samego dnia postanowiłyśmy, że zostaniemy parą. Mimo, że bałam się reakcji najbliższych, przy niej wszystko wydawało się jakieś łatwiejsze. Było nam razem naprawdę cudownie. Aż w końcu postanowiłam ją przedstawić rodzinie i najbliższym znajomym. Przyznałam się im otwarcie, że wole dziewczyny. Reakcje były przeróżne. Jedne bardziej wspierające, inne mniej. Niektórzy byli zszokowani dzielącą nas różnicą wieku. I tylko ten wiek był dla nich trochę niepokojący. Jednak finalnie ją polubili. - westchnęła, przymykając powieki. - No prawie wszyscy. Byłam z tego powodu wniebowzięta, naprawdę. Było pięknie...ale tylko do czasu.

Zmarszczyłam brwi, delikatnie poprawiając się na krześle. Wpatrywałam się w Ambar, która jeszcze chwile wcześniej miała w oczach niemal niewidoczne iskierki. Mogłam się tylko domyślić, że ta piękna historia, zawierała równie tragiczne zakończenie. Postawa dziewczyny się zmieniła, a jej oczy powróciły do matu.

Endless GoodbyeWhere stories live. Discover now