32 (+)

39 4 0
                                    

Pov Willow

Gdy weszłam do domu na Grimmould Place 12 była cisza. Jak by tu nikogo nie było. Trochę to dziwne tylko dlatego, że mieszkają tu trzy osoby tak jak Fred, George i Syriusz. Oni zawsze są głośni.

- Pomogę tobie - ukucnęłam, żeby pomóc rozpiąć mu kurtkę.

- Nie trzeba, sam dam radę, ale dziękuję.

- Stanle! - usłyszałam krzyk mojej córki. Podbiegła do niego i przytuliłam. - Dawno cię nie widziałam. Chodź pokażę ci coś. - złapała go za dłoń i pociągnęła go w jej tylko znanym kierunku.

- A ze mną się nie przywitasz? - krzyknęłam śmiejąc się

- Kogo moje oczy widzą - usłyszałam głos Syriusza.

- Syriusz! - przytuliłam go

- Czy ja mam być zazdrosny? - spojrzałam na Remusa z uśmiechem

- Oczywiście, że nie - zrobiłam to samo tylko jeszcze pocałowałam w policzek.

- Gdzie jest mój tata? - spytałam niepewnie. Boje się go zobaczyć tylko dlatego, że mogę się rozpłakać.

- W kuchni. Siedzi przy stole z resztą. Za niedługo będzie kolacja.

- Dobra, to ja na początek się rozpakuje, a później się z nim przywitam.

Chyba nikt stąd nie wie co się stało. Dlaczego nie wróciłam z resztą. Na razie niech tak zostanie. Jeżeli będą się o coś pytali najwyżej coś wymyśle. Dokąd nie pogadam z Remusem nie mogą o niczym się dowiedzieć. Gdy weszłam do pokoju od razu zaczęłam się rozpakowywać. Długo to nie trwało, bo po chwili drzwi się otworzyły.

- Stęskniłem się - podszedł do mnie i objął mnie w pasie.

- Ja za tobą też, Remi - przytuliłam się do niego. Czuje się głupio w tej sytuacji

- Jak się czujesz? Już jest wszystko dobrze?

- Tak, nic mi nie jest. Żyje i jestem w stu procentach zdrowa

- Od teraz nie chodzisz ze mną na żadną pełnię. Nie ma innej opcji.

- Rozmawialiśmy już na ten temat. To była moja wina. Gdybym w tedy do ciebie nie podeszła nic by się nie stało.

- Ale gdyby nie było ze mną problemu to nic by się nie wydarzyło

- Kończę ten temat, bo to nie ma sensu. Każdy z nas będzie miał swoje zdanie.

***

Remus jako pierwszy wszedł z pokoju, a ja oparłam się o fragume drzwi. Czekałam, aż ktoś się skapnie, że już jestem. Syriusz wraz z Remusem nie mogli przestać się śmiać.

- Co was tak bawi? - spytała Ginny

- Syriusz opowiedział mi pewien kawał i uważam go za coraz głupszego.

- Ej, to było naprawdę zabawne.

- Część siostra! - krzyknęli bliźniacy, a ja przestraszona, aż podskoczyłam

- Jesteście idiotami - walnęłam ich w ramie

- Will! Dlaczego tak długo Cię nie było?

- Musiałam jeszcze kilka spraw pozałatwiać.

- Siadaj, podaję już kolację - usiadłam koło Remusa.

Czułam się niezręcznie, ale nie mogłam tego pokazać. W pewnym momencie poczułam jak ktoś kopnął mnie w kostkę. Spojrzałam w tamtą stronę. Była to Ginny.

Cichy szept serc Where stories live. Discover now