9 (+)

77 7 0
                                    

Pov Willow

- Witam was w nowym roku szkolnym. Zaczęliście piąty rok, więc nie będę marnowała czasu na tłumaczenie zasad jakie panują na moich zajęciach - zamilkłam i rozejrzałam się po uczniach. Moje zajęcia zazwyczaj odbywają się na dworze. Jedynym wyjątkiem są dni w których pada deszcz - ze względu na to, że są to pierwsze zajęcia to nie zobaczycie dzisiaj wszystkich zwierząt. - usłyszałam oburzenie dzieciaków. Jedynie Hermiona przewróciła oczami.- Chyba zapomnieliście, że pierwsze zajęcia inaczej się odbywają. Tym bardziej, że kilka dni temu urodziły się małe Kuguhary. Dopiero za dwa tygodnie pozwolę wejść. Żebyście się nie nudzili zadam wam pracę domową. Macie napisać wszystkie informacje o Kuguharah na dwie strony pergaminu. Mieliście to już na zajęciach, więc to nie powinno być trudne. A teraz ktoś za wami się stęsknił. Przed uczniami pokazały się dwa demimozy, a na moim ramieniu siedział nieśmiałek. - Czym charakteryzuję się demimoz? - spytałam grupy. Czekałam jak większa ilość uczniów podniesie rękę, a nie tylko Hermiona. Wiem, że reszta też wie, ale boi się powiedzieć. - Omówiliśmy to już na zajęciach. Podejrzewam, że chociaż trochę pamiętacie o tym zwierzęciu. - Dalej nic. Westchnęłam - Panna Granger. 

- Demiomoz jest spotykany na dalekim wschodzie. Bardzo ciężko go znaleźć ze względu na to, że przy obliczu zagrożenia staję niewidzialne. Jest roślino żerny zwierzęciem. Bardzo podobny do małpy. Ma wielkie czarne oczy. Całe ciało demimoza pokryte jest długimi, delikatnymi srebrzystymi włosami. Ich skóra jest bardzo cenna, ponieważ z ich robi się peleryny niewidki. 

- Bardzo dobrze. Dziesięć punktów dla Gryffindoru. Dobrze to dzisiaj na tyle. Jeżeli będziecie mieli pytania, wiecie gdzie mnie szukać 

Dzieciaki wzięły swoje rzeczy i poszły w kierunku szkoły. Demimozy weszły do walizki, a nieśmiałek dalej siedział na moim ramieniu. 

- Teraz czas na obiad, prawda Marlow?

Skierowałam się w stronę Wielkiej Sali. 

***

 - Marlow, jak dawno cię nie widziałem - odezwał się Hagrid, gdy zobaczył nieśmiałka na stole. 

- On też się za tobą stęsknił - pół olbrzym dał nieśmiałkowi kilka korników.

- Pamiętam jak pierwszy raz do mnie z nim przyszłaś, gdy się rozchorował. Tak się bałaś o niego, że...

- To był mój pierwszy nieśmiałek. W tedy nie miałam doświadczenia jak teraz. 

- Wiem, wiem. Cholibka, jak ten czas szybko leci. 

Kątem oka obserwowałam Antoniette. Rozmawiała o czymś z Severusem. Zauważyłam, że nie jest zbytnio w humorze i nad czymś myśli. 

- Mamusia! - w moją stronę biegła Shell. - Zobacz kogo znalazłam - w rękach trzymała niuchacza

- Skąd on się tu wziął? - zdziwiłam się

Wszyscy zaciekawieni patrzyli na mnie. 

- Mam nadzieję, że tylko ty mi zwiałeś. - trochę byłam przerażona. - Zobaczymy co zabrałeś. - Wzięłam stworzenie do dołu głową tak, żeby z jego torby wszystko wyleciało. 

- Trochę tego zabrał - zaśmiał się Hagrid.

- Po uczcie zapraszam Panią do mojego gabinetu. - odezwała się Umbrige

- Dobrze - zmarszczyłam brwi z niezrozumieniem

 W wielkiej sali można było usłyszeć dziwne szepty. Włożyłam wszystkie ,,skarby" niuchacza do kieszeni w szacie i wyszłam z MIchelle. 

500 słów

Cichy szept serc Where stories live. Discover now