15 (+)

56 8 0
                                    

Pov Antoniette

- Źle prowadzisz różdżkę, dlatego nie wychodzi tobie zaklęcie. - podeszła do mnie od tyłu i złapała za moją dłoń w której trzymam przedmiot. - wykonujesz obrót i gwałtownie celujesz w dementora - przed nami stała skrzynia. Nie wiem skąd się wzięła. 

- Tam jest bogin? - wyszeptałam

- Tak. Ze względu na to, że nie wiem co się przemieni ja stanę przed tobą a ty użyjesz patronusa. Otworzę skrzynię, ale na początku musisz dobrze użyć różdżki. 

Poprowadziła moją rękę tak jak mówiłam. Jej dłoń delikatnie spoczywała na mojej. Przez moje ciało przeszło mrowienie. 

- Teraz sama to zrób - odsunęła się

Zrobiłam to co chciała. 

- Super. A teraz zrób to samo tylko wypowiedz zaklęcie. 

Wzięłam głęboki wdech. Zamknęłam oczy i pomyślałam o Stanie. To jest najlepsze co mnie spotkała. 

- Expecto Patronum - gdy usłyszałam śmiech Willow od razu otworzyłam oczy. Przed nami stało zwierzę, ale to nie był orzeł tak jak ostatniego razu - Tygrys  - wyszeptałam

- Trzymaj - podała mi coś - To czekolada. Spokojnie nie otruję cię. - Mówiłaś wcześniej, że twoim patronusem był orzeł, prawda?

- Bo był. Jestem zdziwiona , że zmienił się w tygrysa. 

- Nie myśl o tym. Mówiłam wcześniej, że patronus pod wpływem głębokich emocji może się zmienić. Dobra jedno mamy za sobą. Teraz czas na animagie

- Ale za nim przejdziemy do tego mogłabyś pokazać, że umiesz ją.

- Nie ufasz mi? - spojrzała na mnie

-Nie o to chodzi - sama nie wiem czemu, ale zaczęłam unikać jej spojrzenia

- To o co? - słyszałam jej kroki. Nawet nie wiem kiedy poczułam jak jej dłoń podnosi głowę tak, żebym mogła spojrzeć w jej oczy. - Jeżeli się boisz to powiedz. Nie musisz tego robić. Nikt tobie nie każe tego robić. 

- Naprawdę chcę. Od dawna chciałam. 

- Jestem przy tobie. Jak chcesz pokaże, ale musisz mi coś obiecać?

- Zrobię wszystko - wyszeptałam. Patrząc w jej oczy. Nie mogłam się niczemu oprzeć.

- Jeżeli pokarze tobie mają postać to nie możesz nikomu, ale to nikomu powiedzieć.

- Nie jesteś zarejestrowana? - zdziwiłam się

- Nie i tak ma pozostać.

- Nikomu nie powiem. Obiecuję - za nim odsunęła się ode mnie poczułam jej usta na moim policzku. Znowu przez moje ciało przeszły przyjemne ciarki. Gdy się odsunęła poczułam dziwną pustkę. Dawno, naprawdę dawno nie czułam się tak jak teraz i to mnie zaczyna przerażać. 

Spojrzałam na dziewczynę. Jej przemiana zaczęła się od rąk. Nie wiem co będzie, ale bardzo mnie to ciekawi. Po chwili przede mną stała biała lwica o dwóch kolorach oczu. Dziwne to, ale zarazem piękne. Chyba zauważyła, że się boję do niej podejść, więc sama powoli zaczęła się do mnie zbliżać. Położyłam dłoń na jej głowie i zaczęłam ją głaskać tak jak bym to robiła z Kuguharem. Duży kociak zamruczał. Zaśmiałam się na to. Jeszcze chwile była w swojej zwierzęcej postaci, a później znowu się przemieniła. 

- I jak?

- Nie umiem tego opisać - dziewczyna się zaśmiała

- Dobra możemy teraz przejść do konkretów czy na dzisiaj kończymy? 

- Jest jeszcze wcześnie - dziewczyna z ciekawości spojrzała na zegarek i spojrzała na mnie dość dziwnie. 

- Jest trzecia nad ranem 

- No i co? Jak chcesz możemy na dzisiaj skończyć.

- Dobra to zaczynamy.

- To tak. Przez jeden miesiąc od pełni do pełni musisz trzymać w ustach liść mandragory. Nie możesz go połknąć, ani wyjąć. Jeżeli to zrobisz trzeba będzie zacząć o początku. Ten liść później będzie trzeba użyć go do eliksiru. Następnym krokiem jest wypowiedzenie codziennie zaklęcia Amato Animo Animagus oraz wypić eliksiru. Żeby rzucić zaklęcie musisz końcówkę różdżki umieszczoną nad sercem. Jedyne co będziesz potrzebowała to cierpliwości. To też jest ważne. Rozumiesz? - pokiwałam głową na tak. - Dobra, to tu masz liść. Za dwa tygodnie będzie pełnia wiesz co masz z tym zrobić. Eliksir tobie przyszykuję. On nie jest łatwy, a ja już go robiłam, więc stwierdziłam, że go zrobię. 

- A masz składniki?

- Oczywiście. Gdybym nawet ich nie miała to załatwiła bym je. 

- Naszykowana jesteś - zaśmiałam się

- Jak zawsze. Dobra to na dzisiaj na tyle - Chciała już wstać, ale nie pozwoliłam na to

- To nie koniec na dzisiaj

- Dlaczego?

- Przyniosłam coś jeszcze - zaklęciem przywołałam napój i przekąski. Wzięłam go do ręki i zaczęłam nalewać do sklanek.

-Serio, Ognista 

- No co? Musisz się trochę rozluźnić

- Ja? To raczej ty powinnaś - oburzyła się i wzięła ode mnie szklankę. Od razu napiłam się. 

- Od kiedy umiesz animagię - po chwili zapytałam

- Od trzeciej klasy, a od pierwszej zaczęłam czytać o niej. Dość szybko mi to poszło.

- Jak? To jest nie możliwe, żeby tak młoda czarownica uwarzyła taki eliksir.

- A widzisz. Jak się chce to się da - uśmiechnęła się

796 słów

Cichy szept serc Where stories live. Discover now