20. Białe pudełko owinięte kokardką.

1.4K 47 13
                                    



Ethan's pov:

Wiele razy słyszałem od osób trzecich, że jestem stuknięty. Z czasem tego typu obelgę, zacząłem odbierać, jak najpiękniejszy komplement. Oznaczało to, że to, co odbywało się w mojej głowie, było dla innych tajemnicą. Im mniej o mnie wiedzieli, tym było dla mnie lepiej. Łatwiej.

Mogłem dzięki temu kreować się w ich oczach na takiego, jak chciałem być postrzegany. I mimo że nie udawałem kogoś całkowicie innego, ułatwiało mi to w zachowywaniu pewnych aspektów z życia jedynie dla siebie.

O tym, że ludziom nie można było ufać, przekonałem się zdecydowanie za wiele razy. Już dawno straciłem wiarę, że na tym świecie są jeszcze dobrzy ludzie. Każdy, nawet ten z pozoru dobry, kierował się pewnymi pobudkami, które na ogół nijak miały się do definicji tej cechy charakteru. Dzięki temu nauczyłem się polegać i ufać tylko sobie.

W dzieciństwie chodziłem na lekcje teatralne. Bardzo je lubiłem, jednak im starszy byłem, tym miałem więcej obowiązków na głowie, przez co musiałem się z nimi pożegnać. W międzyczasie w moim życiu pojawił się surfing. To on pomógł mi wydostać się z samego dna, na jakie spadłem, kiedy byłem tylko głupim szczeniakiem. Zatraciłem się w swojej pasji, która z biegiem czasu stała się również moją pracą.

Kiedyś, gdy miałem ogromny problem, aby wczuć się w powierzoną mi postać, usłyszałem wtedy od swojego nauczyciela słowa, które do tej pory zapisały się w mojej pamięci. "Graj powierzoną ci rolę tak, jakbyś od zawsze miał cząstkę tej postaci w sobie". Być może to właśnie te słowa sprawiły, że z czasem nauczyłem się grać i to już nie tylko na scenie. Zakrywać swoją prawdziwą twarz maskami, które były mi na dany moment potrzebne.

I choć wiedziałem, jakie zdanie mają o mnie inni ludzie, nie próbowałem ich nigdy wyprowadzać z błędu. Pozostawałem cichym obserwatorem, który dostrzegał w ludziach to, czego oni nigdy nie potrafili dostrzec we mnie.

Jedyną osobą, której odczytanie było dla mnie problematyczne, była pewna średniego wzrostu blondynka, o niespotykanym odcieniu oczu. I gdy już myślałem, że doszukałem się wystarczająco, aby wyrobić sobie o niej jakąś opinię, ona robiła coś, co zupełnie gubiło mnie we własnych spostrzeżeniach.

Tego dnia, kiedy po raz kolejny musiałem robić za jej bohatera, coś się między nami zmieniło. Nie widziałem już w niej tylko tej wkurwiającej dziewczyny, która ma niewyparzony język i nieustannie pakuje się w jakieś tarapaty. Dostrzegłem w niej wielkie zagubienie i problem, z którym ewidentnie sobie nie potrafiła poradzić. Przypominała mi tym kogoś, kto kiedyś był mi niebywale bliski.

Alkohol był jedną z najgorszych używek, które w bardzo prosty sposób mogły doprowadzić do tragedii. Schemat wkraczania tego uzależnienia do swojego życia, jak i osób trzecich był mi doskonale znany. Zaczynało się niewinnie, a kończyło się tragedią, która nie tylko wpływała na uzależnionego, ale także na jego bliskich.

Ta dziewczyna miała przed sobą całą przyszłość. Mimo że nie była dla mnie nikim istotnym, czułem, że nie mogę pozostawić jej w tym samej. Nawet jeżeli ona sama jeszcze nie była świadoma rodzącego się problemu.

Nie byłem typem osoby, która chciała zbawiać świat i pomagać każdemu dookoła. Dlatego sam byłem zdziwiony swoją postawą wobec niej. Jednak czułem się w jakiś sposób zobligowany, aby Sheila Carey nie skończyła tak, jak...ona.

Nie powiem, że nie byłem zaskoczony. Bo byłem i to cholernie, gdy zobaczyłem Sheilę w naszym sklepie. Krzątała się niepewnie między półkami, z nietęgą miną przeglądając nasz asortyment. Siedziałem wtedy na zapleczu, tworząc harmonogram zajęć dla swojej grupy. Byłem skupiony na swoim zadaniu, jednak kątem oka spojrzałem w monitoring. Od razu ją rozpoznałem.

Endless GoodbyeWhere stories live. Discover now